Skończyło się i trzeba było wrócić. Głównie do zaległości, które są zdolne do samoistnego rozmnażania...
Szaleństwa nie było: najpierw kilka dni nad Bałtykiem (Unieście i Mielno). O samym Bałtyku i jego malakofaunie postaram się wkrótce napisać. Z tego wyjazdu przywiozłem ze sobą tylko kilka skorup omułka, którego oznaczenie nie jest już tak proste, jakby się to wydawało jeszcze kilka lat temu. Nie potrafię rozstrzygnąć, czy to Mytilus edulis (jak przyjmowano dotąd za pewnik), czy raczej trossulus (na c wskazuje wiele badań genetycznych). Będzie trzeba znowu szukać w literaturze przedmiotu.
A w sobotę była pomorska buczyna. Warunki prawie doskonałe: temperatura ok. 19 C, wilgotność 100%, zachmurzenie i delikatny opad atmosferyczny. Skutki: możliwość obserwacji ślimaków w pełnej aktywności. Lista niezbyt długa, pewnie udałoby się więcej znaleźć, ale tradycyjnie czasu nie starczyło. Najliczniejsze okazały się świdrzyki, Cochlodina laminata oraz drugi, jeszcze przeze mnie nie oznaczony. Bardzo pospolite również śliniki, zwłaszcza Arion rufus o smolistej, pięknej barwie i rozmiarów w górnych rejestrach. Poza tym Euconulus, Discus, Carychium, Perforatella, Cepaea. Wkrótce będzie więcej szczegółów oraz materiału ilustracyjnego. Ale na to jeszcze trzeba poczekać.
Skończył się urlop. Szkoda. Pora brać się do pracy. Tylko czy aby pierwszy dzień po urlopie nie powinien być ustawowo wolnym od pracy?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz