Pogodziłem się z tym, że w 2015 roku nie będę rozwijał kolekcji i nieco przeformułuję moją aktywność. No ale tego się nie spodziewałem! Gdzie się nie ruszyłem, wszędzie niemal susza. A jak długo sucho, to nie ma co się spodziewać sukcesów w stosowaniu metody "na upatrzonego". Wymyśliłem sobie w Grodzisku Dolnym na Podkarpaciu odnaleźć Ceapea vindobonensis. Nic trudnego, przecież to stepowy gatunek, przywykły do długotrwałej suszy... A gdzie tam! Raptem jedną znalazłem muszlę, znak tylko, że gatunek ten występuje w Grodzisku. I tyle. Na nic się zdało przegrzebywanie suchych traw i wyrywanie nawłoci. Nie znalazłem nic więcej. No poza Arion vulgaris, któremu poranne słońce nie przeszkadzało w spacerach po spopilonej lessowej ziemi... W pobliskich Laszczynach znalazłem nawet pustą muszlę C. nemoralis, ale żadnych wniosków z tego nie mogłem wyciągnąć. Przypuszczam tylko, że zawleczona z roślinami ogrodowymi.
Poziom wód bardzo niski, ale w Czystym nie wymacałem żadnej skójki, choć zapewniano mnie, że bardzo pospolite i liczne. A tu znów nic. Niski poziom wód powinien ułatwiać obserwacje i zbiory, ale zasada nie podziałała...
Ze wschodu przedostałem się na południe, a tam, choć lepiej, to nie tak, by się nasycić. Też posucha, ale mniejsza. W Chabówce znalazłem kilka Alinda biplicata, kilka Helix pomatia i C. nemoralis. Jak nie wiadomo dokąd iść, to się idzie pod most. Właśnie pod mostem znalazłem te nieliczne ślimaki. Zwłaszcza świdrzyki mnie ucieszyły. W drodze powrotnej znalazłem je również na Wawelu. Już przed kilkoma laty je tam widywałem, tym razem chciałem tylko sprawdzić, czy jeszcze są przy wyjściu ze Smoczej Jamy. Są. A na Wawelu najliczniejsza wydaje się być Xerolentia obvia - jeden z obcych gatunków, który świetnie się czuje w naszych stronach. Postaram się kiedyś napisać o nim więcej...
Co roku o tej porze klepałem się po pełnym brzuchu mojego ślimaczego apetytu i z zachłanności tylko snułem dalsze plany malakologicznych podbojów. W tym roku nie odczuwam tego niedosytu. Odczuwam głód!
Mam nadzieję, że przyjdą wkrótce deszcze i sytuacja poprawi się. Mam też nadzieję, że do tego czasu uda mi się jeszcze wykorzystać niskie stany wód i pobrodzić za mięczakami, którym planowałem się przyjrzeć s tym roku. Czas pokaże, czy nadzieja wykarmi swoje dziecko...
Sucho. Niedobrze. Ale jeszcze nic straconego, przecież do końca roku tyle się jeszcze może wydarzyć... Niech no tylko wrócą deszcze!
![]() |
Niby za sucho na C. vindobonensis... |
![]() |
...ale nie dla Arion vulgaris... |
![]() |
Alinda biplicata spod Smoczej Jamy na Wawelu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz