poniedziałek, 25 czerwca 2018

Sucho, wszędzie sucho

Może deszcze świętojańskie coś zmienią, ale to, na co patrzyłem dotychczas, nie napawało optymizmem. Nie dość, że wiosna szybko ustąpiła miejsca latu, przyśpieszając wegetację o kilka tygodni, to nie pozwoliła się nacieszyć zieleniami zastępując ją paletą żółci i brązów. Nie podoba mi się to. Widoki jak w sierpniu, a ja chcę czerwiec jeszcze oglądać!
Tyle w sprawie mojego protestu.
Byłem kilka dni temu w Warszawie. Zatrzymałem się w biegu nad Wisłą na wysokości mojej alma mater, czyli Uniwersytetu Wyszyńskiego. Dawno już mnie tam nie było, ale jeśli sobie przypominam i i ostatnia moja wizyta nad bielańskim odcinkiem Wisły związana była z niskimi stanami spowodowanymi suszą. Cel miałem jeden: rekreacyjny. A poważniej: chciałem sprawdzić, jak ma się poziom wody i czy coś ciekawego znajdę w napływkach. Uszczegóławiając: zależało mi na znalezieniu na tej wysokości Corbicula fluminea, którą z Krakowa znam od 2011 roku. Zważywszy na powyższe - cel osiągnąłem. I zobaczyłem, ile wody w Wiśle, i znalazłem muszle Corbicula, a nawet jeszcze wypatrzyłem Sphaerium rivicola. Rzekłbym - nieźle.
Wody w Wiśle jest mało. Jeszcze może nie dramatycznie, ale według mojej wiedzy są to już stany niskie. Mówię o Warszawie. Suszę jeszcze lepiej daje się zobaczyć na ścieżkach Lasu Bielańskiego. Tam aż niemiło było stąpać wśród sparzonych słońcem ziołorośli. Jeszcze nie minęła pierwsza połowa roku, jeszcze wiele się może zmienić, ale gdyby miało to trwać dłużej, będzie to suchy rok.
A susza ślimakom nie sprzyja i w kontekście zbliżających się urlopów jakoś złowrogo mi to wybrzmiewa.
A z drugiej strony... Kiedyś sugerowałem, że warto byłoby zbadać troszkę malakofaunę Wisły wykorzystując suszę. Jeśli miałaby się powtórzyć, może warto byłoby sprawdzić kasarki i coś w tym kierunku zrobić. W końcu to ostatnia tak wielka rzeka w Europie, która płynie jeszcze naturalnym korytem...
Wisła na wysokości Dewajtis w Warszawie


Las Bielański

Sphaerium rivicola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz