Na 2012 rok zaplanowane mam nabycie kilku książek poświęconym mięczakom. Nie mogę szaleć z zakupami, bo przecież kryzys, czyż nie? W każdym razie jeszcze w 2011 r. sprowadziłem z Olsztyna książkę o ślimakach, która nie rzuca się w oczy w internetowych wyszukiwarkach. Dopiero teraz udało mi się ją przejrzeć nieco dokładnie i na świeżo dzielę się przemyśleniami.
Wypada zacząć od przedstawienia. Grzegorz Sowiński i Rafał Wąsowski są autorami książki pt. Chów ślimaków. Pielęgnacja, żywienie, zarys chorób oraz kulinaria. Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, 2010, dodruk wydania z 2000 roku. 79ss. Rafał Wąsowski (+2001) był lekarzem weterynarii, zajmował się mięczakami również jako kolekcjoner oraz autor przewodników do oznaczania muszli. Nie znam przyczyn, dla których nie był związany ze środowiskiem polskich malakologów, wiem natomiast, że jego publikacje nie były entuzjastycznie przyjmowane przez malakologów. Grzegorz Sowiński jest doktorem habilitowanym, absolwentem Wydziału Hodowli Zwierząt Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie. Jest autorem ponad siedemdziesięciu publikacji, w tym skryptów i podręczników. Jest też autorem pierwszego podręcznika do hodowli ślimaków w warunkach polskich, czyli właśnie omawianej książki. I tutaj już zaczynam mieć problemy.
Okładka książki (okropna, słowo daję: grube ziarno, słaba ostrość, przesycenie żółci, słaba przejrzystość) przedstawia ślimaka winniczka w jakimś (przydomowym) ogrodzie. Intuicyjnie należałoby się więc spodziewać, że będzie to książka o hodowli winniczków, ale winniczek nie jest jej głównym bohaterem. Więcej miejsca i analiz poświęcono zachodnim kuzynom winniczka: ślimakowi szaremu reprezentowanemu przez dwie odmiany Helix asresa maxima i Helix aspersa aspersa. W Polsce ślimaki te w warunkach naturalnych nie występują. Możliwe, że gdzieś żyją uciekinierzy z hodowli, ale nieznane są przypadki przezimowania tego gatunku w warunkach naszych zim. Ślimaki te są najpospolitszym gatunkiem hodowanym w Europie Południowej i Zachodniej. W Polsce też jest kilka ferm zajmujących się przemysłowym chowem ślimaka. Pod tym względem można by mówić o jakimś pierwszeństwie. Natomiast nie jest to podręcznik, a właściwie skrypt (tak też jest określony przez autorów). W treści są liczne odwołania do doświadczeń zachodnich hodowców, natomiast przeniesienia na "polski grunt" obwarowane są licznymi prawdopodobieństwami i koniecznością indywidualnych obserwacji potencjalnych hodowców. Co jest nowe, to część poświęcona chorobom i szkodnikom. Ta bardzo praktyczna część publikacji może być faktyczną pomocą osobom, które decydują się na gospodarczą hodowlę ślimaka szarego. Omówiono zakażenia bakteryjne, grzybicze, zarażenia nicieniami, roztoczami i przywrami, przedstawiono również zagrożenia płynące ze strony owadów, ptaków czy ssaków. Ta część wydaje mi się najlepszym fragmentem publikacji.
Słabe strony: widoczne jest oparcie na literaturze zachodniej, bez odniesienia do badań na naszym gruncie. Osobiście za skandaliczne uważam pominięcie w bibliografii prac prof. Kazimierza Stępczaka, który przecież biologią winniczka zajmuje się od kilkudziesięciu lat. Podawane są informacje, których później znaleźć nie można (jak np. adresy hodowców ślimaków, które wypadły prawdopodobnie w dodruku; str. 54). Przepisy kulinarne też nie zaskoczyły mnie nadto, zwłaszcza, że kulinarnie jestem wciąż beniaminkiem i uczę się właściwie przygotowywania codziennych posiłków zdatnych do zjedzenia. Bez finezji jeśli chodzi o mnie... Trudno by mi było wystawić jedną oceną tej książce, ale ostatecznie przychylam się w stronę pozytywną.
Warto jednak wspomnieć, że od czasu potraktowania ślimaków na równi z rybami słodkowodnymi przez Komisję Europejską, inwestowanie w hodowlę ślimaków może być dobrym pomysłem na zmianę sytuacji ekonomicznej. Zapewne Polska nie stanie się wiodącym producentem ślimaczego tuczu, ale perspektywa dochodów jest. Jednocześnie fermy ślimacze mogłyby przyjść z pomocą naturalnym populacjom winniczka, którego niekontrolowany odłów w wyznaczonym przez przepisy czasie wyraźnie przetrzebia gatunek zmniejszając szanse na jego rozwój w naturalnych siedliskach. Być może inwestycja w produkcję ślimaków mogłaby - w skali micro - przyczynić się do przezwyciężenia ekonomicznego kryzysu w gospodarstwie domowym.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz