poniedziałek, 19 lutego 2024

O drapieżnych ślimakach i jaka mnie spotkała draka

Przyzwyczaiłem się do pobłażliwych potakiwań głową moich rozmówców, którzy dowiadują się o mojej ślimaczej aktywności. Kiedy pierwszy raz ktoś słyszy, czym się po godzinach zajmuję, najczęściej okazuje pewne zaciekawienie, ale w bardzo charakterystycznym schemacie:  "Tak, świetny dowcip, a teraz powiedz, o co chodzi...". Najciekawszy jest jednak widok twarzy rozmówców, którym opowiadam o żyjących w Polsce drapieżnych ślimakach. Wówczas najczęściej moi rozmówcy zachowują się jak ludzie, którzy właśnie się zorientowali, że ktoś ich robi w konia i zaraz palcem zacznie wskazywać ukrytą kamerę... Najczęściej zresztą nie dochodzi już do wątku drapieżnych ślimaków, bo większość zdobywa się na wyżyny asertywności i delikatnie sugeruje przejście na inny temat; bardziej wrażliwi proponują rozmowę o winniczkach lub o oślizgłym cholerstwie zjadającym kwiatki w ogródku. A przecież drapieżne ślimaki istnieją naprawdę. Nawet w Polsce.

Może się kiedyś rozpiszę o tym więcej. Muszę zgromadzić nieco więcej danych na ten temat, najlepiej danych z obserwacji. Miałem ku temu pewną okazję niedawno, jako że zima nie dogadał się trochę z kalendarzem i strzelając focha poszła sobie gdzieś tam akurat w czasie, kiedy zaplanowałem krótki urlop w polskich górach. Nie, nie w Tatrach. Mamy w Polsce jeszcze inne pasma. Szczerze mówiąc, a wyznaję to z pewnym zawstydzeniem, zdecydowanie bardziej liczyłem na odwilż niż na śnieżyce, ale głośno tego wówczas nie mówiłem. Będąc w Bystrej polazłem któregoś dnia nad Białkę (już słyszę, jak się zaczną niektórzy upierać, że jednak byłem w Tatrach, skoro Białka...). Nie spodziewałem się odkryć tam nie wiadomo czego, ot po prostu chciałem popatrzeć, co tam się w ściółce gramoli. Ciepło było, więc coś z nudą należało zrobić. To właśnie tam, w samym centrum miejscowości, spotkałem daudebardię krótkonogą Daudebardia brevipes (Draparnaud, 1805). Spotkałem ją po raz pierwszy w życiu, więc początkowo nie byłem pewien, ale i tak byłem przeszczęśliwy. Następnego dnia zamarzyło mi się sprawdzić nieco niżej, czy spotkam jaką jej koleżankę. Nie spotkałem, za to wielokrotnie pokłoniłem się dość podobnemu ślimakowi, przeźrotce wydłużonej Semilimax semilimax  (Ferussac, 1802). Z nią miałem już przyjemność spotkać się choćby w Pieninach, ale że na nizinach nie występuje, stąd każde spotkanie z nią to wielka dla mnie radość. A przyznać muszę, że były i takie miejsca, gdzie Semilimax semilimax występowała liczniej niż jakikolwiek  inny ślimak. Spotykałem ponadto ślimaki z rodziny Oxychilidae, w tym szklarkę gładką Morlina glabra (Rossmaessler, 1835) i szklarkę Draparnauda Oxychilus draparnaudi Beck, 1831). Powiedzmy, że tutaj pozwolę sobie na pewne przypuszczenie, że to o te gatunki chodzi. Dla pewności zebrałem małą reprezentację ochotników do udziału w dalszych badaniach. I stąd ta draka. Bo tu aż się prosi o dalszą historię...

Przygotowałem moim gościom świetne warunki z substratem kokosowym i kondycjonowaną ściółką jaworowo-dębową i tam umieściłem reprezentację. Następnego dnia widziałem już, jak jedna szklarka bardzo chce się zaprzyjaźnić ze ślimakiem czerwonawym Monachoides incarnatus (Muller, 1774), włażąc do jego muszli. Uważałem to za trochę zbyt nachalne zachowanie i poprosiłem, żeby jednak uszanowała stawiane granice. Chyba byłem za mało przekonujący. Dzień później okazało się, że pod jednym z liści znalazłem piękne, gładkie, uszkowatego kształtu muszelki przeźrotek, dokładnie wylizane z ich poprzednich właścicieli. Szybko odseparowałem pozostałe przeźrotki nie dowiadując się jednak, kto stał za tajemniczym zniknięciem dwóch przeźrotek: szklarki czy inne przeźrotki. Domyślam się jednak, że szklarki...

Marzy mi się stworzenie kiedyś terrarium biotopowego, w którym mógłbym podglądać zwyczaje żywieniowe naszych drapieżnych ślimaków. Ostatecznie wcale ich wiele w rodzimej malakofaunie nie ma. Kiedyś spróbuję, ale pewnie nie szybko. Najpierw muszę się otrząsnąć trochę z hodowlanego niepowodzenia. Jak mawiają dobrzy trenerzy: nie ma porażek, są lekcje. Więc nauczyłem się, żeby nie trzymać szklarek blisko przeźrotek. Bo potem nikt mi nie chce wierzyć, że mi ślimaki zjadły inne ślimaki...

A wkrótce napiszę kilka słów o innym, bardzo ciekawym przykładzie drapieżnictwa wśród ślimaków, niestety nie naszych, ale w naszym piśmie opisanym...

 

Daudebardia krótkonoga Daudebardia brevipes


Przeźrotka wydłużona Semilimax semilimax




Szklarka Draparnauda Oxychilus draparnaudi




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz