poniedziałek, 25 marca 2019

Wiosenne marzenia

Dawno się nie produkowałem. Opuściłem się, przepraszam. Nie to, że nie było o czym pisać, ale jakoś ciężko było... Czasem tak jest.
Dziś z letargu wybudziła mnie przesyłka z zamówioną książką (właściwiej jedna z dwóch przesyłek, o drugiej przy innej okazji). Ponieważ zupełnie przeoczyłem jej premierę, muszę zrobić coś, żeby się jakoś zrehabilitować. Książka, którą trzymam w ręku zasługuje na to, żeby być zauważoną i tytułem wstępu muszę dodać: zasługuje też, żeby być docenioną.
W 2017 roku Wydawnictwo Widnokrąg z Piaseczna wprowadziło na polski rynek tłumaczenie książeczki dla młodszych dzieci pod tytułem Remik marzyciel. Tłumacz pracy nie miał za dużo, bo publikacja skoncentrowana nie jest na słowie, a na obrazie. Anne Crausaz napisała i zilustrowała książkę, której największym atutem są właśnie ilustracje. Ale nie oznacza to, że tekst jest nieważny. nie ma tu prostych wierszyków, tak charakterystycznych dla książeczek dla dzieci. Poznajemy wiosenne dwa ślimaki (mamę i tatę, Lucynkę i Wirgiliusza), ich miłość i rodzinne plany. W jakiś sposób nienachalnie wchodzimy w biologię ślimaków, poznajemy najstarsze ich dziecko - tytułowego Remka. I tutaj wchodzimy w świat jego przeżyć, a dokładniej jego marzeń. I o tym właśnie jest ta książeczka: o dziecięcych marzeniach w dochodzeniu do odkrycia i akceptacji siebie.
To jest mądra książeczka, całkowicie wolna od moralizatorstwa czy dydaktyzmu. Z dzieckiem przechodzi się przez szereg świetnie skomponowanych ilustracji, bardzo prostych i bardzo wysmakowanych, zaskakujących i głębokich. Słowa grają drugorzędną rolę. Obrazy nie zamykają w ilustracjach. Wręcz przeciwnie: otwierają wyobraźnię, prowokują do własnych poszukiwań połączeń, do koncentracji na szczególe lub na kompozycji.
Opierając się na własnym doświadczeniu rzekłbym, że to książka dla dwu-trzy letnich dzieci. Zdecydowanie taka, którą dziecko ogląda razem z rodzicem, który może od siebie dołożyć nowe interpretacje.
To, co najbardziej mi się w tej książce podoba, to poza urzekającymi ilustracjami, wolność od nachalności. Kilka lat temu recenzowałem książkę Kim jest ślimak Sam?, która obecnie znów trafiła w centrum genderowych sporów. Na tamtej publikacji nie zostawiłem zbyt dużo suchych nitek z jednego głównie powodu: przemyconej opresyjności. Książka Anne Crausaz Remek marzyciel jest książką o akceptacji siebie bez wchodzenia w obszar tożsamości płci (choć tutaj zostanie mi zarzucone, że na końcu Remek wybiera Martynkę, a zatem na siłę można wytaczać działa przeciwko stereotypom...). Akceptacja siebie i kochanie swojego życia jest zadaniem, które rodzic może realizować z dzieckiem na różne sposoby, a omawiana książeczka jest świetnym narzędziem do tego. Gdyby jednak chcieć ją oderwać całkowicie od tych walorów, i tak się obroni swoją urodą, pomysłowością, estetyką i kreatywnością w prostocie. Polecam zdecydowanie.
Dziś obchodzony jest Dzień Świętości Życia. Przez przypadek złożyło się, że akurat dziś przyszło mi zachwycać się tą książeczką. I myślę sobie, że akceptacja jest właśnie tym kierunkiem, który powinien przyświecać wszystkim szanującym życie.
Anne Crausaz. 2017. Remek marzyciel (Raymond reve). tłum. Anna Nowacka-Devillard. Wydawnictwo Widnokrąg. Pruszków, ss.56

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz