piątek, 24 lipca 2015

Szczeżuja chińska Sinanodonta woodiana (Lea, 1834)

Mięczaki, które żyją w naszych wodach, nie oszałamiają rozmiarami. Największy nasz ślimak przodoskrzelny żyworodka jeziorowa Viviparus contectus nie przekracza 55 mm, największy płucodyszny błotniarka stawowa Lymnaea stagnalis dochodzi do 70 mm. Większość ślimaków to jednak kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt milimetrów w największym rozmiarze. Z małżami jest podobnie, choć tutaj wartości są bardziej skrajne. Większość to kilkumilimetrowe groszkówki z rodzaju Pisidium, dość trudne do oznaczenia przez "nie-fachowca". Nieco większe są kulkówki bądź gałeczki, czyli rodzaj Sphaerium, oraz obce u nas racicznice Dreissena polymorpha i małże z rodziny Corbiculidae Corbicula fluminea i C. fluminalis. Największymi przedstawicielami naszej akwamalakofauny są więc małże z rodziny Unionidae, reprezentowane u nas przez siedem gatunków z czterech rodzajów: Unio, Anodonta, Psudanodonta i najmłodszy jej składnik Sinanodonta. Dziś o tym ostatnim właśnie.
Szczeżuja chińska Sinanodonta woodiana Lea, 1834 jest małżem coraz częściej występującym w naszych wodach. Nie bardzo wiadomo, kiedy dokładnie przybyła w nasze strony, ale przyjmuje się, że działo się to w latach osiemdziesiątych XX wieku. Chociaż jest to szczeżuja chińska, do nas przybyła najprawdopodobniej z Węgier wraz z narybkiem tołpygi pstrej i tołpygi białej. Nie jest do końca jasne, czy pierwsze zasiedlenia gatunku związane były wyłącznie z wodami podgrzanymi, czy też od samego początku inwazji małż ten żył w naturalnym reżimie termicznym wód Polski. Pierwsze notowanie tego gatunku dotyczy jezior konińskich, których woda podgrzewana jest zrzutami wód pochłodniczych z elektrowni. To sugerowało, że małż wymaga do rozmnażania wody cieplejszej. Jednak późniejsze obserwacje, badania i notowania wskazują, że bez problemu aklimatyzuje się w naszych nie najcieplejszych wodach.
Szczeżuja chińska pochodzi z południowo-wschodniej Azji, a jej obecny zasięg obejmuje większą cześć Europy oraz Amerykę Północną, gdzie również została zawleczona. Pojawienie się tego gatunku w Polsce zdetronizowało szczeżuję wielką Anodonta cygnaea w kategorii największego mięczaka krajowego. Maksymalne rozmiary osiągane przez Sinanodonta woodiana dochodzą do 260 mm długości i ok. 120 mm wysokości. Nie wiem, czy aż takie rozmiary notowano z naszego kraju, przypuszczam że mogą być nieco niższe, nie mniej jednak większe niż obecnie spotykane szczeżuje wielkie.  W jednym z badań spotkałem 241 mm, ale nie pamiętam autora. Przepraszam. Muszle szczeżui chińskiej charakteryzują się niemal kolistym lub owalnym kształtem. Silnie uwypuklone wierzchołki z charakterystycznym urzeźbieniem przypominającym rozchodzące się fale, położone są mniej więcej w 1/3 wysokości muszli. Skrzydełko jest wyraźnie zaznaczone w obrysie muszli, która jest silnie wybrzuszona. Muszla jest cienkościenna i krucha. Kto próbował kiedyś zachować muszle szczeżuj ten wie, jak łatwo pękają przy suszeniu, jak trudno je przechowywać. Pod tym względem szczeżuja chińska jest jeszcze bardziej krucha niż jej polskie kuzynki, do których się wprowadziła. Ubarwienie muszli jest zmienne, od ciemnobrunatnych, czerwonawo-rogowych przez jasnożółtawe do oliwkowoszarych. Często pokryte są rdzawym nalotem.
A propos wprowadzenia. Jak każdy obcy składnik fauny, może mieć wpływ na bioróżnorodność. Obecnie trudno jeszcze w pełni określić znaczenie tego gatunku dla naszych ekosystemów, ale podnosi się już kilka kwestii. Po pierwsze: zagrożenie dla rodzimych Unionidae. Obserwacje wskazują na zdolność rozmnażania się Sinanodonta woodiana już przy osiągnięciu 40 mm długości. Ponieważ osiąga wielkość 100 mm w ciągu dwóch do czterech lat, wczesna dojrzałość płciowa stwarza jej lepsze warunki startowe w konkurencji z krajowymi małżami. Rozmnażają się wcześniej, ale i częściej niż nasze małże, poza tym nie wykazują szczególnych preferencji gatunkowych jeśli chodzi o pasożytowanie glochidiów na skrzelach ryb. Wziąwszy, że są bardziej odporne na zanieczyszczenia oraz deficyty tlenowe, można się spodziewać negatywnego wpływu na nasze szczeżuje. Zaobserwowano, że nie najlepiej na jej obecności wychodzi różanka Rhodeus sericeus. Szczeżuja chińska pozbywa się jaj składanych przez różankę, czego nie robią rodzime Unionidae. Wzrost populacji szczeżui chińskiej może się więc odbić spadkiem liczebności różanki, która w Polsce objęta jest częściową ochroną gatunkową (po zmianach przepisów w 2014 r.). Nie jest wykluczone, że masowość pojawów glochidiów tego gatunku może również negatywnie oddziaływać na ryby karpiowate, bowiem pasożytowanie może wiązać się z przenoszeniem chorób i patogenów.
Największe osobniki przekraczają 1000 g mokrej biomasy z muszlą. To naprawdę imponujący wynik. Szybki przyrost masy może mieć pozytywny wpływ na łańcuch troficzny. Jako że jest filtratorem (o wydajności ok 1 l/h), może się przyczyniać do zmniejszania zawiesiny w wodzie i do poprawy jej przejrzystości. Ale tu trzeba jeszcze poczekać na badania w tym kierunku. Zaobserwowano już, że małż ze względu na swe rozmiary i kruchość muszli, może stanowić urozmaicenie diety dla zwierząt drapieżnych, takich jak wydra czy lis. Zapewne również dziki włączają go do swojego menu w miejscach, gdzie zasiedlane stawy przylegają do kompleksów leśnych.
Jest lato i pogoda sprzyja kąpielom w różnych wodach, nie zawsze ku temu przeznaczonych. Piszę o szczeżui chińskiej w nadziei, że może ktoś przypadkiem natknie się na ten gatunek i da mi o tym znać. Szukać by jej należało przede wszystkim w stawach zarybianych (np. w stawach hodowlanych). Występuje w kilkunastu miejscach naszego kraju, m.in. w jeziorach konińskich i Kanale Warta-Gopło. Co jakiś czas pojawiają się nowe doniesienia. Warto je odnotowywać, da to lepszy obraz skutków inwazji. Dlatego proszę, aby w miarę możliwości przesyłać informacje o jej obecności. Dobrze byłoby dokumentować fotograficznie znaleziska: zrobienie sobie selfie ze szczeżują może nie jest super pamiątką z wakacji, ale może naprawdę sporo przysłużyć się nauce i ochronie przyrody. Proszę więc, aby jeśli to możliwe, podsyłać dane o tym małżu, a ja dołożę wszelkich starań, aby informacje te trafiły do osób, które zajmują się badaniem tego gatunku.
Podsumowując: Sinanodonta woodiana jest większa od rodzimych szczeżuj. Muszla jest bardziej pękata i bardziej owalna. Często można ją spotkać w ofertach handlowych na giełdach ogrodniczych, gdzie jest polecana jako filtrator oczek wodnych. W rzekach i jeziorach występuje na ogół w litoralu, osiąga zagęszczenie do kilkunastu osobników na mkw.
Mam nadzieję, że informacje te się w czymś przydadzą.
(C) Tomasz Przybył


1 komentarz:

  1. Witam znalazłem dzisiaj dla mnie wielkie muszle takiej jakby małży, nie zmierzyłem ale bylo to chuyba ok 20 cm. Zostawiłem gdzie znalazłem, zrobiłem ze dwa zdjecia w towarzystwie moich butów dla porówniania0 rozmiaru!

    OdpowiedzUsuń