czwartek, 31 grudnia 2020

Jest za co dziękować

 Kończąc rok lubię spojrzeć wstecz. Pomaga to dokonać pobieżnego zbilansowania mijającego roku i dokonać bilansu otwarcia. Pod naprawdę wieloma względami był to rok okropny, ale wolę patrzeć na dobro, którego też przecież nie zabrakło. Nie mam ani sił, ani czasu, żeby tworzyć ranking zdarzeń, a uporządkowanie w jakiejś hierarchii zajęłoby mi szmat czasu, stąd chaotycznie odniosę się do niektórych zdarzeń. 

Na pewno bardzo ważnymi wydarzeniami były wyjazdy: do Włoch i w Pieniny, oba bardzo cenne, bardzo potrzebne, pouczające, ciekawe... I oczywiście bardzo różne. Dość powiedzieć, że była sposobność podpatrzeć kilka nowych gatunków, zarówno w faunie polskiej, jak i europejskiej. Do tej pierwszej zaliczyć muszę Daudebardia rufa, którą mogłem pierwszy raz w życiu obserwować w jej środowisku. Pierwszy raz odnotowałem też spotkanie z Argna bielzi i Acicula parcelineata. Bezwzględnie więc mogę mówić o obfitości tego roku, nawet jeśli zaplanowana lista spotkań była o rząd wielkości większa...

Krajoznawczo lądowałem jeszcze w Dolinie Mnikowskiej i w okolicach Olsztyna koło Częstochowy. Z nieudanych wycieczek muszę wspomnieć przeglądanie stanowiska na łódzkim Helenówku, gdzie kilkakroć poszukiwałem bezskutecznie Platyla polita (występującej tam masowo, ale nie przed moimi oczyma...)

Wypatrzyłem w tym roku kilka książek, w tym kilka nowych. Dużo udało mi się pozyskać, na niektóre będę planował polowanie w przyszłych latach, żywiąc nadzieję, że w końcu okazja się trafi. Cieszy mnie moja tyjąca biblioteczka, absolutnie nie obawiam się jej przerostu, zwłaszcza że setek tytułów chciałbym się jeszcze dopatrzeć między książkami...

Czas przymusowych przestojów, związany z pandemią, w jakiejś części udało mi się spożytkować na porządkowanie zbiorów. Do 2020 zrobiłem porządki w całości (no, może w 99%), a świeże zbiory etykietuję tworząc równolegle katalog, co uważam za niezwykły postęp w moich dokonaniach (ta, inny by się w tym miejscu chwalił...)

Na koniec plany: marzy mi się dłuższy objazd po Włoszech, zwłaszcza po północnych stronach. Do wiosny chciałbym skończyć etykietowanie i katalogowanie zbiorów (taaaa, ten zapał, już czuję jak we mnie eksploduje entuzjazm, jak fajerwerk...) W Polsce marzy mi się wycieczka w Bieszczady (nie żeby to rzuć wszystko i wyjechać...), na liście jest też Świętokrzyskie i Małopolskie i coś na zachód od Ziemi Kłodzkiej. Zobaczymy. Z gatunków chciałbym spotkać Truncatellina costulata, Marstoniopsis scholtzi i Myxas glutinosa (no i oczywiście jakieś sto innych...). A i chciałbym wrócić do aktywność pisarskiej, bo to sobą zaprezentowałem w kwestii systematycznego pisania tutaj, to jest głęboki bentos...Co będzie, czas pokaże, choć szczerze nie chciałbym przerabiać wszystkiego tego, czym 2020 zaszedł mi za skórę. Bez względu na okoliczności... Damy radę!



















środa, 23 grudnia 2020

Et habitavit in nobis

 W sterylnym świecie naszych planów wydarza się czasem coś, co wywraca nam świat do góry nogami. Snując różne scenariusze i planując strategie pomijamy na ogół rozwiązania absurdalne, w których niepowadze nie sposób przecież dopatrywać się ocalenia. I właśnie dlatego warto czasem rozbić się o tę myśl, że może wszystko jest całkiem inne... W czułości nie chodzi o tkliwość i sentymentalizm, a bliskość to nie tylko ciepło, ale również odpowiedzialność. Niech się wiec nam wydarzają te Święta w Tajemnicy zaskakującej umysł, poszerzającej go o odwagę wiary. 

Wdzięczny za obecność życzę wszystkim Przyjaciołom, aby święta Bożego Narodzenia pozwoliły przeżyć niezwykły czas obfitujący w głębokie duchowe przeżycia przywracające poczucie sensu. Niech dobrzy ludzie znaczą zbliżające się spotkania, a serdeczność i bliskość niech będą językiem dialogu. Niech wszystkim błogosławi  Wcielona Bezbronność Miłości, która zamieszkała między nami.

Z najserdeczniejszą myślą Malakofil Ślimaćkiewicz



piątek, 20 listopada 2020

Rozdętka zaostrzona Physa acuta Draparnaud, 1805

Miałem ostatnio do czynienia z gatunkiem ślimaka słodkowodnego, który jest w naszych warunkach osiedleńcem ostatniego stulecia. Pochodzi prawdopodobnie z południowych części Europy, ale zasłaniam się podobieństwem prawdy, ponieważ dość wcześnie gatunek ten opisany został z Ameryki Północnej i potem bili się taksonomowie, czyje było mojsze. A tymczasem gatunek, nie zważając na taksonomiczne spory, rozszerzał swój zasięg na tyle skutecznie, że w niektórych miejscach zdominował zamieszkiwane środowiska. Jeśli ktoś miał lub ma akwarium prawdopodobnie nie uniknie spotkania z nim przy okazji na przykład zakupu roślin do akwarium.

Rozdętka zaostrzona Physa acuta Draparnaud, 1805 jest słodkowodnym ślimakiem płucodysznym z rzędu nasadoocznych (Basommatophora) z rodziny Physidae reprezentowanej w Polsce przez trzy gatunki, w tym dwa rodzime: rozdętka pospolita Physa fontinalis (L.) i zawijka pospolita Aplexa hypnorum (L.). Przyjmuje się, że zwiększanie zasięgu omawianego gatunku związane jest z akwarystyką, ponieważ pierwsze notowania na ogół związane były ze zbiornikami o zaburzonym reżimie termicznym, najczęściej o podgrzewanej wodzie zrzutami z elektrociepłowni lub zakładów przemysłowych albo w stawach ogrodów botanicznych. Sprowadzanie wodnych roślin, czy to na potrzeby ogrodów, czy też akwarystyki, prowadzi do zawleczeń słodkowodnych gatunków, i taką drogą prawdopodobnie podróżowała nasza rozdętka. Jest to ślimak średniej wielkości, którego musza osiąga rozmiary ok. 8-16 mm wysokości i 6-10 mm szerokości. Wierzchołek muszli jest wyraźnie zaznacza się w obrysie muszli, skrętka stanowi mniej więcej jedną trzecią wysokości muszli (u naszej Physa fontinalis skrętka jest stępiona i składa się z mniejszej ilości skrętów, zresztą kiedyś o niej napiszę osobny tekścik). Co bardzo ważne, a co dotąd przemilczałem nieopatrznie: ślimaki tej rodziny mają muszle lewoskrętne (pozwala to bardzo szybko odróżnić formy młodociane od młodocianych błotniarkowatych). Ujście muszli rozdętki zaostrzonej zaopatrzone jest w białawe zgrubienie (wargę), krawędź jest zaostrzona. Muszla jest żółtawa, brązowawa lub czerwonawobrunatna, połyskująca (ale mniej niż Ph. fontinalis), delikatnie prążkowana, jak na ślimaka słodkowodnego stosunkowo grubościenna. Próbując wydobyć żywego ślimaka pęsetą trzeba się uzbroić w cierpliwość - opanowanie łapania ślimaków wodnych pęsetą nie jest najłatwiejsze (obłe i gładkie muszle wyskakują jak pestki z palców;), a do tego Physidae to najszybsze z naszych ślimaków (!) i gorąco polecam obserwację poruszania się tych ślimaków na przykład w akwariach. Moje obserwacje nie są co prawda nazbyt obfite, ale kilkoma chciałbym się podzielić. 

Rozdętka zaostrzona jest ślimakiem szybkim. Wystarczy spojrzeć na budowę jej nogi: wąska, klinowata, ostro zakończona. Porusza się bardzo sprawnie po przedmiotach zanurzonych w wodzie i po roślinach. Często wychodzi ponad lustro wody, potrafi również pełzać po jej powierzchni. Nie zaobserwowałem ruchów strząsających, które widziałem u pozostałych rozdętkowatych, ale pewnie i ona to potrafi. 

Jest to gatunek niezwykle żywotny i plenny. W ciągu trzech tygodni zdominowały niewielkie akwarium (30l), do którego trafiły albo jako oseski, albo jako kokony jajowe na roślinie akwaryjnej. W każdym razie musiały być na tyle małe, że przez pierwsze trzy tygodnie były niewidoczne. W ciągu następnych trzech tygodni zaczęły pojawiać się kokony jajowe, łącznie zebrałem ich dwadzieścia cztery złogi. Dorosłych osobników zebrałem podobną ilość. Najbardziej rozwinięty kokon jajowy umieściłem w 70% alkoholu i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu po tygodniu zaobserwowałem pod binokularem, że embriony w tym zakonserwowanym kokonie są żywe. Podobnego nie zaobserwowałem przy młodszych kokonach, dlatego obserwację powinienem powtórzyć, ale wydaje mi się ona całkiem ciekawa. Tłumaczy ona podawane w literaturze dane o odporności gatunku na zanieczyszczenia chemiczne wody. Poza tym można wyczytać, że Ph. acuta toleruje temperaturę nawet 40C, która jest przecież letalną dla większości malakofauny słodkowodnej. Wynika z tego bardzo praktyczna przesłanka dla akwarystów: przegrzanie wody nie doprowadzi do wytępienia niechcianych ślimaków z tego gatunku. Jeśli chodzi o jego zwalczanie to oczywiście najlepiej wyłapywać na bieżąco żywe osobniki i kokony i poprosić do pomocy jakiegoś drapieżnego ślimaka, np. Anentome helena, który powinien się w kilka tygodni rozprawić z niechcianym gościem. Przy tej okazji przypomnienie: nigdy nie wolno organizmów z akwarium wypuszczać do naturalnych środowisk. Dotyczy to również takiego rozwiązania, jak spływ kanalizacją. Dla wielu gatunków niedogodność związana z pływaniem w kolektorach kanalizacyjnych nie jest dostateczną przeszkodą w dotarciu do nowych środowisk, a straty mogą być ogromne. Wyzbierane ślimaki z akwarium powinny być uśmiercone i jest to bardziej humanitarne rozwiązanie niż wypuszczanie do stawiku lub rzeczki...

Chociaż pierwsze moje spotkania z tym gatunkiem związane były z akwarystyką, znam go i ze środowisk naturalnych, wcale nie zaburzonych termicznie. Spotkać go można na przykład w rzece Ner na tzw. Stawach Stefańskiego w Łodzi czy w Parku na Zdrowiu w tejże. Znam ją też z Tyńca koło Krakowa i bodajże z Rybnika (tego nie jestem pewien, ale odszczekam jeśli się myliłem).

Jeśli ktoś dysponuje ciekawymi obserwacjami na temat biologii tego gatunku, to serdecznie zapraszam do dzielenia się nimi. Myślę, że może to być bardzo ciekawy gatunek do biologii eksperymentalnej, oczyma wyobraźni widzę te dziesiątki magisterek napisanych na podstawie prowadzonych w laboratoriach obserwacjach...