wtorek, 14 sierpnia 2012

Folia malacologica - tom 20, zeszyt 3

Sezon letni nie jest może optymalnym czasem na zajmowanie się omawianiem lektur, ale wziąwszy pod uwagę znaczny i widoczny postęp w kwestii regularności wydań Folia malacologica, czuję się zobowiązany wspomnieć o kolejnej odsłonie. Tym razem kolejny zeszyt przyniósł dwa tylko nowe teksty, za to nieco większych rozmiarowo, a z pewnością godnych uwagi.
Fragment artykułu, M. Ożgo
Beata Jakubik ogłosiła pracę o strategiach życiowych krajowych żyworódek w różnych środowiskach wodnych (Life strategies of Viviparidae (Gastropoda: Caenogastropoda: Architaenioglossa) in various aquatic habitats: Viviparus viviparous (Linnaeus, 1758) and V. contectus (Millet, 1813), badając korelacje między typem zbiornika, jego wielkością czy zaawansowaniem trofii, a strukturą populacji i jej strategii życiowej. Badania prowadzone przez uczennicę prof. Stańczykowskiej koncentrowały się na dolnych odcinkach Bugu i Narwi oraz Zbiorniku Zegrzyńskim. Nie potrafię streścić wyników pracy tak, aby ich nie przekłamać, stąd polecam lekturę. Badano strategię reprodukcyjną bardzo ciekawych ślimaków, które nie dość, że zachowują rozdzielność płciową, to jeszcze są żyworodne (choć właściwie jajo-żyworodne). A że Viviparidae należą do najczęściej występujących ślimaków wodnych w dorzeczu Bugu i Narwi, może warto czegoś więcej się o nich dowiedzieć.
Fragment z artykułu, fot. M. Ożgo

Podobną nieco pracą jest publikacja Małgorzaty Ożgo Shell polymorphism in the land-snail Cepaea nemoralis (L.) along a west-east transect in continental Europe. Autorka badała relację między zasięgiem geograficznym wstężyka gajowego a jego ubarwieniem. Zaciekawiła mnie metoda doboru próby: wybrano 52 równoleżnik, a stanowiska określano południkowo, wyznaczając obszar o promieniu 15 km od skrzyżowania równoleżnika z południkiem. Badany obszar o długości ponad 1215 km pozwolił na analizę rozmieszczenia gatunku, który w Polsce osiąga wschodnią granice zasięgu. I tutaj również nie podam wszystkich konkluzji, dość jednak zaznaczyć, że w Europie Zachodniej daje się zaobserwować ubożenie stanowisk wstężyka, do czego przyczynia się przede wszystkim rolnictwo wielkoobszarowe. Warto zwrócić uwagę na przyjęty przez Autorkę sposób oznaczania wstężyków gajowych: przyjmując trzy podstawowe formy barwne: żółtą (Y= yellow), różową (P= pink) i brązową (B= brown) oznaczyła cyframi 1-5 paski na muszli, gdzie brak paska oznacza 0, a występowanie paska zaznaczono właściwą pozycją. Tam, gdzie paski się zlewają, zaznaczono w nawiasach właściwy rząd. Pozwoliłem sobie na zamieszczenie fragmentu ilustracji, który to obrazuje. Nie pamiętam, czy podobne kryteria przyjęto niegdyś we wielkim projekcie badawczym skupionym na wstężykach,jakim było EvolutionMegaLab. Zdaje mi się jednak, że tam rozdzielano tylko na kolory i trzy warianty: bez paska, z jednym paskiem i z wieloma paskami. Sposób oznaczania (nie wiem czy autorski, czy przyjęty za kimś) bardzo mi odpowiada: jest czytelny i pozwala na skuteczną analizę danych.
Obie prace łączy analiza na znacznej grupie badawczej oraz badanie relacji populacyjnej do określonych cech. To są żmudne prace, wymagające mozolnego wysiłku i niezwykłej skrupulatności. Dlatego też uważam, że warto się z nimi zapoznać, być może wnioski natchną do czegoś w czasie wakacyjnego odpoczynku.
Materiał ilustracyjny pochodzi ze strony foliamalacologica.com. Materiał ma na celu promocję i popularyzację badań i nie jest związany z jakąkolwiek formą działalności dochodowej. W przypadku stwierdzenia, że zamieszczone ilustracje naruszają prawa autorskie, proszę o kontakt.

piątek, 10 sierpnia 2012

Powrót z estywacji

C. aspera za Pokryszko,1990
"Plotki o mojej śmierci są mocno przesadzone" rzekłbym za jednym z klasyków, co nie zmienia faktu, że prawie przez miesiąc nie dawałem znaków życia. To straszne doświadczenie. Spadły na mnie papiery z całego roku i nie bardzo się mogłem z nich wygrzebać. A im więcej energii wkładałem w poradzenie sobie z nimi, tym bardziej słabłem przed finałem. W efekcie przypominałem nieoskorupionego ślimaka, którego poranek zastał z dala od kryjówki: im bardziej się śpieszy ukryć przed palącym słońcem, tym więcej traci wody spowalniając ucieczkę. W efekcie: wysycha nie osiągnąwszy celu, a słońce zeskwiercza jego ciało.
Tym razem miałem szczęście i dobiegłem zanim zdążyłem się wypalić. Obolały, wyjałowiony, wyprany podnoszę głowę, żeby zacząć rozglądać się za urlopem.
Obiecałem sobie, że walcząc ze zleceniami zawodowymi, nie będę czasu poświęcał swoim pasjom. I tak prawie było, prawie - bo bez małych skoków w bok zapewne wcześniej rozładowałbym wewnętrzne akumulatory. Jak się ratowałem? Na różne sposoby. Piętnastominutowe wypady po drodze do domu, podglądanie, co nowego w publikacjach, a nawet - założenie hodowli.
Od tego zacznę. Pod koniec lipca założyłem "terrarium" ze ślimakami. Dwa gatunki, które udało mi się znaleźć w czasie wyskoków do lasku, w tym jeden dość rzadki, a na pewno mało poznany. W terrarium znalazły się krążałek plamisty Discus rotundatus oraz poczwarówka szorstka Columella aspera. Zwłaszcza ten drugi gatunek nie należy do spektakularnie wielkich, toteż łatwiej mi było zdecydować się na hodowle. Nie mam w tym większych doświadczeń i jaki będzie efekt, trudno przewidzieć. Aktywność poczwarówek jest znikoma, o jednej z dziewiętnastu mogę powiedzieć, że się jakoś zadomowiła. Pozostałe nie bardzo rokują na rozwój, nie mówiąc już o reprodukcji. Nie mniej dmucham i chucham starając się zapewnić im właściwe warunki, co nie jest łatwe w małej kubaturze... Poczwarówka szorstka preferuje zakwaszone środowiska i występuje często w mało przychylnych ślimakom borach sosnowych, stąd podkład w hodowli jest zbliżony do lasu sosnowego. Nie udało mi się na razie wprowadzić czarnej borówki i coraz bardziej zastanawiam się, czy moje poczwarówki bez niej dadzą radę...
Krążałki radzą sobie zdecydowanie lepiej i zasmakowały w sałacie. Jest szansa, że poczują się jak u siebie. Zadbałem o wilgotne podłoże i ściółkę, z którymi najbardziej są związane. Co z tego wyjdzie - czas pokaże.
Ze zgrozą uświadamiam sobie, że lato przechyla się na drugą stronę i bliżej mu już do jesieni niż do wiosny. A ja jeszcze ani razu nie byłem w terenie tak na zasadach wyłączności. Jeśli zdarzyło mi się w tym roku cokolwiek w naturze podpatrzeć, to było to zawsze w nieznośnym pośpiechu i na marginesie innych działań. Wierzę jednak, że jeszcze coś się uda zmienić i że jeszcze w tym roku pójdę w chęchy. Dotychczasowe plany dały w łeb, ale wiary nie gaszę. Muszę tylko znowu podnieść głowę znad papierów i pewnie będzie nie najgorzej.
Dementuję plotki. Żyję. I mam nadzieję to wykorzystać.





Ilustracja przedstawiająca poczwarówkę pochodzi ze strony http://www.staff.amu.edu.pl/~polmal/smp/index.htm tam też informacje o krajowych poczwarówkach.