wtorek, 6 grudnia 2016

Muszla bajeczna

Kontynuuję temat malakopedagogiki. Może mi to całego życia nie zajmie, ważne, że na tę chwilę przynosi mi to satysfakcję. Taką zastępczą, ale jednak satysfakcję.
Książeczki i książki dla dzieci to w ostatnim czasie główny składnik mojej malakologicznej strawy. Czasem jest bardziej papkowata, czasem treściwsza, raz smaczna, raz mdła i pozbawiona smaku. Rad bym konsumować coś poważniejszego, ale książki malakologiczne w języku polskim pojawiają się zdecydowanie za rzadko. Zostało mi już coraz mniej tytułów do zdobycia, więc muszę tę strawę dodatkowo porcjować...
W ostatnim czasie biblioteczkę powiększyłem o pięć tytułów, dziś o jednym z nich. To książka dla dzieci w wieku około 4+, ale młodszym chyba też można czytać, lub pokazywać, jeśli kto woli. Muszla Joanny M. Chmielewskiej to bardzo ładnie wydana książka dla dzieci, z bardzo ciepłymi pastelowymi ilustracjami autorstwa Agnieszki Żelewskiej. Gatunkowo to coś pomiędzy opowiadaniem a bajką terapeutyczną, a główny motyw dotyczy przeżywania tęsknoty. Z racji zawodowych choćby temat jest mi bardzo bliski. Nie zdradzając szczegółów fabuły (ta wszakże nie jest nadmiernie rozbudowana) wspomnę o tym, co siłą rzezy mnie zainteresować musiało najbardziej, czyli o muszli. Rysunek bardzo stereotypowy, dziecięcy, nienarzucający się, bliższy symbolicznemu niż realistycznemu. Opisów w tekście nie ma co szukać poza "piękna", "zaczarowana", "tajemnicza", więc dla malakologa to mało istotne. A jednak to przecież muszla jest - w zamyśle - tym najważniejszym przedmiotem, który ma moc przezwyciężania tęsknoty.
Bardzo lubię wykorzystywanie muszli do pracy z dzieckiem, w ogóle motyw muszli jest dla mnie bardzo pociągający, zwłaszcza jej szum. Oczywiście pobrzmiewa tu resentyment dzieciństwa, ale proszę się uczciwie przyznać: kto nie wsłuchiwał się w dzieciństwie w szum morza zamknięty w muszli? Zatem ten pospolity dosyć motyw szumiącej muszli stał się osią fabuły historyjki o walorach terapeutycznych. Praca z dzieckiem przeżywającym rozłąkę lub stratę kogoś bliskiego śmiało może być wsparta książką Joanny M. Chmielewską pt. Muszla. Myślę jednak, że nie należy w żaden sposób zamykać tej książki w getcie "literatury pomocniczej", bo to naprawdę ciekawa książka dla dzieci i bardzo atrakcyjna zarówno tekstowo, jak i graficznie.
Przede mną jeszcze kilka dziecięcych tytułów, większość już przetrawiłem, na kilka jeszcze czekam. Muszlę mogę jednak bez obaw polecić do wspólnej lektury z dzieckiem lub samodzielnej lektury dziecięcej.


Joanna M. Chmielewska, Muszla, Wydawnictwo Bajka, Warszawa 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz