niedziela, 23 marca 2014

Jeszcze słowo o paleniu

Wiosna ze wszystkimi swoimi atrybutami zagościła już w Polsce. Kwitną fiołki i forsycje, podbiały i zawilce, skowronki świergoczą nad polami, wracają bociany, ropuchy chucią kierowane przełażą niezdarnie przez drogi, z dnia na dzień zielenieje trawa.
Przez zimę pożółkła, zmatowiała, nagle - nie wiadomo kiedy - napełnia źdźbła zielenią i w szybkim tempie rosnąc przykrywa pozostałości po ludzkim niechlujstwie.
Nie wiem skąd się wzięło przekonanie, że wypalenie trawy powoduje, że szybciej odrasta. Mnie się wydaje, że jest dokładnie odwrotnie. A jednak często zmuszony jestem oglądać te nieszczęsne podtrzymywania rytuału wiosennego wypalania traw. Pisałem już kiedyś o tym, ale nie przechodzi mi. Złości mnie, kiedy widzę spustoszenie po bezsensownej pożodze.
W jednym z kazań pod Turbaczem Tischner poruszał ten problem, do wiary i do rozumu się odwoływał, ale zwyczaj trwa nadal i nadal bezsensownie niszczy się tysiące zwierząt i roślin, które mogłyby ubogacać świat. Nie pomagają mandaty, nie pomagają perswazje, nic nie pomaga: głupota ma się w najlepsze.
Złoszczę się, bo w pierwszy dzień wiosny zatrzymałem się w okolicach Grabicy, żeby przyjrzeć się troszkę temu, co tam w trawie łazi. I co zobaczyłem? Wypalone trawy i spustoszenie.Widać, że piroman-tradycjonalista działał troszkę wcześniej, a w tym roku pogoda sprzyjała fanom wiosennych ognisk.
Pożar w naturze nie jest zjawiskiem niespotykanym. Natura potrafi się też przed pożarem bronić, nie mniej zawsze przejście ognia oznacza unicestwienie wielu istnień, zaburzenie równowagi ekosystemu, naruszenie bioróżnorodności. Ślimaki nie mają szans w konfrontacji z ogniem, zwłaszcza jeśli zaczęły już wiosenną aktywność. Z kolei ślimaki nagie raczej nie ponoszą szkody, bo na ogół zagrzebują się w ziemi nieco głębiej niż oskorupione. Więc z punktu widzenia sztuki agrarnej technika wypalania traw nie przynosi spodziewanych rezultatów. Marzy mi się szeroka akcja społeczna adresowana przede wszystkim do dzieci, bo to one są w stanie najlepiej przekonać swoich rodziców i dziadków do zaniechania pewnych zachowań. Marzy mi się taka kampania, która doprowadziłaby do zmiany mentalności. Wiem, że jestem naiwny, wiem, że kampanie, nawet najlepsze, nie przekonają tych, którzy rozumu nie używają nawet od święta. Ale marzę i mam nadzieję, że kiedyś dożyję czasów, że wiosną nie będę oglądał pogorzelisk...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz