piątek, 10 sierpnia 2018

Mięczak, na którego patrzeć nie mogę

Pamiętacie słynny tekst z Latającego Cyrku Monthy Pythona? "A teraz coś z zupełnie innej beczki". Więc ja za klasykami chciałbym teraz powtórzyć i kilka słów skreślić o mięczaku, który mięczakiem nie jest, chociaż jest mięczakiem. Od niedawna znam go trochę z osobistych doświadczeń, więc dziś o nim. Ale krótko, bo nie temu poświęcony jest mój blog.
Kiedy wpisuje się w wyszukiwarce hasło "mięczak", w podpowiedziach pojawia się uzupełnienie "zakaźny". Zrozumiałbym, gdyby było "pokaźny", bo przecież niektóre mięczaki są pokaźnych rozmiarów dając im pierwszeństwo w wielkości wśród bezkręgowców, na przykład gigantyczne kalmary. Mając dzisiejszą wiedzę cieszę się jednak, że nie chodzi o mięczaka pokaźnego, choć mięczakiem zakaźnym cieszyć się nie zamierzam. O co więc chodzi? Otóż jest taka choroba zakaźna wśród ludzi, która nazywa się mięczakiem zakaźnym, po łacinie molluscum contagiosum. W międzynarodowej klasyfikacji chorób i zaburzeń oznaczona jest kodem ICD-10 B 08.1. Jeśli więc gdzieś na skierowaniu do dermatologa wypatrzycie taki symbol, znaczy że to mięczak.
Jest to choroba zakaźna wywołana przez wirus z grupy ospy, choć przejście przez ospę wietrzną nie daje odporności na mięczaka. Zakażenie następuje przez skórę. Praktycy twierdzą, że idealnym miejscem do złapania mięczaka jest pływalnia. Wysokie temperatury i wilgotność sprzyjają przenoszeniu wirusa, który wnika przez uszkodzenia ciągłości naskórka (więc np. wszelkie podrażnienia po goleniu, zadrapania, skaleczenia, otarcia itp.).  Na ogół jest to większa lub mniejsza krotstka, wielkości od 2 do 6 mm, wypełniona płynem, lekko biaława, często z charakterystycznym wklęśnięciem pośrodku. W przypadku problemów z odpornością rozsiew może być intensywny, szpecąc skórę i powodując swędzenie. Leczy się to różnymi sposobami, najczęściej wypalając lub wymrażając i zaopatrując jodyną lub wodorotlenkiem potasu. Czasem stosuje się leki przeciwwirusowe, zasadniczo wszystko, co zaleci dermatolog.
Nie wiem, z jakiego powodu ta przykra dolegliwość znalazła taką nazwę. Z faktami podobno się nie dyskutuje, więc i zmienić tej nazwy za bardzo nie ma jak. Mnie się to z mięczakami nijak nie kojarzy, ale może opisujący chorobę miał jakieś bogatsze skojarzenia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz