Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ślimakurier. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ślimakurier. Pokaż wszystkie posty

piątek, 23 lutego 2018

Ślimakurier 7

Oczywiście nie muszę rozpoczynać od tego, że nie mogę obrobić się z zaległościami... Jeszcze trochę i wszystkie one zwalą się na mnie i pęknę. Zatrudnianie ślimaka w firmie kurierskiej nie jest dobrym pomysłem, a ja trochę tak właśnie funkcjonuję zawodowo...
A propos ślimaków i kurierów. Jest takie tego połączenie, które jest całkiem atrakcyjne. Mam na myśli redagowany przez Profesor z Wrocławia nieregularnik malakologiczny "Ślimakurier". Jego kolejne numery nie doczekały się wzmianek z mojej strony, stąd deklamując mea culpa i teatralnie bijąc się w pierś, polecam lekturze. Wszystkie dotychczasowe reaktywowane numery dostępne są na oficjalnej stronie Stowarzyszenia Malakologów Polskich. Trzeba zajrzeć i przeczytać.
Zwłaszcza w ostatnim numerze polecam spojrzeć na wspomnienie o śp. profesorze Samku, którego odejście było impulsem do stworzenia kolejnego, siódmego numeru Ślimakuriera.
Gdzie tego szukać? Na stronie Stowarzyszenia, www.malakologia.org. Polecam

czwartek, 3 listopada 2016

Kurier ślimaczy

Z lat późnej podstawówki pamiętam drukarkę igłową, na której drukowałem pisane w DOS-ie teksty szkolnej gazetki. Nie była to jednak publikacja ulotna, a materiał na tak zwaną gazetkę ścienną, czyli podłej jakości wykładzinę oprawioną w ramę, na której tępymi szpilkami co jakiś czas przypinane były nowe teksty. 
Z lat liceum pamiętam już drukarkę laserową i ksero, niezbędne do powielenia 100 egzemplarzy szkolnego organu publicystycznego o prowokacyjnym tytule GazEdka... Pamięć podpowiada mi również, że pomimo kolosalnych cen za usługi kserograficzne (0,2 zł za jednostronną odbitkę w połowie lat dziewięćdziesiątych!) pismo było tytułem samofinansującym się i utrzymującym się bez reklam. Ale żyło tylko pół roku z kawałkiem, bo nikt nie chciał schedy przejąć po redaktorze.
A w czasie studiów była już gazetka drukowana w offsecie, w nakładzie ponad 1000 egzemplarzy, z redakcją, z której wyrzucono mnie (założyciela pisma!) przy składaniu trzeciego numeru. Później przywrócono mi łamy, ale bez przeprosin, więc się nie liczyło.
Nie wiem czemu, ale w pracy też się przy okazji zajmuję redagowaniem gazetki... Przypadek? Nie, bardziej chyba zamiłowanie. Odkąd pamiętam ciągnęło mnie zawsze w stronę domorosłych tytułów, partyzanckich działań na powielaczach, takich strasznie nieprofesjonalnych redakcji, które łączyły w sobie ludzi o różnych poglądach i aspiracjach. Ale z tą samą pasją...
Przeglądam właśnie trzeci numer Ślimakuriera. Nieoficjalnego pisma polskich malakologów, samozwańczo redagowanego przez prof. Beatę Pokryszko. I choć Redaktor Naczelna (zwąca się "samozwańczą") jest reanimatorem pisma, trzeba przyznać że udaje się jej postawić je na jednej nodze (bo ślimaki są jednonożne, gdyby ktoś miał wątpliwości). W trzecim numerze (o poprzednich dwóch już wspominałem) pojawił się nowy autor i to od razu z najwyższej, magnificenckiej półki.
Ślimakurier jest tworzony z przymrużeniem czułka, z rozwalającą przekorą, a z powagą, która ukrywa się za troską. To sprawia, że malakologiczny nieregularnik czyta się bardzo przyjemnie, z ogromnym uznaniem dla kalamburowego zacięcia Redaktor Naczelnej. Z największą więc satysfakcją zachęcam do lektury pisma dostępnego na stronie Stowarzyszenia Malakologów Polskich. Coś mi we mnie mówi, że powinienem się do Ślimakuriera przykleić troszkę, co wpisywałoby się w moją historię życia, i pewnie wcześniej czy później stanę do odpowiedzi wywołany do tablicy przez Panią Profesor.

poniedziałek, 30 maja 2016

Ślimakurier - czyżby dwumiesięcznik?

No i kto by pomyślał, że takie tempo zostanie narzucone? Wchodzę dziś na stronę Stowarzyszenia Malakologów Polskich, patrzę, a tam drugi zeszyt Ślimakureira! No proszę, toż to dwa miesiące minęło od poprzedniej publikacji... Bardzo się cieszę, tym bardziej że chyba należę do pierwszych czytelników tego numeru. Gorąco polecam, zwłaszcza tekst o naszych Foliach oraz pytanie rzucone w przestrzeń publiczną, czy potrzebujemy ogólnopolskiej bazy danych ślimaków oraz kolekcji porównawczych.
Wydaje mi się, że warto na ten temat podyskutować. Pomysł bazy bardzo mi się podoba, mam nawet nadzieję, że kiedyś to się ziści. Co do kolekcji - sam taką posiadam i tylko w ostatnim czasie strasznie musiałem ją po macoszemu traktować z powodu zbyt licznych przeprowadzek...
Co się zresztą będę rozpisywał: proszę sprawdzić samemu, klikając tutaj.

środa, 30 marca 2016

Ślimakurier - reaktywacja

W przedświątecznym zabieganiu, którego skutkiem jest m.in. brak rozesłanych życzeń wielkanocnych w tym roku, przegapiłem bardzo ciekawy moment, szczególnie godny odnotowania: po wielu, wielu latach ciszy pojawił się znów "Ślimakurier". Cóż to jest? Otóż jest to bardzo poważny newsletter w mniej poważnym wydaniu, którego celem jest szybka wymiana informacji między malakologami. Za "Ślimakurierem" stoi prof. Beata Pokryszko, która wzywa wszystkie ręce na pokład, zwłaszcza te, które trzymając w ręku pióro, potrafią się nim też bawić. Jej też zawdzięczać można bardzo ciekawy głos w dyskusji nad ekspertyzami i inwentaryzacjami zlecanymi przez różne instytucje. Bardzo ciekawe wnioski, a jeszcze ciekawsze, czy któryś ze zlecających zechce się nad nimi zastanowić.
"Ślimakuriera" można znaleźć na stronie Stowarzyszenia Malakologów Polskich. Datowany jest na luty 2016, opublikowany w marcu. Ponieważ jest nieregularnikiem, jego pojawienia się uzależnione będą od aktywności piszących. Stąd mój apel: Drodzy Malakolodzy, mniej ślimaczego tempa w pisaniu, bardzo proszę!