Najpierw fotografie: mało tu widać, już się tłumaczyłem dlaczego. Jeśli ktoś chciałby zasponsorować mi porządny aparat - proszę bardzo. Obecność jesionów i alkalicznej gleby to chyba dobre warunki dla obecności Helicidae, z których najliczniejsze oczywiście były wstężyki gajowe Cepaea nemoralis. Nie brakowało również dorodnych winniczków (kończy się maj, w końcu westchną z ulgą). Pojedynczo trafiała się również Arianta arbustorum, czyli po polsku ślimak zaroślowy. Wypatrzeć też się dało Trichia hispida czyli ślimaka kosmatego.W tym miejscu powinna nastąpić uwaga powtarzana jak mantra: nie miałem dość czasu, żeby... Ponieważ czas gonił, sięgnąłem po broń dotąd przeze mnie nie używaną. A oto ona: video:
Mam nadzieję, że cokolwiek będzie widać, na wszelki wypadek zalecam oglądanie w jak najmniejszym powiększeniu... Aparat, którym dysponuję, z pewnością ma lepszy mikrofon niż obiektyw...
A o pozostałych przygodach z ostatniego wypadu do Krakowa, już wkrótce.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz