niedziela, 28 czerwca 2015

W trosce o wspólny dom. Na marginesie "Laudato si"

1. Przypisuje się Einsteinowi słowa, że jeśli wyginą pszczoły, ludzkość wyginie w kilka lat po nich. Wczoraj po południu stałem pod kwitnącą lipą. Zapach, który rozpoznam wszędzie... Zapach z dzieciństwa, z którego zapamiętałem jeszcze brzęczenie owadów wokół kwitnącej lipy. Stałem wczoraj pod kwitnącą lipą i próbowałem policzyć pszczoły. Nie było żadnej... Pracowałem kiedyś w pasiece i wiem, że godziny popołudniowe oznaczają intensywną pracę pszczół. A jednak ich nie było. Ostatecznie naliczyłem ich kilkadziesiąt w ciągu dwugodzinnego spaceru. Jeśli Einstein miał rację, to nie jest dobrze...
2. Zauważyłem, że wystarczy jakiekolwiek zdanie podpisać autorstwem Einsteina, i już zaczyna być ono poważnie traktowane. Czasem jest tak, że wypowiadane są ważne słowa, ale pozostają bez echa i nabierają znaczenia dopiero wówczas kiedy zostaną wypowiedziane przez kogoś znaczącego. Ważne jest, aby odpowiednie osoby wypowiadały odpowiednie zdania.
3. Trzeba było wiele lat czekać, zanim temat ekologii doczeka się pogłębionej refleksji ze strony Głowy Kościoła. Jeśli jednak trzeba było tyle czekać to właśnie dlatego, żeby odpowiednie zdania zostały wypowiedziane przez odpowiednią osobę. Nie jest i nie może być przypadkiem, że papież o imieniu Franciszek pisze encyklikę poświęconą ekologii.
4. Niedługo po wyborze na papieża świat poznał fotografię, na której biskup Buenos Aires - szeroko uśmiechnięty starszy mężczyzna - podróżuje do pracy metrem. Przyszły papież, który nie jest wożony limuzyną, tylko co rano kasujący bilet komunikacji zbiorowej. W ogóle od swojego wyboru na Biskupa Rzymu papież z Argentyny nie przestaje zadziwiać. Papież z końca świata okazał się być zaskoczeniem dla obserwatorów i znawców watykańskich zwyczajów. Papież z końca świata przykuł jednak bardzo szybko uwagę świata i oczarował go. Nie błyskotliwością i elokwencją, nie znajomością języków czy wyrafinowaną teologią. Oczarował go prostotą i bezpośredniością, niespotykaną na wyżynach władzy.
5. Z poglądami się dyskutuje, świadectwo się przyjmuje. Encyklika Laudato si nie jest opracowaniem poglądów papieża Franciszka na temat ochrony środowiska. Jest świadectwem jego przeżywania troski o los świata, w którym przyszło nam żyć. Jest też świadectwem płynącym z doświadczeń, które wielki świat polityki marginalizuje. Laudato si nie jest więc zbiorem ładnych, okrągłych zdań napisanych przez oderwanego od rzeczywistości duchownego, ale wyrazem troski człowieka, którego kolana bardzo mocno opierają się o ziemię. Jest świadectwem nie intelektualnej dysputy, ale ojcowskiej troski doświadczonego seniora, który spoglądając na swoje doświadczenia robi wszystko, aby przekonać świat, że pewnych decyzji naprawdę nie można odłożyć na później.
6. Kto doszukuje się rewolucji w nauczaniu Kościoła za pontyfikatu Franciszka, może czuć się zawiedziony. Ojciec Święty nie wynalazł prochu, jeśli ktoś na sensacje czeka... Nie jest prawdą, że encyklika Laudate si jest nowym nauczaniem Kościoła. Tutaj papież Franciszek nie pisze nic nowego, nic szokującego, nic kontrowersyjnego na tyle, by mówić o jakiejś rewolucji. Zaznacza nawet na wstępie, że poprzednicy podejmowali już temat troski o Ziemię, rozszerza o doświadczenie Kościoła Wschodniego, ale w gruncie rzeczy w kwestiach doktrynalnych encyklika nie wnosi wiele nowego, natomiast rozwija to, co Kościół mówił dotychczas o zadaniach związanych z ekologią. Jeśli encyklika Laudate si zwróciła uwagę świata, to dlatego, że przygotował ją papież-świadek,
7. Przypuszczam, że znajdzie się wielu, których papieski dokument rozzłości. Z różnych stron. I polityków, i ekonomistów, i naukowców, i ekologów... Ba, nawet katolików. Jeśli wzywa się do radykalnej pracy nad zmianą destruktywnych dla Ziemi i ludzkości nawyków, nie można oczekiwać uznania ze wszystkich stron. Zwłaszcza tych, które zostały w dokumencie napiętnowane. Wrażliwość papieża pochodzącego z Ameryki Południowej pozwala na zdiagnozowanie pewnych problemów i zaproponowanie recept, nawet jeśli by kto uważał, że poglądy papieża nie są słuszne. Czasu jest niewiele - zdaniem Franciszka - i trzeba poważnej dyskusji i konkretnych efektów tychże dyskusji.
8. Nie mam zamiaru streszczać papieskiego dokumentu. Uważam, że postawione przez niego diagnozy są celne. I to bardzo celne. Największym problemem współczesnego świata jest niepohamowany konsumpcjonizm i paradygmat technokracji, których skutkiem jest niesprawiedliwy podział dóbr i stale rosnące ubóstwo większości ludzi zamieszkujących ziemię. Zgadzam się z papieżem, że nie da się chronić środowiska naturalnego nie chroniąc jednocześnie najsłabszych ludzi. Zgadzam się i z tym, że ekologia nie potrafiąca uszanować życia ludzkiego w jego najbardziej bezbronnych formach jest fałszywą ekologią. Kiedy czytam słowa papieża pochodzącego z kontynentu ogromnych różnic społecznych, kontynentu najbardziej obok Afryki eksploatowanego przez międzynarodowe koncerny, przyjmuję jego świadectwo jako głośno wołające do sumienia.
9. Jest wiele fragmentów papieskiego dokumentu, które czyta się z wypiekami na twarzy. Przejmuje przenikliwość spojrzenia i dostrzeganie tego, co jest pomijane w światowym dyskursie ekologicznym. Jak na przykład zwrócenie uwagi na migrację ludzi, który opuszczają swoje środowisko z powodu katastrofalnych warunków spowodowanych przekształceniami dokonanymi przez człowieka. Papież zauważa, że ci najbiedniejsi nawet nie są w prawie międzynarodowym określani jako uchodźcy i nie zagwarantowano im prawnej ochrony.
10. Propozycje działań, które przedstawia papież, mogą być śmiało wyśmiane przez wszystkich, którzy nie rozstają się z narzędziami pomiarowymi. Sam papież podkreśla w encyklice, że Kościół nie podaje szczegółowych rozwiązań problemów, ale wzywa do szczerej dyskusji i poszukiwania rozwiązań, podpowiadając, że są one możliwe jedynie wtedy, kiedy w dyskusji uwzględniony zostanie głęboki humanizm, otwarty na doświadczenie religijne. Bardzo poważną propozycją, do której będzie się trzeba ustosunkować, jest ekologia integralna, przedstawiana w dokumencie jako zaproszenie do rozpoczęcia zmian w postrzeganiu człowieka i świata.
11. Papież Franciszek jest adwokatem ubogich i zagrożonego świata. Ale jest też ambasadorem ubóstwa rozumianego przez wstrzemięźliwość, przez pokorę, przez intensywne przeżywanie życia w ascezie, rozumianej jako cieszenie się tym, co jest, a nie gonieniem za tym, co można zdobyć. Ojciec Święty ujmuje się za ubogimi i za całymi krajami, i bardzo wyraźnie wskazuje na największe zagrożenia dla integralności naszej planety. Nie boi się nazywać pewnych działań naprawczych działaniami pozornymi, służącymi jedynie przeniesieniu odpowiedzialności za katastrofalny stan Ziemi z najbogatszych na najbiedniejszych, wykorzystywanych dotąd przez światowe elity gospodarcze.
12. "Wyrzucone jedzenie jest jedzeniem ukradzionym ze stołu głodnego". Daje do myślenia. I do działania. Propozycje "małej drogi", rozpoczynającej się w rodzinie przez kształtowanie ekologicznych postaw w duchu moralnego zobowiązania, to coś konkretnego. A propozycja powrotu do modlitwy przed i po posiłku, jako wyraz świadomego przeżywania zależności od kogoś, wydać się może wielu naiwnością, a kryje w sobie sedno problemu: nie my jesteśmy Bogiem, nie jesteśmy od nikogo niezależni...
13. Chciałbym, aby każdy, kto odnajduje w sobie choć śladowe ilości wrażliwości na świat, zapoznał się z tym dokumentem. Znajdzie tam propozycje i dla wierzących, i dla niewierzących. Znajdzie tam świadectwo przeżywania autentycznej troski o stworzenie oczekujące doglądania i pielęgnowania. Ten dokument to naprawdę jeden z najpoważniejszych głosów w dyskusji nad tym, co będzie. I wcale nie chodzi tu o chrześcijańską eschatologię.
14. Nie wiem, czy ginięcie pszczół jest procesem naturalnym, czy skutkiem barbarzyńskiej działalności człowieka. Skłaniam się ku temu drugiemu. Nie wiem, czy rację miał Einstein z tymi latami ludzkości po wyginięciu pszczół. Skłaniam się ku temu, że nie zostało wiele czasu. Trzeba coś zrobić, bo sumienie kąsa okrutnie...
15. Pierwszy raz w dokumentach Kościoła spotkałem wzmiankę o mięczakach: proszę sprawdzić punkt 41 papieskiej encykliki Laudate si. Może niewiele, ale coś zawsze dla tej mojej malakologiczno-teologicznej duszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz