sobota, 30 grudnia 2017

Saepe stilum vertas, czyli na koniec 2017 roku

Radzili starożytni, żeby często patrzeć na to, czego się dokonało, bo pomaga to unikać błędów w przyszłości. Co jednak zrobić, gdy ktoś ślepy i uodporniony na korektę własnych błędów? Takie mam czasem poczucie, że jestem niereformowalny i skazany na powtarzanie tych samych nadziei bez pokrycia, spalanie się w tych samych niepotrzebnych ofiarach, usprawiedliwiania niezrobienia czegoś czymś. Może czas z tym determinizmem skończyć, nawet jeśli w genom głęboko się wpisał...
Kończy się rok 2017 i tradycyjnie próbuję jakoś go podsumować. Trochę mi to pomaga, czasem mobilizuje, czasem wskazuje kierunki działań na przyszłość, czasem daje jakąś namiastkę zadowolenia.
Dochodzę do przekonania, że ze mnie bardziej jest bibliofil niż malakofil. Bo porównując czas spędzony w terenie z czasem w książkach, krzaki wypadają słabo. Właściwie to w mijającym roku raz jeden zdarzyło mi się spędzić nieco więcej czasu na podpatrywaniu ślimaków in situ. Było jeszcze kilka epizodycznych wypadów gdzieś tam, ale wszystkie przy okazji, więc z niedosytem. Zatem zapisuję w rubryce "Teren" słabą trójkę, taką z minusem albo nawet z dwoma. Ocenę podnosi nieco fakt, że w tych epizodycznych wypadach znalazło się również przyglądanie ślimakom bałkańskim w Bośni i przez jakiś kwadrans w Chorwacji.
W kategorii "Aktywność na polu malakologii" również ocena nie będzie górnych lotów. Nie pojechałem na Euromal, a przecież odbywał się w Polsce, w Krakowie dokładniej. Niby mam usprawiedliwienie, ale niedosytu to nie zmniejsza... W pierś mocno powinienem brzdęknąć za zaniedbanie w administrowaniu strony Stowarzyszenia, nie poradziłem sobie w tym roku z tym zadaniem. Na własnym blogowym poletku też nie posiałem za dużo, ale aktywność zawodowa nadała mijającemu rokowi naprawdę wysoką tonację. Odnotować mogę jednak, i to zapisać na dobro rachunku, żem popełnił publikację malutką, recenzyjkę, za to w szanownym naszym piśmie, tj. w Folia Malacologica. Czyli podsumowując kategorię, też około trójki, może z małym plusem, żeby nie być dla siebie zbyt surowym.
Trzecia kategoria to inwestycja w rozwój zasobów malakologicznych. Mam jeszcze kilka książek do sprowadzenia, ale pod kątem lektur ten całkiem przyzwoity. Rozbudowałem swoją bibliotekę o kilka nowych staroci z różnych dziedzin, od paleontologii po książki dla dzieci. Naprawdę mnie to cieszy, zwłaszcza jak wynajduję na aukcjach książki, które od dobrych kilku lat są niedostępne. Tutaj daję sobie piątkę i jest mi bardzo dobrze z tą oceną.
Natomiast zupełnie położyłem temat uporządkowania swojej kolekcji. Nie zrobiłem właściwie niczego poza zbieraniem podpowiedzi i pomocy. Na szczęście w mijającym roku doświadczyłem niezwykłej życzliwości z czterech przynajmniej stron, objawiającej się we wskazówkach oraz pomocy z zdobyciu szkła laboratoryjnego, probówek i alkoholu do zabezpieczenia tej części moich zbiorów, które kandydują do miana "nalewki babuni". Obecnie próbuję wykrzesać z siebie siły do wprowadzenia wszystkiego do bazy danych, z której później będę etykietował i porządkował zbiory. A te w ostatnim roku powiększyły się o mięczaki z Filipin, Izraela, Bośni, Chorwacji, Francji i - niemal w najmniejszym stopniu - z Polski.
Bardzo chciałbym na koniec jeszcze podziękować wszystkim, którzy okazali dość cierpliwości w reagowaniu na moje namolne nieraz prośby. Cieszę się, że niektórzy nie oznaczyli mojego adresu mailowego jako spamu. Bardzo też dziękuję wszystkim, którzy od czasu do czasu zaglądnęli tutaj. 24 listopada tego roku zanotowałem 60.000 odwiedziny na blogu. To dla mnie bardzo miłe, że ktoś tu - celowo lub przypadkowo - jednak zagląda.
A na przyszły rok: poprawiać się, poprawiać i jeszcze raz poprawiać. A ponieważ planowane jest w Toruniu kolejne Krajowe Seminarium Malakologiczne, muszę pomyśleć o czymś, co warto byłoby zreferować. Jeden pomysł już mi po głowie chodzi. A może nawet dwa...
Z Adriatyku własnoręcznie od skały odjęta Platella

 






Z Pustyni Judzkiej

dostarczone z Palavanu, Filipiny

1 komentarz:

  1. Witam serdecznie.
    Czy zidentyfikował Pan tego ślimaka z pustyni Judzkiej? Czy jest to żywy osobnik w stanie estywacji?
    Przy okazji gratuluję bardzo ciekawego i pouczającego blogu.
    Pozdrawiam Paweł

    OdpowiedzUsuń