Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Arion subfuscus. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Arion subfuscus. Pokaż wszystkie posty

piątek, 12 września 2014

Grzybobranie

Zastanawia mnie, jak bardzo doświadczenia dzieciństwa potrafią odbijać się na dorosłym życiu... Na przykład takie grzybobranie: ciągnie się za mną radość tamtych dziecięcych odkryć nowych gatunków, tamto ściganie się kto więcej, kto bardziej różnorodne. Nie ten wygrywał, kto nazbierał więcej, a ten, komu udało się znaleźć więcej gatunków... Albo te wyskoki do lasu po lekcjach, przed powrotem do domu, z plecakiem pełnym książek i zeszytów... Te zagajniki polne, brzezinki rzadkie, po których nikt by się nie spodziewał dwudziestocentymetrowych koźlarzy czy półkilowych niemal prawdziwków...
Eh, rozmarzam się szybko... Rzadziej zdecydowanie zdarza mi się teraz chodzić na grzyby. Kiedyś bywało, że od połowy lipca do końca listopada, a i w grudniu nawet (np. w 1993 roku) chodziłem na grzyby, w swoje miejsca, czasem najdziwniejsze nawet, ale zawsze takie, w których były grzyby. Już wtedy obserwowałem jednak, że grzybobranie nie jest najlepszą okazją do znajdowania muszli ślimaków. Niby czasem gdzieś się coś znalazło, ale to zawsze małe było i takie nijakie, a nagusy nie bardzo mnie wtedy interesowały.
Dziś niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o coś, co można by nazwać frajdą. Nie chodzę po grzyby, ale na grzyby i cieszy mnie bardziej fakt snucia się po lasach, niż zbieranie tych samych podgrzybków z tych samych sosnowych bezrunowych lasów... Kiedy już uda mi się na grzyby wyskoczyć, bardziej od tych grzybów wyglądam ślimaków. No może nie bardziej, a tak samo intensywnie... I na ogół coś się znajdzie, czasem coś ciekawego...
Ostatnio na owocnikach czubajki kani Macrolepiota procera znalazłem dwa ślimaki. Jeden to ślinik rdzawy (Arion subfuscus) bodajże, drugi to pomrów cytrynowy Malacolimax tenellus. Kanie nie były ponadgryzane, więc może ślimaki bardziej kryły się w nich, niż na nich żerowały, nie mniej ukryły się chyba niedostatecznie dobrze przed moim wzrokiem. Śliniki spotykam często na  podgrzybkach brunatnych Xerocomus badius, gdzie zostawiają po sobie dość charakterystyczne ślady żerowania. W tym roku spotkałem także pomrowa nadrzewnego Lehmania marginata, nie udało mi się natomiast wypatrzeć już dawno pomrowa czarniawego Limax cinereo-niger lub dziko żyjącego ślinika wielkiego Arion rufus.
Moimi ulubionymi grzybami są piaskowiec modrzak Gyroporus cyanenscens oraz koźlarz czerwony Leccinum aurantiacum - grzyby, na których ślimaki żerują chyba mniej chętnie, niż na gołąbkowatych. W lasach, które mam w pobliżu, dominuje sosna, a to - jak wiadomo - niezbyt dobre środowisko dla ślimaków. Stąd kiedy już na te grzyby pójdę i cieszę się jak dziecko z grzybobrania, jeszcze bardziej się cieszę, kiedy w koszyku, obok różnych gatunków grzybów, trafią się jeszcze i różne gatunki ślimaków. Przyjemne z pożytecznym? Nie po prostu przyjemne!

Malacolimax tenellus

Podgrzybek nadjedzony przez ślinika...

... raczej dużego ...

...takiego jak ten?

piątek, 9 maja 2014

Ślinik rdzawy Arion subfuscus (Draparnaud, 1805)

Największy współczesny autorytet w dziedzinie ślimaków nagich, prof. Andrzej Wiktor, w wydanym przed dziesięciu laty kluczu "Ślimaki lądowe Polski" użył gatunkowej nazwy tego ślimaka w cudzysłowie. Nie przypominam sobie, aby w stosunku do innego ślimaka posłużył się tym zabezpieczeniem, więc coś jest na rzeczy. Nie dotarła do mnie informacja, czy ostatecznie zakończono już rewizję systematyczną tego zbiorczego gatunku, którego szukac można w różnych obszarach Europy.
Wiktor (2004) podaje, że jest to "gatunek zbiorczy" i że w Polsce występuje na pewno jeden z opisanych w literaturze gatunków kryjących się pod tą nazwą. A ponieważ jest to gatunek eurytopowy (o dużej tolerancji ekologicznej) podawany z większej części Europy, systematycy mają co robić.
Ja tego ślimaka spotykam o różnych porach, najczęściej w czasie letniego lub jesiennego grzybobrania, ale równie często w czasie wiosennych spacerów w czasie deszczowej pogody. Jeśli w lasach, to na ogół iglastych, jeśli poza lasami, to najczęściej w parkach, ale raczej nie w środowiskach ruderalnych. W mojej ocenie dość dobrze czuje się w pobliżu kompostowników i dzikich wysypisk śmieci, zwłaszcza takich śródleśnych, których widok doprowadza mnie zawsze do szału...
Ślinik rdzawy jest ślimakiem nagim, osiągającym długość ciała między 35 a 70 mm. Ubarwienie ciała opiera się na barwach pochodnych brązu i pomarańczy, różnej intensywności, od jasnopomarańczowego po brunatny. Otwór oddechowy (pneumostom) znajduje się - jak to u Arionidae - w przedniej części płaszcza i jest otoczony z góry, z tyłu i częściowo od spodu paskiem ciemniejszego pigmentu. Stopa jest biaława, kremowa, a podrażniony ślimak wydziela pomarańczowy śluz, który jest jedną z cech rozpoznawczych. Na końcu ciała znajduje się gruczoł kaudalny, charakterystyczny dla śliników.
Nie jest wybredny pokarmowo: zjada grzyby kapeluszowe, części roślin, nie gardzi odchodami kręgowców, zwłaszcza ssaków (patrz foto).
W odróżnieniu od większych Arionidae, zdaje się prowadzić cichszy tryb życia... Nie łazi tak często w wilgotne poranki i wieczory, zdecydowanie częściej widuję go podczas ciepłych deszczów. Wygląda tak,
jakby lubił kiedy padają na niego krople deszczu. Może po prostu wie, że w czasie deszczu ptaki unikają latania i polowania, więc zawsze troszkę bezpieczniej...
Musze w tym roku intensywniej poszukać innych średnich Arionów, zwłaszcza fasciatus i silvaticus. W ogóle chciałbym trochę bliżej przyjrzeć się tym ślimakom i choć troszeczkę pewniej podchodzić do ich nazywania. A z drugiej strony, to czy to takie istotne, skoro wciąż nie wiadomo, który ślinik "rdzawy" u nas występuje?
Korzystałem z A. Wiktor. 2004. Ślimaki lądowe Polski. Mantis Olsztyn. 304pp.