Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cephalopoda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cephalopoda. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 września 2018

I po XXXIV Krajowym Seminarium Malakologicznym

Zbyt intensywnie spędzałem czas w Toruniu, by móc na bieżąco zdawać relację z XXXIV Krajowego Seminarium Malakologicznego. Myślę, że może z wyjątkiem profesora Camerona z Sheffield, wszyscy uczestnicy dotarli już do domów.
Wkrótce udostępnione będą materiały konferencyjne, więc nie będę streszczał tego, co zostało powiedziane. Uwagę zwróciłem na wystąpienia morskie, jakoś szczególnie mnie zainteresowały, bo i rzadziej dotąd były prezentowane wśród malakologów. Prof. Wolnomiejski mówił o odżywianiu głowonogów na szelfie falklandzkim i bardzo mnie to ciekawiło. Prof. Kornijów mówił o nowym dla naszej fauny małżu Rangia cuneata, próbując określić przyczyny zmienności liczebności populacji w Zalewie Wiślanym. A ponieważ małż ten jest u nas nowością, referujący "poczęstował" uczestników muszlami zebranymi w Polsce. Dzięki temu moje zbiory porównawcze powiększyły się o kolejny gatunek.
Trzecim z tematów morskich był referat o zmianach w bentosie Bałtyku. Wnioski, które prezentował dr Jan Warzocha z MIR w Gdyni mogą niepokoić: na podstawie czterdziestu lat obserwacji wyraźnie widać, że dno Bałtyku umiera. Nie jest już w ogóle notowany rogowiec zwapniały Macoma calcarea, a sercówka drobna Parvicardium hauniense nie występuje już w płytkowodnych rejonach porośniętych roślinnością morską. Z każdym rokiem drastycznie zmniejsza się areał bałtyckich małży w Głębi Gdańskiej, Rynnie Słupskiej i Głębi Gotlandzkiej, a biomasa rogowca bałtyckiego Limecola balthica sukcesywnie spada. Smutne to.
Ciekawy był też debiut naukowy Izabeli Gałeckiej, która mówiła o rodzaju Lithoglyphus w osadach czwartorzędowych Europy. Młodzi adepci malakologii (mianownik wspólny: przed doktoratem) byli oceniani przez Komisję ds. Nagród SMP, która po ciężkich obradach uznała wystąpienie Ani Dzierżyńskiej-Białończyk za najlepsze wystąpienie młodego pokolenia. Tutaj warto dodać, że nagrodą w czasie przyszłorocznego KSM będzie zwolnienie z opłaty wpisowej na kolejne Seminarium. O tym jeszcze za chwilę.
Niektóre z referatów pozostawiły we mnie wątpliwości, które prowokują do poszukiwań odpowiedzi. Na przykład Aleksandra Rysiewska z UJ, badająca rodzaj maleńkich źródlarkowatych Bythinella, podała dane z badań molekularnych i anatomicznych, z których bardzo trudno wnioskować o liczbie krajowych gatunków z tego rodzaju. Nie dość, że morfologia muszli na niewiele się zdaje przy badaniu tych ślimaków, to i identyfikacja na podstawie anatomii układów rozrodczych nie idzie w parze z genetyką. Bardzo jestem ciekaw ostatecznych wniosków, które stanowić będą przygotowywany doktorat.
Były takie wystąpienia, na których siedziałem jak na tureckim kazaniu. Między innymi referaty o rewizji molekularnej Melanopsidae (które próbowałem niedawno pooznaczać z Jeziora Galilejskiego) czy bardzo porządnie przedstawione różnice w budowie układów rozrodczych przedstawicieli podrodzin Clausiilidae. Wnioskuję, że sporo jeszcze przede mną do nadrobienia.
Ucieszyłem się wystąpieniem Krzysztofa Kolendy, który mówił o zmarłym przed sześciu laty prof. Leszku Bergerze (przygotowywałem przed laty wspomnienie na tych łamach). Dla mnie to zapis coraz rzadziej występującej relacji uczeń-mistrz opartej na fascynacji i obopólnym szacunku.
Poza częścią referatową i posterową również się wiele działo. Odbyło się Walne Zebranie Członków Stowarzyszenia, w czasie którego przyjęto uchwałę o ustanowieniu Medalu im. Prof. Urbańskiego. Ustalono też, że następne (XXXV) Krajowe Seminarium Malakologiczne odbędzie się wiosną 2019 roku i zostanie zorganizowane przez malakologów ze środowiska szczecińskiego.
Było też integracyjnie i wycieczkowo (do zamku w Golubiu-Dobrzyniu). Za mało za to było samego Starego Torunia, który raczej przebiegłem w poszukiwaniu pierników, niż przeszedłem spijając ciepło gotyckich murów. Będzie na następny raz. Za to znalazłem kilka chwil, żeby pobiec nad Wisłę, gdzie próbowałem sprawdzić, czy dobiegła już tam Corbicula fluminea (nie dobiegła, ostatnie dane, jakie mam, wskazują na okolice Wyszogrodu, ale na 100% występuje już w jeziorach konińskich - wiem z Seminarium). Potwierdziłem też stanowisko Caucasotrochea vindobonensis (czyli dawnej Cepaea vindobonesis). Słowem: owocnie.
To moje trzecie KSM, w którym brałem udział. Mało czasu zostaje do kolejnego, trochę mnie to niepokoi (choćby z racji budżetu Malakofila). Warto by się tam jednak wybrać, zwłaszcza - a o tym nie wspomniałem - na przyszłorocznym Seminarium, decyzją Walnego Zebrania SMP, godnością Członka Honorowego Stowarzyszenia obdarzona zostanie prof. Beata M. Pokryszko.
To by było na tyle, o czym informuje napompowany inspiracjami - Malakofil Ślimaćkiewicz.





muszle Rangia cuneata

Jak Toruń, to musi być i Dreissena

Prof. Norbert Wolnomiejski w czasie wystąpienia

Zachód słońca nad Toruniem


wtorek, 16 października 2012

Głowonogi

W 1979 roku ustanowiono dzień 16 października Światowym Dniem Żywności. Pierwsze jego obchody odbyły się rok później w Rzymie, w siedzibie FAO - Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa. W Polsce data 16 października kojarzyć się będzie z wyborem Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową, myślę jednak, że nie zawadzi kilka słów poświęcić dzisiejszemu świętu, i z tej choćby przyczyny, że w zawołaniu FAO znajdują się słowa FIAT PANIS, które można przetłumaczyć jako "niech będzie chleb", "niech stanie się chleb" (a w konsekwencji: niech nie zabraknie chleba).
Wpadła mi ręce publikacja FAO z 1984 r., którą odkryłem dzięki skryptowi w całości poświęconemu głowonogom. A ponieważ głowonogi, jako nieobecne w rodzimej faunie, skąpo reprezentowane są w polskojęzycznej literaturze malakologicznej, nie mogę przemilczeć nowej zdobyczy.

Przed kilkoma dnami dotarła do mnie przesyłka ze Szczecina, omawiająca cztery rzędy współczesnych głowonogów, i to właśnie pod kątem wykorzystania w rybołówstwie.
Wiesław Seidler oraz Józef Domagała podjęli się przygotowania skryptu dla studentów Uniwersytetu Szczecińskiego, którzy w przyszłości chcieliby wypłynąć na oceaniczne wody polskimi traulerami. Ponieważ w podtytule napisano, że to skrypt dla studentów Wydziału Nauk Przyrodniczych, nie wiem, czy powinienem się za niego zabierać, przyjąłem jednak, że może dostanę jakąś dyspensę...
Ponad stopięćdziesięciostronicowy skrypt (w języku polskim!) wydany został w 2003 roku nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Szczecińskiego. Stanowi przegląd czterech rzędów współczesnych głowonogów, tj. łodzików, ośmiornic, mątw i kalmarów. Wspomniano tylko o kopalnych rzędach (amonitach i belemnitach) oraz o współcześnie żyjących wampirzycach (reprezentowanych przez jeden tylko gatunek Vampyroteuthis infernalis Chun, 1903). Celem publikacji jest zaznajomienie ze współczesnymi głowonogami, mającymi zastosowanie w przemyśle spożywczym. Chodzi o to, aby potencjalny dalekomorski żeglarz wiedział, że poza rybami i waleniami można łowić jeszcze inne zwierzęta morskie.
Skrypt stanowiłby zapewne dzieło o nieprzecenionej wartości gdyby nie mała okoliczność, że właściwie jest streszczeniem pracy Ropera, Sweeneya i Nauen wydanej przez FAO w 1984 r. Cephalopods of the World (FAO Fisheries Synopsis No 125 vol. 3), którą można pobrać ze stron FAO.
O  głowonogach postaram się kiedyś napisać nieco więcej. To jedne z najinteligentniejszych zwierząt morskich (zwłaszcza ośmiornice). Jesteśmy w tej przykrej sytuacji, że w Bałtyku nie uświadczy się żadnego przedstawiciela tej gromady. Nic dziwnego: głowonogi preferują pełnosłone wody oraz znaczne głębokości, niektóre z gatunków żyją na głębokości kilku tysięcy metrów. W światowym dniu żywności przyszło mi na myśl wspomnieć o głowonogach jako alternatywnej formie pokarmu. Nie znam statystyk dotyczących połowu tych mięczaków. Pewnie idzie w miliony ton rocznie. Pewnie - jak wszystkie naturalne źródła pokarmu - zostaną wkrótce znacznie przetrzebione,co  poważnie zakłóci obiegiem materii w oceanach. Więc patrząc na te niezwykłe stworzenia, właśnie w tym dniu warto zrobić sobie rachunek sumienia z zawartości lodówki, z której część sukcesywnie ląduje w śmietniku.
W naszym morzu nie ma głowonogów i nigdy nie było. Są obszary na ziemi, na których głód i śmierć głodowa są codziennością. Wydaje się nam, że to nie dotyczy naszego kraju, naszych miejscowości. Jeśli jednak o żywność nie będziemy dbać i mądrze zarządzać jej pozyskiwaniem, może i nam przyjdzie konfrontować się z głodem. Obyśmy tego nie doczekali.
Dziś kalmary czy pierścienie ośmiornic są dla nas towarem delikatesowym, symbolem wyrafinowania i wyszukanych gustów. Dla wielu jednak są też symbolem obrzydliwości, którą nie wiadomo dlaczego się je. Chciałbym, aby ludzie uwierzyli w to tylko, że żywność jest darem i zadaniem ludzkości. W tym dniu, bliskim Polakom, którzy w osobie Jana Pawła II widzieli szczególnego syna narodu, warto raz jeszcze spojrzeć na jego nauczanie dotyczące solidarności społecznej i walki z głodem. Może okaże się, że treść dzisiejszej daty i dzisiejszych świąt idealnie się ze sobą komponują.