czwartek, 29 marca 2018

Pascha 2018

Jest w liturgii Wielkiego Tygodnia hymn na jutrznię, śpiewany na melodię Krzyżu święty nade wszystko, który uderza naturalistycznym wstępem:
Oto znaki Bożej męki:Żółć, plwociny, trzcina, ocet,Gwoździe i żelazna włócznia,Która święty bok przebiła;Płyną z rany krew i woda,Aby obmyć wszechświat cały.

 Zawsze uderzała mnie dosłowność Wielkiego Tygodnia. Ból jest bólem, zdrada zdradą, cierpienie cierpieniem, a śmierć - śmiercią. Intuicyjnie wyczuwałem od zawsze, że to moment dekonstrukcji mitu, dosłowne odzieranie idei z idealizmu. Pozrywane ścięgna, zwichnięte stawy, stłuczenia, wycieńczenie: wszystko, co w najbardziej okrutny, sarkastyczny sposób, nieludzko potwierdza prawdziwe człowieczeństwo. Dosłowność Wielkiego Tygodnia, ta przesączona doloryzmem i pasją rzeczywistość sprowadzająca wiarę do uniwersalnego doświadczenia cierpienia i współczucia, otwierała mnie i wprowadzała w emocjonalny śpiew Orędzia Paschalnego, które rozsadzało i rozsadza radością  wielkosobotni Kościół. Konkret Wielkiego Piątku zawsze otwierał mnie na konkret Wielkiej Nocy.
Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę wszystkim głębokich zamyśleń i prawdziwych duchowych doświadczeń pozwalających przekraczać to co widzialne: cierpienie, ból, zdradę i wkraczać w niewidzialną, a dotykalną przestrzeń zrozumienia, współczucia i usprawiedliwienia. Niech paschalna radość odmienia codzienność i otwiera na nieznane.


czwartek, 8 marca 2018

Folia Malacologica: trzeba coś zrobić

Dosłownie na dniach pojawił się pierwszy w tym roku zeszyt 26. tomu Folia Malacologica. Zawsze z niecierpliwością czekam na kolejne numery i przyznaję, że zacząłem się martwić tym, że długo nie pojawiał się żaden nowy tekst. Trochę mnie Redakcja przyzwyczaiła do tzw. forthcoming papers, których w tym kwartale nie było. Przyglądam się nowej publikacji i widzę, że coś jest nie tak: pismo staje się jak najbardziej międzynarodowe (!) - co bardzo cieszy, ale niepokoi słaba reprezentacja polskich autorów. Osobowo nie jest źle: na szesnastu autorów, jedna czwarta to Polacy. Grono autorów też jest zacne, dlaczego więc tak mało tekstów z Polski spływa do naszego malakologicznego pisma? Fajnie, że w statystykach wieloletnich pojawią się nowe państwa (tym razem Egipt), to jest dobry kierunek, z pewnością daje szansę na zwiększenie tzw. cytowalności, ale bądźmy szczerzy: jeśli pierwszą siłą pisma nie będą polscy malakolodzy, trudno będzie myśleć o trafieniu na listę filadelfijską. Chodzi mi o to, że trzeba publikować. Trzeba pozyskiwać autorów i artykuły, bo w ciągu roku nie może być mniej, niż 25 prac oryginalnych. Trzeba coś zrobić.
Mnie jest dobrze o tym pisać: mojego garnuszka nie napełnia dziekan czy rektor przeliczający punkty ipmact factor. Wolny jestem od tego przymusu publikowania dla punktów. Rozumiem też dylematy polskich naukowców, którzy niejednokrotnie stają ustawieni wewnętrznymi przepisami macierzystych uczelni pod ścianą. Są przecież takie wydziały, które do dorobku nie wliczają w ogóle punktów z twz. listy ministerialnej, na której mocno trzymają się nasze Folia Malacologica. Trudno oczekiwać, żeby ktoś dla idei poświęcał czas, badania, pieniądze i zamiast uścisku dłoni dziekana, dostał burę za publikowanie poza listą filadelfijską. Powiem raz jeszcze: trzeba coś zrobić. Mnie mówić łatwo, bo to nie mój kawałek chleba, ale [tu powinna się włączyć patetyczna muzyka, np. jakiś motyw filmowy] za nami dwadzieścia pięć tomów Folia. To jest ogrom pracy już dwóch pokoleń malakologów. Przez to ponad trzydzieści lat widać ogromny postęp, to naprawdę jest międzynarodowe pismo naukowe i fajnie byłoby wejść do jakiejś europejskiej elity malakologicznych pism. Kierunek jest dobry, ale nie można dopuścić do tego, żeby zabrakło paliwa. A paliwem są przesyłane do druku prace.
Trzeba coś zrobić. Może jakimś rozwiązaniem jest zapraszanie zagranicznych współpracowników do publikowania u nas (patrząc na metryki artykułów można być pewnym szybkiego tempa publikacji, to jest mocny argument); w porównaniu z wieloma pismami Folia są też... tańsze, co może być ważnym argumentem dla naukowców z tzw. krajów rozwijających się. Może też warto by poprosić zagranicznych współpracowników o przygotowanie krótkiego dossier w ich języku narodowym, poprosić Francuzów, Belgów, Włochów, Hiszpanów, Węgrów, Turków i kogo tam kto zna, żeby szło w świat. Pojemność tematyczna Folia jest ogromna, to też jest atutem. No i na koniec: akwizycja i marketing bezpośredni: na sympozjach, konferencjach, kongresach mówić o tym, że takie pismo jest.
A na naszym podwórku: corocznie powstaje kilkadziesiąt prac licencjackich, magisterskich i doktorskich poświęconych mięczakom. To też jest jakiś kierunek. Prace dyplomowe mają inne zadania, ale jest naprawdę sporo prac, które powinny być opublikowane. A Folia Malacologica to też świetne miejsce naukowego debiutu. Drodzy Promotorzy, miejcie to na sercu, pomagajcie w tłumaczeniu na angielski i motywujcie do publikowania. Naprawdę o pomstę do nieba wzywa zaleganie wielu prac tylko na półkach wydziałowych bibliotek lub archiwów dziekanatów!
Pierwszy zeszyt 26. tomu już jest. Co to oznacza? Że trzeba już edytować kolejne artykuły i dobrze by było, żeby były. Trzeba coś zrobić.

poniedziałek, 26 lutego 2018

Zmarła prof. Maria Jackiewicz (29.11.1920 - 21.02.2018)

W piątek wieczorem dotarła do mnie wiadomość, że w dniu 21 lutego 2018 roku odeszła do Wieczności śp. prof. dr hab. Maria Jackiewicz, polska malakolog, wieloletnia wykładowczyni związana z Uniwersytetem Adama Mickiewicza w Poznaniu, wychowawczyni wielu pokoleń polskich biologów.
Spotykałem prof. Marię Jackiewicz od późnego swojego dzieciństwa, mniej więcej koło szóstej klasy podstawówki. Nie osobiście, ale za pośrednictwem lektur, głównie podręcznika Zoologii Bezkręgowców pod redakcją Grabdy oraz klucza do krajowych ślimaków słodkowodnych Piechockiego. Jej nazwisko zawsze kojarzyło mi się z dwoma gatunkami: Galba occulta - który to gatunek opisała (na podstawie materiałów zebranych przez Leszka Bergera) w 1959 roku jako nowy dla nauki (później umieszczany w rodzaju Catioscopa, dziś traktowany jest jako synonim dla Ladislavella) oraz Acicula polita, której przekrój oka (!) rozpalał moją wyobraźnię nad pracą malakologa w laboratorium. Jej nazwisko towarzyszyło mi od początku zainteresowań rodzimą malakofauną, a szczególnego znaczenia nabierał fakt, że było jednym z nielicznych polskich nazwisk przy dwuczłonowych nazwach gatunków notowanych w Polsce.
Maria Jackiewicz studiowała w latach 1945-1950 biologię na Wydziale Matematyczo-Przyrodniczym Uniwersytetu Poznańskiego, wieńcząc je tytułem magistra filozofii w grudniu 1950 roku. Była już wówczas pracownikiem (asystent-stażysta) w Zakładzie Zoologii tejże uczelni, a promotorem jej pracy był prof. Jarosław Urbański. Pod jego kierunkiem przygotowała pracę magisterską pt. Z badań anatomiczno-porównawczych nad niektórymi gatunkami z rodzaju Radix Montfort na terenie Wielkopolski (wydaną w 1954 roku przez PTPN w Poznaniu) oraz pracę doktorską Badania nad zmiennością i stanowiskiem systematycznym Galba palustris O.F. Mull., którą obroniła w dniu swoich imienin, 8.12. 1959 roku.
Zajmowała się systematyką i taksonomią różnych mięczaków, ale największą sławę przyniosły jej badania nad błotniarkami Europy. Uchodziła za niekwestionowany autorytet w tej dziedzinie. Jej prace były jednymi z najczęściej cytowanych prac naukowych. Ponadto zajmowała się badaniami nad Aciculidae (habilitacja w 1967 roku na podstawie histologii A. polita), a w późniejszym czasie włożyła niemało trudu w opracowanie dotyczące Succinidae Polski.
Od września 1991 roku formalnie przeszła na emeryturę, pracując na macierzystej uczelni na połowie etatu, prowadząc wykłady i ćwiczenia. W kwietniu 1997 roku otrzymała tytuł Członka Honorowego Stowarzyszenia Malakologów Polskich (laudację wygłaszał prof. Andrzej Piechocki, jemu zawdzięczam wiele szczegółów biograficznych). Za wybitne zasługi na polu nauki odznaczona była Złotym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Medalem Komisji Edukacji Narodowej.
Zmarła w 98. roku życia, 21 lutego 2018 roku w Poznaniu. Jej pogrzeb odbędzie się 28 lutego 2018 roku, najpierw o godz. 11:15 zostanie odprawiona Msza św. w jej intencji w kościele pw. Objawienia Pańskiego przy ul. Miastkowskiej 128, po czym ceremonie pogrzebowe zakończone zostaną na Cmentarzu Junikowo o godz. 12:30. 
Nie dane mi było spotkać się kiedykolwiek ze śp. prof. Marią Jackiewicz osobiście. Pozostaję jednak jej dłużnikiem wdzięczności za towarzyszenie mi w rozwoju moich pasji.
Niech odpoczywa w Pokoju.