W "Księdze Gatunków Obcych Inwazyjnych w Faunie Polski" (http://www.iop.krakow.pl/gatunkiobce/default.asp?nazwa=default&je=pl ), opublikowanej przez Instytut Ochrony Przyrody PAN znajduje się kilkanaście gatunków mięczaków, które zostały sklasyfikowane jako gatunki obce. Jak definiuje się takie gatunki? Są to gatunki alochtoniczne, które pierwotnie nie występowały w danym ekosystemie lub obszarze geograficznym. Mogą się przedostawać do nowych ekosystemów przez ekspansję gatunkową lub przez działanie człowieka: celowe, czyli introdukcję, lub przypadkowe, czyli zawleczenie. Przykładem celowego działania będzie np. introdukcja ryb hodowlanych: karpia, amura, tołpygi, przykładem zawleczenia może być stonka ziemniaczana. Część gatunków obcych nie wywiera większego wpływu na nowy ekosystem, wtedy mówimy o elementach obcych nieinwazyjnych, ale istnieje grupa gatunków, które zdobywając (kolonizując) nowy ekosystem, przekształcają go w sposób uniemożliwiający funkcjonowanie organizmów dotąd zamieszkujących. O tych gatunkach mówi się, że są inwazyjne. Za gatunki obce w malakofaunie obszaru Polski należy uznać:
I Ślimaki:
1. Melanoides tuberculatus
2. Lithoglyphus naticoides
3. Potamopyrgus antipodarum
4. Physella acuta
5. Ferrissia clessiniana
6. Menetus dilatatus
7. Helicodiscus singleyanus
8. Arion lusitanicus
9. Oxychilus draparnaudi
10. Oxychilus translucidus
11. Tandonia budapestensis
12. Zonitoides arboreus
13. Lehmania valentiana
14. Limax flavus
15. Limax maximus
16. Deroceras panormitanum
17. Boetgerilla pallens
18. Opeas pumilum
19. Monacha cartusiana
II Małże:
20. Dreissena polymorpha
21. Sinanodonta woodiana
22. Corbicula fluminalis
23. Corbicula fluminea
24. Mya arenaria
W mojej ocenie listę należałoby jeszcze rozszerzyć o następujące gatunki:
25. Planorbella dyuri (stwierdzona przez Alexandrowicza w Ogrodzie Botanicznym w Krakowie)
26. Monacha cantiana (prawdopodobnie, tak wynikałoby z oznaczeń genetycznych populacji poznańskiej)
27. Hawaiia minuscula (gdzieś czytałem o jednym stanowisku)
28. Teredo navalis (pogląd wielce kontrowersyjny, brakuje doniesień naukowych, ale są doniesienia publicystyczne o stwierdzeniu obecności tego drewnożercy w wodach Bałtyku: mało prawdopodobne ze względu na zbyt niskie zasolenie).
Nie można wykluczyć również innych zawleczeń; bardzo prawdopodobne jest stwierdzenie w najbliższej przyszłości racicznicy Dreissena rostriformis bugensis, niezwykle ekspansywnego w ostatnich czasach małża.
Wpływ gatunków obcych na ekosystemy jest różny. Niektóre pełnią nawet pozytywne funkcje, ale takich jest niewiele. W przypadku mięczaków pojawianie się nowych gatunków najczęściej prowadzi do zdecydowanego przekształcenia środowiska, głównie przez zubożenie bioróżnorodności. Sprawa staje się poważniejsza, gdy gatunki przenikają do obszarów chronionych i sieją tam spustoszenie. Część gatunków uprzykrza życie człowiekowi np. przez niszczenie urządzeń hydrotechnicznych (nie wspominając o Teredo navalis, który ma na swoim koncie ogromne starty materialne w portach i falochronach). Gatunki obce bardzo często niszczą również uprawy rolne, obniżając plony nawet o 30 i więcej procent.
Co zatem robić?
Myśleć. I działać rozsądnie. Wobec zawleczeń jesteśmy właściwie bezradni. W miarę możliwości można wyłapywać obce zwierzęta i je eliminować. Ale jak to zastosować do takiego Potamopyrgus antipodarum? Jest zbyt mały, żeby go wyzbierać, poza tym rozmnaża się bez udziału samca, nie szkodzą mu przewody pokarmowe kaczek i ryb...
Wydaje się, że najlepszą ochroną jest profilaktyka. Myślenie ekologiczne nie polega na tym, że nie można zabić żadnego zwierzęcia. To apel do akwarystów i hodowców: NIE WYPUSZCZAJCIE NA WOLNOŚĆ ZWIERZĄT, KTÓRE ZNUDZIŁY SIĘ WAM W HODOWLI, ALBO MACIE ICH ZA DUŻO! Odpowiedzialność za przyrodę wymaga, aby jej nie przeszkadzać. Jeśli nie wesz, co zrobić z żółwiem czerwonolicym albo innym zwierzęciem z akwarium, zapytaj w sklepie zoologicznym. Jeśli zanadto rozmnożyły Ci się ślimaki w akwarium, nie wylewaj ich do sedesu. Może zabrzmi to strasznie, ale lepiej jeśli je zabijesz, niż pozwolisz, aby zniszczyły zagrożone gatunki występujące tu od tysiącleci.
Żyjemy dziś w czasach, kiedy rynek zoologiczny rozwija się bardzo szybko. I dobrze. Ale równie szybko powinna rozwijać się świadomość zagrożeń z tym związanych. Bioróżnorodność dziś jest bastionem nadwątlonym, którego trzeba bronić, w przeciwnym razie na całym świecie będziemy mogli oglądać te same gatunki zwierząt. I tylko te gatunki. Króliki na polu, szczury i gołębie w mieście, wodożytkę nowozelandzką w wodach... Przykry byłby to widok. Naprawdę dużo zależy nawet od jednego akwarium. Rozsądek. Apeluję o rozsądek!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz