Chciałem napisać wcześniej, ale coś przeszkodziło. Mniejsza o to. W piątek, 28 czerwca udało mi się po dwóch dniach poszukiwań dostać na stacji benzynowej ostatni numer Tygodnika Powszechnego. Wystarczy, że do gazety dołożą gratis w postaci płyty i już nie masz co liczyć na lojalność kioskarza... Udało się i skoro tylko dojechałem do pracy wziąłem się za konsumpcję gratisu. A to rzecz nie byle jaka, bo wydana pod patronatem Dwójki Polskiego Radia autorska płyta z wierszami Ryszarda Krynickiego. A tego dnia właśnie Krynicki obchodził siedemdziesiąte urodziny.
No więc usiadłem przy biurku i przegrzebując dokumenty słuchałem wierszy czytanych spokojnym, zamyślonym, ale nie zmanierowanym głosem. Nie jest dobrym pomysłem słuchanie wierszy przy okazji, zajmując się czym innym. Poezja jest muzą zazdrosną i nie lubi dzielenia się z innymi... Więc zdarzało się, że do wierszy wracałem po dwa, trzy, a nawet cztery razy, żeby się wsłuchać. Aż doszedłem do ścieżki dwudziestej, do wiersza Ukradkiem.
Oto paradoks: chciałem zrobić Krynickiemu jakiś urodzinowy prezent, uczcić jakoś jubilata, któremu jestem tak wdzięczny choćby za wydanie "Króla mrówek" Zbigniewa Herberta. Bo też się wstyd przyznać, ale nie znam zbyt dobrze twórczości Krynickiego i zdecydowanie więcej mógłbym powiedzieć o innych przedstawicielach Nowej Fali, Zagajewskim czy Barańczaku. Paradoks na tym polega, że to ja otrzymałem prezent od Jubilata. Kiedy słuchałem, jak czyta wiersz "Ukradkiem" poczułem się, jakby dedykował go właśnie mi, tak na wyłączność. Nie mówię nic więcej. Oddaje ten tekst dalej. Niech rośnie, dojrzewa i drapie od wewnątrz...
UKRADKIEM
Ukradkiem, dyskretnie
podnoszę ze ścieżki
swojego starszego brata,
ślimaka,
żeby go nikt nie nadepnął.
Starszego pewnie o miliony lat.
Brata w niepewności istnienia.
Obaj jednako nie wiemy,
po co zostaliśmy stworzeni.
Obaj jednako zapisujemy nieme pytania,
każdy swoim najbardziej intymnym pismem:
potem strachu, nasieniem, śluzem.
Plurimos annos, Panie Ryszardzie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz