Rozjechali się i wrócili do swoich domów, zakładów, instytutów, wydziałów, do swoich zajęć, badań, analiz, dociekań... Świnoujskie plaże czekają na turystów, zapominając pewnie o malakologach, którzy przed trzema tygodniami właśnie w Świnoujściu debatowali nad problemami współczesnej malakologii.
Dotarły do mnie streszczenia wystąpień. Pomyślałem, że warto kilka słów wspomnieć o tym, co działo się w czasie XXIX Krajowego Seminarium Malakologicznego. Nie będę jednak kronikarzem zjazdu: nie było mnie tam, więc pogląd wyrabiać mogę jedynie na podstawie opinii tych, którzy tam właśnie przebywali. Bez emocjonalnego świadectwa, ale z zaangażowaniem podzielić się zamierzam moimi refleksjami na temat wystąpień malakologów.
Nie będę poruszał się ani chronologicznie, ani alfabetycznie. Nawet nie zamierzam tworzyć rankingu. Po prostu chcę kilka słów skreślić na temat wystąpień, które zwróciły moją uwagę.
Na pewno uważnie słuchałbym wystąpienia Joanny Pieńkowskiej, Marcina Górki i Andrzeja Lesickiego o współwystępowaniu dwóch niezwykle do siebie podobnych ślimaków z rodzaju Monacha, które występują w Polsce. Autorzy porównali populacje polskie i czeskie i ustalili na podstawie budowy układów rozrodczych oraz badań genetycznych, że mamy do czynienia: 1) z dwoma gatunkami: Monacha cartusiana i Monacha claustralis, które występują również w Czechach. 2) Monacha cantiana okazała się prawdopodobnie błędną identyfikacją M. claustralis; 3) M. cartusiana występuje w Polsce południowej (stanowisko z Wrocławia), natomiast M. claustralis znana jest ze stanowisk w Polsce zachodniej (Poznań), centralnej (Kielce) oraz północnej (nie pamiętam lokalizacji, chyba gdzieś w okolicach Żarnowca); 4) W Kamieniołomie Wietrznia oba gatunki ze sobą współwystępują (podobnie na dwóch stanowiskach w Pradze), co tym bardziej gmatwa sprawę identyfikacji gatunków. Ponieważ posiadam w zbiorach materiały zarówno z Poznania jak i z Wietrzni, łudziłem się, że mam oba gatunki. A teraz nie wiem. Być może mam dwa, może mam jeden, a może mam dwa plus hybrydę obu? Dlatego tak bardzo mnie ten tekst zaciekawił.
Nie uciekając daleko od Poznania przysłuchiwałbym się wystąpieniu na temat identyfikacji Subulina octona z Poznańskiej Palmiarni. Rzecz w tym, że od lat trzydziestych podawano w literaturze stanowisko Opeas pumilum stwierdzone przez Urbańskiego. Marianna Soroka, Anna Sulikowska-Drozd oraz Maria Urbańska wzięły się jednak za sprawdzenie i okazało się, że Urbański się nie pomylił, ale O. pumilum nie występuje już poznańskich cieplarniach. Na przestrzeni lat populacja ta została prawdopodobnie wytrzebiona (być może działaniami pielęgnacyjnymi roślin - to moje zdanie), a w to miejsce, nie bardzo wiadomo w jaki sposób - weszła S. octona. Będę musiał zweryfikować ponownie mój wykaz mięczaków z obszaru Polski.
Uwagę moją przykułby z pewnością referat poświęcony zachowaniom ślimaków (ślimaczków) z rodzaju Vallonia. Okazuje się, że mają one zwyczaj "objadania" własnych jaj z pewnego grzyba (Arthrobothys) i nie bardzo wiadomo, czy jest to strategia ochrony jaj własnego gatunku (tego nie udało się jeszcze dowieść w przypadku ślimaków lądowych) , czy sposób na urozmaicenie diety. Osobiście opowiadam się za pierwszym rozwiązaniem, ale pozwolę, aby temat badano dalej, bo może się okazać zaskakujący w wynikach. Prace na tym prowadziły Elżbieta Kuźnik-Kowalska, Małgorzata Proćków oraz Elżbieta Pląskowska z różnych ośrodków naukowych Wrocławia.
Wydaje mi się, że nie odpuściłbym sobie wystąpień na temat ślimaków rzeki Nidy (Anna Cieplok, Małgorzata Strzelec), mięczaków jeziora Wigry (B. Wawrzyniak-Wydrowska), mięczaków Żywca (debiutująca Kamila Zając) czy - bliskiego mi z racji doświadczeń zawodowych - tematu malakologicznych wątków w podręcznikach gimnazjalnych (Eliza Rybska, Agnieszka Cieszyńska). Uwagę swoją skupiłbym również na wystąpieniach poświęconych strategiom rozrodczym świdrzyków z podrodziny Baleinae (A. Sulikowska-Drozd, Tomasz Maltz i Izabela Jędrzejowska) oraz - z zupełnie innej strony - na referacie Dominiki Mierzwy-Szymkowiak o kolekcji prof. Tomasza Umińskiego w Muzeum Zoologicznym PAN.
Kolejny raz przekonuję się, ile tracę nie biorąc udziału w seminariach malakologicznych. Kolejny raz rozpalam nadzieję, że następnym razem będzie inaczej, że w końcu się uda pojechać. Szansa w kolejnym roku - według wstępnych planów może to być bardzo mi bliska (emocjonalnie, nie geograficznie!) Łopuszna, mekka miłośników filozofii Tischnera... A będzie to jubileuszowe, XXX Krajowe Seminarium Malakologiczne.
Ze Świnoujścia pod Turbacz kawał drogi. Mam nadzieję, że odległość nie wystraszy malakologów, a do tego czasu trzeba szukać tematów, którymi warto by podzielić się z ciekawymi malakologicznych tajników.
czwartek, 9 maja 2013
XXIX Krajowe Seminarium Malakologiczne - podsumowanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz