czwartek, 30 grudnia 2010

Podsumowanie 2010

Wiele wskazuje na to, że za kilkadziesiąt godzin rok 2010 przejdzie do historii. W przeddzień jego zakończenia warto spojrzeć wstecz i dokonać pobieżnej choćby oceny własnych dokonań. Starożytni radzili często odwracać rylec, tzn. przypatrywać się temu, co zostało napisane, powiedziane, wykonane.
Rok 2010 uważam za udany. I to jest sukces, ogromny sukces zważywszy, że znajduję się w tej części populacji, która częściej dostrzega szklankę do połowy pustą...
To, co poniżej, nie stanowi rankingu, jest zapisem - dość chaotycznym - wniosków, które mi się nasuwają.
W tym roku powstał blog. Nie zaczął nawet dobrze raczkować, ma niecały roczek, ale od maja odwiedzono go 315 razy, w tym odnotowano gości z USA, Kanady, Francji, Włoch, Chin, Rosji, Chorwacji, Słowenii czy Niemiec. Większość odwiedzin to pewnie przypadkowe zajrzenia, ale ze statystyk wynika, że często powodem wejścia na bloga była informacja o XXVII Krajowym Seminarium Malakologicznym. Często tez trafiano tu wyszukując takich haseł jak Lymnaea turricula czy Jackiewicz. Największym zainteresowaniem cieszył się wpis dotyczących linków do stron malakologicznych, przypuszczam, że duża część tych wejść to były automaty spamujące...
Obyło się bez spektakularnych wyczynów w tym roku, ale udział w badaniach w Woli Branickiej był najważniejszym chyba warsztatem, z którego odniosłem wiele korzyści. I pierwsze notowanie Acanthinula aculeata w mojej kolekcji. Po raz pierwszy odnotowałem również Pyramidula pusilla z Olsztyna pod Częstochową. Tam też odbyłem ciekawą wyprawę we wrześniu, w celu poszukiwania Helicigona lapicida - jednak bez spodziewanego rezultatu. Z ciekawostek tegorocznych mogę wymienić Chondrula tridens z Czepowa w gminie Uniejów (Łódzkie), Cepaea vindobonensis z Burzenina nad Wartą i Ruthenica filograna z Woli Branickiej. Ciekawym było też znalezienie na jednym stanowisku Pupilla muscorumVertigo antivertigo - gatunków o odmiennych preferencjach wilgotnościowych - w Ostrówku nad Jeziorem Gopło.
Osobny rozdział to literatura. Udało mi się powiększyć bibliotekę o kilka ważnych książek, w tym o pracę Jarosława Urbańskiego Mięczaki Pienin. Sprowadziłem kilka książek z wydawnictwa Kontekst, znalazłem pracę o poczwarówkach Zofii Książkiewicz, zdobyłem kopię książki Współczesne i subfosylne mięczaki (Mollusca) Gór Świętokrzyskich,  nabyłem książkę dr Więcławskiej o ślimakach na hałdach tego regionu. Dawno już tak nie zaszalałem, choć zostało mi jeszcze przynajmniej 10 pozycji do sprowadzenia w przyszłym roku.
Druga część tego osobnego rozdziału to Internet. Ostatnio zabrakło mi miejsca na PenDrive,  tak się zagalopowałem. Kilkaset artykułów w różnych językach, w różnej tematyce, na różnym poziomie, ale wszystkie o mięczakach, zarówno współczesnych, jak i kopalnych; takich bliskich i takich zupełnie mi nie znanych. A ostatnio odkryłem skarbnicę udostępnionych skanów książek z XIX i XX w., powiększając cyfrową bibliotekę o prace Clessina, Westerlunda, Wagnera, Boettgeta czy Rossmaesslera. Regularnie odwiedzałem też witryny malakologów czeskich, słowackich, niemieckich, rosyjskich, włoskich, francuskich, amerykańskich, holenderskich, brytyjskich i katalońskich. Tylko na naszej, polskiej, jakoś niewiele się przez cały rok działo...
Rok 2010 to również smutne wydarzenie - śmierć prof. Riedla. Chciałem go kiedyś odwiedzić, nie bardzo było kiedy i jak. A teraz? Teraz pozostaje jedynie pójść na cmentarz przy którejś z wizyt w Warszawie.
W tym roku nawiązałem kilka nowych znajomości malakologicznych, z różnych środowisk: łódzkiego, kieleckiego, wrocławskiego, poznańskiego, śląskiego, warszawskiego; nazwisk nie zdradzam, bo nie pytałem o zgodę.
Mogę zatem patrzeć na rok 2010 z zadowoleniem, choć nie zrealizowałem wielu planów: nie byłem na XXVI Krajowym Seminarium Malakologicznym w Kudowie-Zdroju, nie dokończyłem katalogowania kolekcji, nie spenetrowałem kliku ciekawych miejsc - do których, z powodu zmiany pracy - trudniej będzie teraz dotrzeć.
Marzy mi się rok 2011 jako jeszcze bardziej twórczy, jeszcze bardziej ciekawy i jeszcze bardziej otwarty na możliwości.
Planów nie zdradzam, żeby nie mieć wyrzutów, że czegoś nie zrobiłem. Najciekawsze scenariusze pisze samo życie.
Wszystkim życzę, żeby w Nowym roku odnajdywali wiele powodów do radości i dziękczynienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz