sobota, 21 marca 2020

Dzień wagarowicza

Dużo się teraz mówi, żeby unikać kontaktu z ludźmi, nie wychodzić z domu, nie narażać się na złapanie cholerstwa, które zdominowało ostatnie tygodnie. Z domu musiałem na chwilę wyjść, więc żeby dopełnić pozostałych zaleceń, wybrałem się w miejsce, gdzie (normalni) ludzie się nie zapuszczają. Najbliżej było na pogranicze Łodzi i Zgierza, czyli do Lasu Chełmskiego nad rzeczkę o fantazyjnej nazwie Wrząca. Tworzy tam ona śródleśne rozlewisko, którego sforsowanie możliwe jest tylko w porządnych kaloszach. Bywałem tam już kilkakrotnie, tym razem chciałem zobaczyć, czy znajdę konkretnie jeden gatunek, a mianowicie zatoczka wieloskrętnego Anisus septemgyratus zwanego w nowszej literaturze jako calculiformis. Nie znalazłem. Ale bez dramatu. Popatrzyłem sobie na wiosnę, nawdychałem się szlamiastych zapachów pomieszanych miętową wonią wschodzących ziół. Naoglądałem się lubieżności ropuch, które już zdążyły złożyć skrzek. Wypatrzyłem kilka zatoczków rogowych Planorbarius corneus oraz kilka białowargich, to znaczy Anisus leucostoma. Poza tym spotkałem Aplexa hypnorum, a na lądzie już Zonitoides nitidus i bardzo dużo rozebranej do naga młodzieży z rodzajów Arion i Deroceras. Łaziły gdzieniegdzie małe Succineidae, za młode jednak by się podejmować prób oznaczenia. W łapy wpadła mi też pusta muszla Perforatella bidentata oraz troszkę podlotków Alinda biplicata (wiem, że to ona, bo od lat widuję się z tym świdrzykiem na tym stanowisku). 
To, co tym razem szczególnie przykuło moja uwagę, to larwa chruścika, być może Limnephilus flavicornis (oczywiście jako że chruściki mają więcej niż jedną nogę, nie mogę się na nich znać...). Chruściki (Trichoptera) znane są z tego, że w odróżnieniu od ludzi, budują domy, kiedy są dziećmi, a jak dorosną, to latają po świecie oddając się żarciu i prokreacji. Dzieci chruścików (znaczy larwy) prześcigają się w pomysłach na urządzenie chatki i być może nie jeden disajner by się od nich mógł uczyć. Jeden z napotkanych okazów raczył do aranżacji chałupy użyć innych chałupek, a dokładnie właśnie muszli Anisus leucostoma. Chruścikom przy tym absolutnie nie przeszkadza, czy zebrane muszle są puste, czy nadal zamieszkałe. W internetach można znaleźć fotografie tak wymyślnych konstrukcji chruścikowych domków, że aż mnie kusi poświęcić wiosnę na poszukiwania najciekawszych. 
Wszystko jednak wskazuje na to, że będzie trzeba pogodzić się i z tym, że najlepszy czas ograniczony zostanie nowymi obostrzeniami związanymi z walką z cholerstwem, którego w odróżnieniu od ślimaków czy chruścików, wypatrzeć się nie da...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz