sobota, 24 kwietnia 2010

Znów blisko Łodzi


Wiele się działo w ostatnim czasie, chciałem coś napisać, ale zrezygnowałem wobec inflacji słowa patetycznego. Żałoba narodowa się skończyła, za chwilę zacznie się narodowa rzeź-publica.
Jednym z rozwiązań jest emigracja wewnętrzna. Nie chodzi o to, żeby uciec, ale o to, żeby ochronić przed rozdeptaniem.
Byłem w Lutomiersku, około 300 metrów od Neru, przy stawie i rzeczce, której nazwy nie znam. Znalazłem jedną pustą skorupkę przedstawiciela Planorbidae, którego nie udało mi się oznaczyć, stawiam na któregoś Gyraulus, ale widzę go po raz pierwszy, więc jeszcze nie wiem, co to za typ. Poza tym akwaryjnym czerpakiem (siatką do odławiania rybek, cena ok 5 zł) wyciągnąłem z dna kilkanaście żywych osobników Sphaerium corneum i chyba jakieś Pisidium. Nie jestem dobry w oznaczaniu małży... Oczywiście również "wszędobylskie" (jak to pisał prof. Urbański) Bithynia tentaculata i Trichia hispida.
Byłem w Konstantynowie nad stawem w pobliżu DK71 w kierunku Pabianic. Było to, co nad stawem, same pospolite gatunki, ale znaleźć udało mi się jeden okaz Vertiginidae, jeszcze nie oznaczyłem, bo nie mam lupy.
A wczoraj przez chwilę w Lesie Łagiewnickim (foto), bardzo blisko klasztoru oo. franciszkanów. Wystarczyło podejść do pierwszego z brzegu przewróconego pniaka, nadgniłego już nieco, i podnieść korę. Kilka osobników Discus rotundatus i kilka Vertigo, oczywiście nie wiem których, bo nie mam lupy. Przydałoby się posiedzieć tam dłużej, ale może następnym razem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz