piątek, 11 maja 2018

Ziemia Kłodzka 2018

Choć mija już prawie tydzień od powrotu, wciąż żyję ostatnią moją majówkową podróżą na południe Polski, do kilku miejsc w Ziemi Kłodzkiej, od Gór Złotych, przez Masyw Śnieżnika, Góry Stołowe, Góry Orlickie, na Wapniarce kończąc (ta podobno należy do Masywu Śnieżnika, ale mogłaby być celem sama w sobie).
Byłem za krótko. Zdecydowanie za krótko, ale wystarczająco długo, żeby się zakochać. Taka miłość od pierwszego wejrzenia to nie jest tylko doświadczenie nastolatków. Mnie się taka zdarzyła właśnie teraz. Jeszcze nie ochłonąłem, na szczęście kierat zawodowy kręci się dość szybko, żeby móc myśleć też o innych sprawach, niż same ślimaki.
Do tej pory Ziemię Kłodzką znałem z publikacji Mięczaki Ziemi Kłodzkiej profesora Wiktora oraz z kilku prac Tomasza Maltza. To jednak troszkę za duże słowo "znałem". Wydawało mi się, że znałem. Rzeczywistość okazała się być bardziej zaskakująca.
Byłem szczęściarzem, bo trafiłem z niezwykłe okno pogodowe. Powtarzana przez kilka dni propaganda załamania pogody przyniosła wspaniałe efekty: przed kopalnią w Złotym Stoku spędziłem w kolejce nie dłużej niż 4 minuty, w kopalni w Kletnie nie dłużej, a parkując w lesie pod Szczelińcem byłem pierwszym o godzinie 9 rano. Cud, jednym słowem: cud. Pozwoliło mi to na wygospodarowanie jakichś mikrochwil na własne malakologiczne potrzeby, bo cel wyjazdu do malakologicznych nie należał.
Najwięcej obiecywałem sobie po Wapniarce, ale - w co trudno uwierzyć - więcej czasu straciłem na szukanie punktów topograficznych wskazanych przez autochtonów, niż na samym delektowaniu się jej urokami. Zależało mi na spotkaniu z Bythinella austriaca w źródłach romanowskich, ale wskazówki skutecznie wyprowadziły mnie w pole. Nie to pole... Więc nie spotkałem się ze źródlarką i tylko mogę żywić nadzieję, że zechce na mnie poczekać. Nie spotkałem się również z Charpentieria ornata, która na Wapniarce ma swoje stanowiska. Też nie płaczę, mam tylko nadzieję spotkać się następnym razem. Znalazłem tak kilka gatunków, w tym sfosylizowaną muszlę nieoznaczonego jeszcze przeze mnie świdrzyka, więc mam powody się cieszyć. Mogłem po prostu popatrzeć sobie na Perforatella vicina, szklarkowate, świdrzykowate czy na Helicigona lapicida, z którą na żywo spotkałem się pierwszy raz dopiero przed rokiem. Tym razem znalazłem jej bardzo dużo, a jedno stanowisko to chyba będzie w ogóle nowe dla nauki (trzeba będzie jeszcze zweryfikować, ale wszystko na to wskazuje). Wszędzie, gdzie się wybrałem, poza Szczelińcem, miałem jakieś pięć minut, żeby ślimaków poszukać. W Górach Stołowych nie szukałem, bo wydawało mi się, że to pozbawione sensu, abstrahując oczywiście od ochrony wyznaczonej przez park narodowy. Było to błędne założenie, bo w Górach Stołowych ślimaki też występują (widziałem nawet na żółtym szlaku jakiegoś rozdeptanego młodego ślinika), Wiktor podaje kilka gatunków stamtąd, ja natomiast nie wczytałem się w to na czas. Nie mniej i tak w parkach narodowych ograniczam się tylko do obserwowania tego, co przy szlakach, a tam wydawało mi się, że nie ma czego wypatrywać.
Pojechałem też na Zieleniec, bo wiedziałem, że to bardzo ciekawe malakologicznie miejsce. A tam okazało się, że kompletnie nic: świerki, jakieś gdzieś pojedyncze jawory i buki, ściółka sucha, gleba zakwaszona: nawet nie mogłem się zmusić do myślenia, że dobrze trafiłem. I się poddałem. I dopiero po powrocie przeczytałem, co straciłem. Dobrze mi tak, nawet do rekonesansu trzeba się przygotować, a ja zwyczajnie nie odrobiłem pracy domowej.
Jestem zakochany. Zwłaszcza w Wapniarce i w Masywie Śnieżnika. Lubieżnie i zachłannie obmacywałem wzrokiem zbocza wymalowane najsoczystszą zielenią pierwszego tygodnia maja. Wiedziałem, że jest tam ślimacze bogactwo. I spokojnie mijałem kolejne stanowiska wydające się być idealnymi do przegrzebania ściółki. Mijałem spokojnie i bez żalu, za to z nadzieją, że szybko tam wrócę, na dłużej, na spokojniej, na obficiej...





1 komentarz:

  1. Dzień dobry, w Masywie Śnieżnika znaleźliśmy świdrzyka i nie znaleźliśmy informacji o nim w internecie jedynie w publikacji która widnieje na Pana stronie (odsyłacz do czeskiego PDF). Według nas jest to gatunek wcześniej nie odnotowany na tym terenie i według naszych ustaleń jest to: Vestia ranojevici moravica. Chcielibyśmy potwierdzić czy się nie mylimy. Specjaliści ŚPK
    Ps. adres e-mail: stronies@dzpk.pl

    OdpowiedzUsuń