środa, 20 maja 2015

Muszle pana Adama

Nie wiem, co mnie gna w te strony: sentyment, zazdrość, fascynacja, ciekawość? Może wierność? A może przewrotność... Sam sobie zadając to pytanie, nie bardzo odpowiedź odnajduję. Piękne te strony, które zapraszają, wołają, wzywają, kuszą, wabią... Strony kolekcjonerów muszli, ambasady pasji i konsulaty naturalnego piękna. Mógłbym się rozpływać w słowach, a przecież każda wizyta w tych stronach uświadamia mi też braki, niewiedzę, ubóstwo doświadczeń; każda wizyta poza radością przynosi też rozdrażnienie: wytrąca z tego rosołowatego zadowolenia, tego poukładania zaprojektowanego na kształt pudła z Ikei...
Nie mógłbym nie zaglądać w tamte strony. W krainy kolekcjonerskich pasji, których nie doścignę. Lubię tam bywać, korzystać z tego, co hojniej lub skąpiej podano przed oczy. I szkoda mi tylko, że ich tak mało, tych stron, które mnie wołają...
Kolekcjonerzy muszli w Polsce nie tworzą jakichś organizacyjnych struktur. To grupy przyjaciół lub samotne wilki, czasem przechodzące obok watahy. Kilku z nich - kolekcjonerów - stara się jednak jakoś to środowisko (maleńką diasporę) integrować, aktywizować, reprezentować na zewnątrz. Z pewnością należy do nich pan Adam Gałgański, doświadczony kolekcjoner z Bydgoszczy, wielki miłośnik mięczaków i guru dla wielu polskich kolekcjonerów.
Niedawno strona pana Adama została przebudowana, zmieniła wygląd, wypiękniała, zakwitła relacjami, fotografiami, informacjami, bazami danych. To takie miejsce godne polecenia wszystkim, którzy - tak jak ja - odczuwają przyśpieszone tętno na widok egzotycznych muszli. Więc - sam nie znając odpowiedzi, co mnie gna w te strony - polecam ją nie tylko kolekcjonerom, ale także takim zagubionym chłopcom, którzy marzyli, że kiedyś zbiorą wszystkie muszle świata.
www.muszle.eu 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz