piątek, 16 maja 2014

Uniwersytet filmowy

Podesłano mi niedawno link do kanału na YouTube.  Ot, zdarza się, i to często nawet. Korzystanie z serwisów społecznościowych uważane jest dziś za normę. Mnie ta norma nie bardzo się podoba, może dlatego - nie wykluczając jej - trzymam się na jej peryferiach. Warto jednak czasem sięgnąć po zasoby podsyłane przez znajomych, zwłaszcza jeśli znają nasze preferencje.
Muszę dodać nieco więcej. Cieszę się, że ten link do mnie trafił. Sam zapewne bym go nie wyszukiwał, bo i zawartość na pograniczu moich kwerend. Zwrócić chcę jednak uwagę na coś innego: na universitas. Chyba stajemy się (w naszej części świata) świadkami realizacji idei powszechnego dostępu do wiedzy, do wszelkich nauk. Oczywiście jest w tym wyznaniu moim nieco przesadzonego hura-optymizmu, ale po dokonaniu pewnych cięć i uproszczeń stwierdzić można, że nigdy dotąd w dziejach ludzkości dobytek naukowy nie był tak dostępny, jak obecnie. Powszechność dostępu do wiedzy siłą rzeczy wpycha naukę w żelazne uściski niewidzialnej ręki wolnego rynku. Nie wystarczy dziś wiedzieć, nie wystarczy wiedzę przekazać, trzeba jeszcze do wiedzy przekonać. Powszechny dostęp doprowadza do zaniżania poziomu treści, a co się z tym wiąże nakazuje poszukiwać takich narzędzi, które pozwolą na wybór treści najwłaściwszych, najbardziej wartosciowych. Przypomina mi się pewna studencka dyskusja, w czasie której zapytałem swojego profesora o książkę, która mnie akurat zachwycała, czy ją czytał. Stwierdziłem, że to dobra książka. Do dziś pamiętam jego odpowiedź: "W pewnym wieku zauważy Pan, że nie można czytać dobrych książek. Trzeba czytać te najlepsze". ta nauka towarzyszy mi od lat i nią się kieruję w doborze lektur, co przecież nie oznacza, że wiem, które książki są najlepsze. Można by do tego całą metodologię stworzyć, albo po prostu zaufać na początku mistrzowi, a potem już tylko kontynuować intelektualną podróż.
Wspominam to wszystko na marginesie rozterek związanych z przesłanym linkiem. To propozycja kilku krótkich filmów o wodzie zrealizowanych przy współudziale znanych mi pracowników Katedry Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Łódzkiego. Nie mam zamiaru ani filmów streszczać, ani nawet recenzować. Interesuje mnie pewien fakt, a mianowicie: czy obecność naukowców na YouTube związana jest wypełnianiem jakiejś misji, posłannictwa niesienia oświaty kaganka pod strzechy,, czy też to pozbawione podtekstu wrzucenie filmików na czyjś kanał w serwisie społecznościowym.
Wierzę, że to realizacja tej misji universitas. Chciałbym, aby tak było.
Nie wiem, w jaki sposób poruszać się po zasobach internetu, aby z miliardów treści wybrać tę, która jest najcenniejsza. Umrę, nie wiedząc tego. Zanim jednak życie mi minie na na tych zgryzotach, pozwolę sobie zarekomendować kilka filmów o różnych sprawach związanych z wodą. Wiem - właśnie na południu Polski zmagają się ze skutkami ulewnych deszczów z ostatnich dni. Nie na przekór, ale obok tego zapraszam do kilku krótkich edukacyjnych filmów, które lepiej pozwalają zrozumieć wodę.
https://www.youtube.com/channel/UCMZbmOg6BQqx9m9En2AClNQ/videos

P.S. A tak naprawdę to chciałem napisać, ze wściekły jestem na realizatorów, że nic o mięczakach nie powiedzieli. O, tyle filozofii z mojej strony!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz