czwartek, 30 listopada 2023

Zmiany w malakofaunie lądowej Polski

Poniżej tekst dr hab. Anny Sulikowskiej-Drozd (UŁ) będący skrótem wystąpienia podczas Krajowego Seminarium Malakologicznego w Chorzowie (maj 2023). Za zgodą Autora

OBSERWUJMY ZMIANY W MALAKOFAUNIE LĄDOWEJ POLSKI

Ślimaki lądowe są w Polsce grupą liczącą około 180 gatunków, dość dobrze poznaną pod względem rozmieszczenia i ekologii [1, 2]. Mimo tego nie dysponujemy w pełni aktualną listą wszystkich gatunków występujących w kraju. Nasilony transport ludzi i towarów powodują napływ nowych taksonów, a obecne zmiany klimatyczne ułatwiają im osiedlanie się. Takie migracje, często nieintencjonalnie wspomagane przez człowieka, odbywają się w Europie Środkowej z kierunków południowego, południowo-wschodniego i zachodniego, dostarczając nam gatunków związanych naturalnie z klimatem śródziemnomorskim bądź atlantyckim [3]. Pojawienie się stabilnych populacji gatunków obcych czasem przebiega niezauważenie, ale niektóre duże, charakterystycznie wyglądające nowe ślimaki (np. z rodzaju Monacha [4]) łatwo mogą być odnotowane także dzięki przygodnym, amatorskim obserwacjom. W poniższym tekście przedstawiam gatunki, które pojawiły się w kraju w przeciągu ostatnich lat lub zadomowiły się w krajach sąsiadujących z Polską, co wskazuje na ich potencjał w dalszym rozprzestrzenianiu. Wyboru potencjalnych przybyszy dokonałam kierując się głównie nowymi obserwacjami publikowanymi przez malakologów z Czech, Słowacji, Węgier, Niemiec i Ukrainy, często w oparciu o citizen science [5] oraz bezpośrednio rekordami z bazy iNaturalist (tam, gdzie na podstawie zdjęcia oznaczenie gatunku było możliwe do weryfikacji). Pominęłam celowo gatunki o małych rozmiarach < 1 cm oraz takie, których obecność związana jest ściśle ze szklarniami bądź domowymi roślinami ozdobnymi.
Gatunki, których się spodziewamy, prawdopodobnie będą pojawiać się na terenach poddanych silnej antropopresji, np. w miastach, przy liniach transportowych. Ze względu na łatwy dostęp do tych miejsc liczę, że niniejszy tekst pomoże wszystkim zainteresowanym w zauważeniu przybyszy i ich identyfikacji. Wspólnym wysiłkiem możemy uaktualnić listę ślimaków lądowych Polski i uzupełnić dane o ich rozprzestrzenieniu. Spośród ślimaków nagich chciałabym zwrócić szczególną uwagę czytelników na następujące gatunki: Limacus maculatus, Ambigolimax valentianus, Deroceras invadens, Krynickillus melanocephalus i Tandonia kusceri (Rys. 1); a spośród form posiadających muszle na Cornu aspersum, Helix lucorum, Harmozica ravergensis oraz Hygromia cinctella (Rys. 2).
Limacus maculatus to duży przedstawiciel rodziny pomrowów Limacidae wywodzący się z Zakaukazia [6]. Od pospolitych w Polsce gatunków takich jak pomrów wielki (Limax maximus) i pomrów czarniawy (Limax cinereoniger) odróżniają go nieco mniejsze rozmiary (do 10 cm) oraz charakterystyczne, zielonkawe ubarwienie grzbietu z ciemnym plamkowaniem. Młode ślimaki mogą być całkiem zielone. Trudności w oznaczeniu gatunku może się pojawić przy odróżnieniu L. maculatus od pomrowa żółtawego (Limacus flavus; długość do 15 cm), który ma podobny wzór barwny, ale w odcieniach koloru żółtego. Pomrów żółtawy ma także najczęściej krótką, jasno ubarwioną listwę grzbietową (kil). Pewne oznaczenie zapewnia tylko sekcja tych ślimaków i zbadania układu rozrodczego. W Wielkiej Brytanii, gdzie oba gatunki występują powszechnie i uszkadzają rośliny w przydomowych ogródkach, nazywane są odpowiednio yellow and green cellar slugs. Te nazwy wskazują na ich ulubione kryjówki. Pomrów żółtawy zasiedla zazwyczaj piwnice i kanały na terenie miast i ma typowo nocną porę aktywności. L. maculatus przebywa chętnie w próchniejących pniach drzew w lasach liściastych. Oba ślimaki z rodzaju Limacus notowano w Ukrainie, Słowacji, Czechach i Niemczech [6,7]. W Polsce znany jest dotychczas tylko pomrów żółtawy, prawdopodobnie rozmieszczony w większości miast, ale dość rzadko otrzymujemy informacje o jego aktualnych stanowiskach.
Do tej samej rodziny pomrowów należy gatunek pochodzący z Półwyspu Iberyjskiego – pomrów walencjański Ambigolimax valentianus. Ślimak ten ma około 7 cm długości, zabarwienie brunatne, z dwoma ciemnymi pasami na płaszczu. Już w drugiej połowie XX wieku notowany był w szklarniach w naszym kraju, ale uważano, że nie jest w stanie przetrwać zimy na wolności w naszym klimacie [1]. Ostatnio stwierdzono jego obecność w siedliskach otwartych z terenu Niemiec, możemy więc spodziewać się podobnych obserwacji w Polsce. W przeciwieństwie do innych drobnych pomrowów, które prowadzą zazwyczaj nadrzewny tryb życia, pomrów walencjański przebywa głównie na ziemi [8].
Wśród ślimaków nagich poszerzających swoje zasięgi w Europie Środkowej trzeba też wymienić pomrowce (rodzina Milacidae). Charakteryzują się one ciałem o długości około 10 cm, bardzo długim kilem, sięgającym aż do tylnego brzegu płaszcza, a także bruzdą w kształcie podkowy, która znajduje się na płaszczu. Dotychczas z Polski wykazane są: pomrowiec budapeszteński (Tandonia budapestensis) i pomrowiec nakrapiany (T. rustica)[1]. Pierwszy z nich jest typowym synantropem pochodzących z rejonów podalpejskich. Został zawleczony już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku do Wrocławia i Cieszyna, ale nie rozprzestrzenił się wtedy na większym obszarze, gdyż prawdopodobnie nie był w stanie przetrwać okresu zimy. Drugi, to gatunek prawdopodobnie rodzimy, zamieszkujący u nas lasy i parki na przedgórzu Sudetów; objęty ochroną gatunkową. Z dużym prawdopodobieństwem pojawi się w naszym kraju kolejny pomrowiec - Tandonia kusceri, gatunek pochodzący z Bałkanów, ostatnio liczny na terenie Węgier, zanotowany już w Słowacji oraz na ukraińskim Zakarpaciu [9]. Jest to synantrop znany z siedlisk półotwartych i lasów mieszanych, chętnie występuje wśród skał na podłożu wapiennym. Odróżnianie pomrowców jest możliwe do pewnego stopnia po ubarwieniu ciała: budapeszteński ma zabarwienie brązowo-szare, gęsto pokryte plamkami ciemnego barwnika, z kolei pomrowiec nakrapiany ma ciało jaśniejsze, kremowe lub różowawe z silnie kontrastującymi czarnymi plamkami. Nie wykazany dotąd w kraju T. kusceri może występować w formie popielatej lub różowawej z mało wyraźnym plamkowaniem. Pomrowce są aktywne nocą w miejscach zaśmieconych i gruzowiskach; w dzień można ich szukać pod kamieniami i kawałkami drewna.
Wśród ślimaków nagich najliczniej reprezentowana w Polsce jest rodzina pomrowików Agriolimacidae. Są to małe ślimaki (długość ciała zwykle poniżej 3,5 cm), większość z nich można odróżnić tylko po cechach anatomicznych lub zachowaniach godowych. Tak jest w przypadku Deroceras invadens, pomrowika opisanego dopiero w XXI wieku, ale szeroko rozwleczonego po świecie (także znane stanowiska z zachodniej Polski). Deroceras invadens ma bardzo zmienne ubarwienie: kremowe, brązowe lub prawie czarne, jednobarwne lub plamkowane. Inny z pomrowików, Krynickillus melanocephalus, jest natomiast bardzo charakterystyczny dzięki swojej czarnej głowie i czułkom wyraźnie odcinających się kolorem od dość jasnego szaro-beżowego ciała. To bardzo świeży, pochodzący z okolic Kaukazu, dodatek do listy ślimaków Polski - znaleziono go po raz pierwszy w listopadzie 2022 roku w Warszawie [10]. Jego pojawienie się było od pewnego czasu spodziewane, gdyż stał się bardzo liczny i często spotykany w całej Ukrainie - w siedliskach antropogenicznych, a także w lasach. W bieżącym roku, wg bazy iNaturalist pojawiły się kolejne stanowiska w Polsce. Można przypuszczać, że wkrótce będzie to ślimak rozprzestrzeniony w całym kraju.
Dawniejszym przybyszem z tego samego rejonu kaukaskiego jest boettgerilla blada (Boettgerilla pallens, rodzina Boetgerillidae), której pierwsze notowana z Europy Środkowej pochodzą z lat 50 XX wieku z Polanicy i Międzygórza [2]. Obecnie występuje w Polsce w siedliskach antropogenicznych, takich jak ogrody, komposty, śmietniki, ale także w miejscach o charakterze naturalnym, w wilgotnych lasach, na stokach dolin rzecznych. Boettgerilla jest ślimakiem o popielatym, wyjątkowo smukłym, robakowatym ciele. Ma długość około 6 cm. Cechą diagnostyczną jest bruzda nad otworem oddechowym o kształcie lecącej mewy. Boettgerilla żyje pod ziemią i najłatwiej ją spotkać zaglądając pod kamienie, czyli tam, gdzie będziemy szukać większości nagich ślimaków. Wskazane jest zweryfikowanie informacji o rozprzestrzenieniu tego gatunku w kraju i jego ekologii.
Spośród dużych ślimaków z rodziny ślimakowatych Helicidae, w Polsce występują już od pewnego czasu Cornu aspersum i Helix lucorum pochodzące z basenu Morza Śródziemnego. C. aspersum jest gatunkiem hodowanym w licznych fermach ślimaków, skąd łatwo może się rozprzestrzeniać. Jego populacje występują w większych miastach Węgier, Czech, Słowacji, Ukrainy i Niemiec, czemu sprzyja między innymi efekt miejskiej wyspy ciepła [11]. W Polsce stworzył już także stabilne, rozmnażające się w warunkach zewnętrznych populacje (np. w Łodzi). Muszla C. aspersum może dorastać do 4 cm średnicy i 4,5 skrętów, przy czym ostatni skręt jest silnie rozszerzony i kończy się dużym, skośnie ułożonym otworem. Kolorystyka muszli jest zmienna, ale najczęściej ślimak jest złotawo-brązowy z przerywanymi brązowymi spiralnymi pasami. Biorąc pod uwagę rozmiary tego ślimaka i jego charakterystyczny wygląd zdumiewający jest brak większej liczby rekordów iNaturalist z Polski. W państwach ościennych, ślimak ten jest pospolicie notowany w siedliskach synantropijnych.
Jeszcze mniej prawdopodobne jest przeoczenie Helix lucorum, gatunku o muszli ozdobionej bardzo szerokim czarno-brunatnym spiralnym pasem z czerwonawymi brzegami, który rozmiarem (średnica muszli do 5,5 cm) znacznie przewyższa winniczka. Otwór muszli H. lucorum jest mniejszy w stosunku do wielkości muszli niż u innych przedstawicieli rodzaju Helix. Od kilku lat obserwowana jest warszawska populacja tego gatunku (iNaturalist od 2020 r.). W swoim naturalnym zasięgu, H. lucorum występuje w siedliskach otwartych i częściowo zacienionych oraz na obszarach upraw.
Kolejnym komercyjnie pozyskiwanym w krajach śródziemnomorskich ślimakiem, który został zawleczony do Czech i Słowacji (Bratysława), jest Eobania vermiculata (rodzina Helicidae)[12]. W swojej ojczyźnie, E. vermiculata żyje w różnych siedliskach, także suchych oraz w uprawach. Identyfikacja gatunku nie stanowi problemu – charakterystyczne jest ubarwienie z pasami lub plamami od strony wierzchołka muszli oraz dwa wąskie ciemne pasy na białawym tle od spodu, brak dołka osiowego, biały brzeg otworu oraz duże rozmiary (średnica do 3,2 cm).
Przykładem ślimaka, który rozszerza swój zasięg od zachodu ku wschodowi jest Hygromia cinctella [8]. Jest to żyjący w Europie Zachodniej przedstawiciel rodziny Hygromiidae, który dotarł już do wschodniej części Niemiec i do Czech. Spotkać go można na roślinach zielnych i krzewach w wilgotnych zaroślach, wędruje dolinami rzek. Muszla H. cinctella ma ok. 1,2 cm średnicy. Charakterystyczne jest silne spłaszczenie skrętów, płytki szew, a także na ostatnim skręcie wyraźny, białawy kil. Dołek osiowy bardzo wąski, częściowo zakryty. Spodziewamy się, że wkrótce pojawią się doniesienia o H. cintella po wschodniej stronie Odry.
W najbliższym czasie można także oczekiwać znalezienia w Polsce innego ślimaka z rodziny Hygromiidae - Harmozica ravergiensis. Gatunek ten rozprzestrzenia się skutecznie z rejonu kaukaskiego, poprzez Rosję i Ukrainę dotarł już na Białoruś (miasto Gomel)[13]. Na nowych terenach znajdowano go przede wszystkim na poboczach dróg i pastwiskach, na obrzeżach miejscowości, w miejscach umiarkowanie suchych i częściowo zacienionych. Kwestią czasu jest znalezienie tego gatunku we wschodniej Polsce. Harmozica ravergiensis ma kulistą, jasną muszlę o średnicy 1,8 cm i mocno wypukłych skrętach. W połowie wysokości ostatniego skrętu przebiega pojedynczy jasny, spiralny pasek.
Wymienione ślimaki już są lub w najbliższym czasie staną się składnikami naszej fauny. Na razie możemy mieć nadzieję, że żaden z wymienionych gatunków nie będzie równie uciążliwy jak ślinik Arion vulgaris. Po raz pierwszy stwierdzony w latach 90-tych XX wieku w pobliżu Rzeszowa (i pierwotnie oznaczony jako Arion lusitanicus) obecnie zasiedla cały kraj i powoduje znaczne szkody w rolnictwie i ogrodnictwie [14].
Mam nadzieję, że ten tekst pomoże wszystkim przyrodnikom, szczególnie obserwatorom fauny miast w zauważeniu zachodzących w przyrodzie zmian. Warto monitorować pojawienie się wymienionych gatunków, zmiany ich rozmieszczenia i ewentualne skutki dla ekosystemów. Zachęcam do poszukiwań w terenie, dokumentowania stanowisk w dostępnych aplikacjach (np. iNaturalist) oraz weryfikowania identyfikacji ze specjalistami. Wspólnie trzymajmy rękę na malakologicznym pulsie.
 
Fig 1. Winniczek - największy krajowy gatunek ślimaka oraz gatunki obce, które potencjalnie mogą stać się składnikami naszej malakofauny. Strzałki pokazują cechy przydatne w identyfikacji. Rzeczywiste wymiary muszli opisano w tekście.
 
Fig. 2. Pomrów wielki i przykładowe gatunki ślimaków nagich obcego pochodzenia, które zawleczone zostały do Polski lub krajów sąsiednich. Strzałki pokazują cechy przydatne w identyfikacji. Rzeczywiste wymiary ciała opisano w tekście. 
 


 
 
Bibliografia:
1. Wiktor A. 2004. Ślimaki lądowe. Wydawnictwo Mantis, Olsztyn.
2. Riedel A. 1988. Ślimaki lądowe - Gastropoda terrestria. Katalog Fauny Polski. PWN, Warszawa.
3. Son M. O. 2010. Alien Mollusks within the Territory of Ukraine: Sources and Directions of Invasions. Russian Journal of Biological Invasions 1: 37–44.
4. Pieńkowska J. R. i in. 2016. New data on the distribution and molecular diagnostics of Monacha claustralis (Rossmässler, 1834) and M. cartusiana (O. F. Müller, 1774) (Gastropoda: Eupulmonata: Hygromiidae) in Poland, Bosnia and Serbia. Folia Malacologica 24: 223–237
5. Páll-Gergely B. 2019. Realtime Social Networking Service rapidly reveals distributions of non-indigenous land snails in a European capital. BioInvasions Records 8: 782–792.
6. Gural-Sverlova N., Rodych T. 2023. First records of introduced slugs of the genus Limacus (Gastropoda: Limacidae) in the Lviv region and their present distribution in Ukraine Malacologica Bohemoslovaca 22: 4–12.
7. Jueg U., Reise H., Kelm H. 2022. Limacus maculatus in Niedersachsen. Mitt. dtsch. malakozool. Ges. 107: 9–14.
8. Welter-Schultes F. 2012. European Non-marine Molluscs, A Guide for Species Identification. Planet Poster Editions.
9. Turóci Á. i in. 2020. Two new alien slugs, Krynickillus melanocephalus Kaleniczenko, 1851 and Tandonia kusceri (H. Wagner, 1931), are already widespread in Hungary. Acta Zoologica Academiae Scientiarum Hungaricae 66: 265–282.
10. Maćkiewicz J., Borys O. 2023. First record of invasive slug Krynickillus melanocephalus Kaleniczenko, 1851 (Gastropoda: Eupulmonata: Agriolimacidae) in Poland. Folia malacologica (w druku)
11. Gural-Sverlova N., Gural R. 2021. Cornu aspersum (Gastropoda: Helicidae) in Western Ukraine with an overview of introduced species of land molluscs from this area. Malacologica Bohemoslovaca 20: 123–135.
12. Čejka et al. 2020. Malacological news from the Czech and Slovak Republics in 2015-2019. Malacologica Bohemoslovaca 29: 71–106.
13. Balashov I. 2018. The first record of an invasive Caucasian land snail Harmozica ravergiensis in Central Ukraine (Stylommatophora, Hygromiidae). Ruthenica 28: 43–45.
14. Kozłowski J. 2010. Ślimaki nagie w uprawach. Klucz do identyfikacji. Metody zwalczania. Instytut Ochrony Roślin, Poznań.

wtorek, 31 października 2023

Dlaczego na nic nie mam czasu

Tylko z powodu braku czasu dotąd nie zająłem się udzieleniem odpowiedzi na pytanie, dlaczego na nic nie mam czasu. Wydaje mi się, że bolączka ta dotknęła mnie nie jednego, kierowany poczuciem ludzkiej solidarności postanowiłem szukać przyczyn tej pandemii. Lata poświęciłem na poszukiwania i kiedym prawie dogrzebał się do owego kamienia filozoficznego, wpadła mi w rękę książka, która w jasny i przystępny sposób tłumaczy, w czym rzecz. Uczciwie rzecz ujmując dopowiedzieć muszę, że książka mi nie wpadła, a została mi podarowana, i to przez samego autora! Osobiście do rąk własnych, żebym nie tracił czasu na poszukiwanie.

Rozważania o czasie geologicznym Witolda Pawła Alexandrowicza (przez "x", nie przez "ks") to szesnasty tom serii "Nauka dla Ciekawych. Seria Popularnonaukowa o Ziemi i Kosmosie z e-Prezentacją" wydawanej przez Akademię Górniczo-Hutniczą im. Stanisława Staszica w Krakowie. Książka wydana została w 2022 roku, otrzymałem ją w maju 2023, przeczytałem jeszcze tego samego tygodnia, dlaczego więc nie napisałem o niej od razu? No bo miałem problem z policzeniem czasu. O co chodzi? Jeśli dobrze pamiętam, na Krajowym Seminarium Malakologicznym w Spale w 2016 roku prof. Witold Alexandrowicz rozpoczynał wystąpieniem, które ujęło dzieje Ziemi (jakieś 4,6 miliarda lat, czyli 4 600 000 000 obrotów naszej planety wokół naszej Gwiazdy Solarnej) rozpisane na bliższe nam doświadczenie 365 dni (czyli tyle, ile obecnie trwa taki obrót wokół Słońca). Pomysł wówczas wydawał mi się genialny i żałować tylko mogłem, że streszczenie nie trafiło do tomu konferencyjnego. Było dla mnie zaskoczeniem, że tamto wystąpienie doczekało się jednak publikacji, i to nie dość, że książkowej, to jeszcze z załączonymi multimediami (taki sojusz papierowców z wirtualnymi). Rozważania o czasie geologicznym to w pierwszej kolejności bardzo ciekawa praca popularyzująca geologię, której nadrzędnym celem jest pomoc w zrozumieniu natury czasu geologicznego. Dla laika (a takim jestem i nieuctwo me pozostanie mi wierne jak pchła psu) wyobrażenie sobie następstw geologicznych procesów wcale łatwe nie jest. dla śmiertelnika tysiąc lat jest tak samo abstrakcyjny, jak milion czy sto milionów. Operując latami, jesteśmy w stanie ogarnąć kilkadziesiąt (Psalmista wyśpiewywał: miarą naszego życia jest lat siedemdziesiąt, osiemdziesiąt - gdy jesteśmy mocni), wszystko ponad to już abstrakcja. Autorowi udało się zastosować mechanizm skalowania czasu i zaproponował, aby ponad cztery i pół miliarda lat rozpisać na 365 dni i najważniejsze wydarzenia w roczku Ziemi zapisać w tym kalendarzu. Intuicyjnie wyczuwamy, ile czasu zostało do Świąt, ile do ferii, ile do urlopu, wakacji czy rocznicy ślubu. Policzenie miesięcy jest łatwiejsze, niż mnożenie lat. Mając więc narzędzie pozwalające wyobrazić sobie, że coś trwało od maja do lipca, a coś od października do początku listopada, albo że coś się zaczęło w sylwestra na trzy minuty przed północą, możemy ogarnąć niewyobrażalną liczbę lat i ująć w doświadczenie namacalności konkretu. "W tym ujęciu 1 rok to 4,6 miliarda lat, jeden miesiąc w zależności od czasu trwania to około 385 milionów lat (gdy ma 31 dni), 375 milionów lat (gdy ma 30 dni) lub 350 milionów lat (gdy ma 28 dni), jeden tydzień to około 90 milionów lat, dzień to 12,5 miliona lat, godzina to 520 tysięcy lat, minuta 8700 lat, a sekunda to 150 lat. Oczywiście z pewnym przybliżeniem, ale - jak wiemy - dla geologa 5 000 000 lat w jedną lub drugą stronę nie stanowi problemu" (s.19). I wszystko jasne. Jeśli przy dobrych wiatrach jedno życie ludzkie trwa pół sekundy (w geologicznej skali czasu), to jak w tak krótkim czasie ze wszystkim zdążyć.

Bardzo mi ta książka pomogła. Ni tylko w rozumieniu procesów geologicznych, przez miliardy lat prowadziły naszą planetę do obecnego kształtu. Dobre wprowadzenie w temat (w rozbudowanej części wstępnej) pozwala na wyabstrahowanie pewnych kategorii moralnych pozwalających uporządkować swoje poczucie wyjątkowości istnienia. Z lektury wiadomo, że ostatnie dwa miesiące (wrzesień i październik) to tzw. "nudny miliard lat" (jak w polskich filmach: nuda, nic się nie dzieje), natomiast początek listopada to dla Ziemi rewolucyjne zmiany (rozpad superkontynentu Rodinia) które skutkować będą potężnymi zlodowaceniami ("Ziemia Śnieżka), a kilka dni po naszym Święcie Niepodległości zacznie się ediakar, czyli pierwsze wielokomórkowe organizmy poprzedzające "kambryjską eksplozję życia". To, co dla naukowców stanowi najstarsze zapisy istnienia zorganizowanych organizmów wielokomórkowych, w naszym kalendarzyku pojawia się na niespełna półtora miesiąca przed końcem roku. Rozbudzające wyobraźnię dzieci dinozaury pojawiają się na Ziemi mniej więcej wtedy, kiedy kończy się chodzenie na roraty, a pod koniec drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia wymierają amonity. Tak, tak, znajdowane w skałach amonity kończą swoją karierę około 65 000 000 milionów lat, czyli na pięć dni przed końcem roku... A gdzie w tym wszystkim jesteśmy my? Pojawiamy się na Ziemi jako gatunek mniej więcej wtedy, kiedy gospodarze imprezy sylwestrowej wyjmują szampany z lodówki zaczynają obierać złotko, żeby dostać się do drucianego koszyczka trzymającego korek, czyli około godz. 23:58. To znaczy pojawiamy się kilkadziesiąt minut wcześniej, ale w tym momencie możemy już datować wydarzenia historyczne. A co się zdarzy, kiedy wybije północ? I to pytanie nie zostaje bez odpowiedzi, ale ta jest odpowiedzią geologa. I bardzo polecam spojrzeć, co to za odpowiedź. Żeby ją poznać, koniecznie trzeba sięgnąć po Rozważania o czasie geologicznym. Jedno mogę zagwarantować: nie będzie to czas stracony. 


 Alexandrowicz Witold Paweł. 2022. Rozważania o czasie geologicznym. Wydawnictwa AGH, Kraków (Nauka dla Ciekawych. Seria Popularnonaukowa o Ziemi i Kosmosie z e-Prezentacją, Tom 16), 104ss.

czwartek, 31 sierpnia 2023

Nie umarłem

Właściwie piszę tylko po to, aby zdementować pogłoski o mojej śmierci, choć podobno plotka zostaje potwierdzona w chwili jej zaprzeczenia...

Przyznaję (i biję się w pierś), że strasznie zaniżyłem tutaj loty. Wierzę, że to się zmieni. Obecnie nie bardzo wiem, w co włożyć ręce (głównie zawodowo), więc i moja blogowa aktywność mocno podupadła. Prawda jest też taka, że strasznie się wkręciłem w iNaturalist, bo w gruncie rzeczy jest to coś, czego od dzieciństwa potrzebowałem. 

Zainteresowanych informuję, że kontaktować się można ze mną m.in. mailowo (zakładka "O mnie"). Odpisuję. Na komentarze na blogu (niewiele ich, to fakt) staram się reagować, ale dostawca usługi ostatni komplikuje mi temat, więc jeśli komentarz jest anonimowy, nie bardzo mam się jak komunikować z pytającym... 

Zdając sobie sprawę z mikrooddziaływania mojego pisania na ogół działań malakologicznych, chciałbym jednak apelować o dokumentowanie obserwacji mięczaków za pomocą aparatów w telefonach komórkowych. Bardzo proszę o zwracanie uwagi na nowe gatunki, których na naszym terenie jest na pewnie kilka, ale dotąd nikt tego nie wykazał. Absolutnie jestem przekonany, że na obszarze Polski żyje kilka gatunków zawleczonych, które trzeba wypatrzeć. Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy dany gatunek jest nowy, niech korzysta z sieci iNaturalist.org. Czekam tam, serio. 

I jeszcze jedno: kończą się wakacje i strasznie jestem niezrealizowany ślimaczo, baterie rozładowałem prawie do zera, więc jeśli ktoś chciałby mnie wesprzeć jakąś inspiracją, bardzo proszę.