czwartek, 12 listopada 2015

Ślimak zaroślowy Arianta arbustorum (Linnaeus, 1758)

Śpieszyłem się - jak to rano bywa - śpieszyłem się okropnie, więc nie mogłem utrwalić tego na zdjęciu. Zdążyłem tylko schylić się, podnieść z chodnika, przenieść na trawnik i pobiec dalej. A kiedy wracałem i śpieszyłem się już nieco mniej (bo i tak byłem spóźniony), już go nie było. To znaczy pewnie był, ale ukrył się, bo i pora ku temu sposobna, a właściwie: najwyższa. Dziś, 12 listopada 2015 roku, rano, na kilkanaście sekund przed godziną ósmą, spotkałem na drodze w Łodzi ślimaka zaroślowego Arianta arbustorum (Linnaeus, 1758).
Nie jest to pora na ślimaki, zwłaszcza te duże, z rodziny Helicidae. Powinny już były znaleźć sobie kryjówki zagrzebując się kilka centymetrów w ziemi.. Nie spodziewałem się, że w połowie listopada zobaczę jeszcze Ariantę. To spory, jak na krajowe warunki, ślimak lądowy, bardzo podobny do wstężyków, jednak z wyraźnie inaczej ubarwioną muszlą, która w odróżnieniu od wstężyków jest dużo mniej zmienna. Różni się również zdecydowanie kolorem ciała, które u wstężyków jest jasne, a u niego na ogół czarne, czasem wręcz atramentowe. Na ogół kolor muszli mieści się w tonacjach brązów, czasem oscyluje w granicach żółcieni. Na muszli występują bardzo charakterystyczne cętki białe lub żółtawe oraz równie licznie rozmieszczone cętki ciemnobrązowe. Na ogół występuje również ciemny pojedynczy pasek. Warga - zawsze białej barwy - jest dobrze wykształcona, minimalnie jakby odgięta do podwinięcia, zaś dołek osiowy jest zakryty. Rozmiary muszli dochodzą do 25 mm szerokości i ok. 27 mm wysokości (Wiktor, 2004), co sprawia że obok Cepaea nemoralis jest po Helix pomatia największym z krajowych ślimaków lądowych.
Ślimak zaroślowy jest jednym z najpospolitszych ślimaków w Polsce, występującym na niemal całym obszarze. I bardziej na północny wschód Polski, tym staje się rzadszy, ale tam gdzie występuje, na ogół daje się go łatwo wypatrzeć. Preferuje środowiska wilgotne, lubi zacienione miejsca z obfitą roślinnością, najchętniej nad brzegami wód. Spotyka się go również często w środowiskach antropogenicznych, przez niektórych uważany jest za szkodnika roślin. Rzadziej niż wstężyki włazi na drzewa, aczkolwiek jest to wniosek z moich obserwacji i nie wiem, czy jest poparty obserwacjami innych malakologów.
Zaskoczył mnie widok ślimaka zaroślowego o tej porze roku. Owszem, ostatnie pogody sprzyjały aktywności ślimaków, było mokro i jak na listopad nawet bardzo ciepło (nawet 10 C nocą, do 15 w ciągu dnia). Jakoś jednak przygotowałem się mentalnie, że w tym roku już się nie napatrzę na pełzające ślimaki. A tu taka niespodzianka...
Cóż, z tego spotkania morał płynie nawet: nawet w ciepłym listopadzie patrz  ślimaka w parku, w  sadzie, lepiej spóźnić się do pracy niż ślimaka nie zobaczyć;)

Poniżej kilka zdjęć z podręcznego archiwum, powinny być zorientowane poziomo, ale nie wiedzieć czemu fotografie wczytywane są pionowo.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz