piątek, 30 grudnia 2011

Podsumowanie roku 2011

Za  więcej niż parę godzin zacznie się rok 2012. Zanim odpalone zostaną petardy, zanim otwarte zostaną wszelkiej maści wina musujące grające rolę szampana, zanim tanecznym krokiem wejdziemy w rok, co to dla Majów ponoć jest ostatnim, chcę jeszcze spojrzeć na te 365 dni za mną i rozliczyć się z nimi.
Rok 2011 to był dobry rok. Nie mogę narzekać. Chciałbym, żeby następny nie był w niczym gorszy, a jeśli byłby lepszy, będę się bardzo cieszył. Opatrzność przygotowała w mijającym roku wiele cennych zdarzeń, i to mnie cieszy. Rzecz jasna nie będę hierarchizował, tworzył rankingów itp. Były zdarzenia różne, zaplanowane i nie, zaskakujące i dające się przewidzieć, słowem: przeróżne. Nie zrealizowałem wszystkich założonych planów (w tym jestem wyjątkowo słabiutki), ale wykorzystałem wiele okazji, które zdarzyły się poza planem.
W 2011 r. udało mi się po raz pierwszy znaleźć kilka gatunków, co zawsze sprawia mi szczególną radość. W ciągu tych kilkuset dni znalazłem m.in. Bythinella austriaca, Ferrissia clessini, Clausilia bidentata, Monacha cartusiana, Corbicula fluminea, Unio crassus, a w drodze wymiany otrzymałem jeszcze skorupkę Helix lutescens. W zbiorach pozostają jeszcze przynajmniej dwa gatunki świdrzyków, których do tej pory nie oznaczyłem w sposób pewny, więc nie wiem jeszcze, z czym mam do czynienia. W tym roku też poszerzyłem zbiory o próbki z województwa wielkopolskiego, które dotąd nie miało reprezentacji w mojej kolekcji. Kiedy przyglądam się mapie Polski i miejscom, w których rozglądałem się za mięczakami, z przykrością stwierdzam, że w tym tempie nie zdążę za wiele. Cała wschodnia strona to biała plama. Podkarpacie tak samo, dla równowagi: Opolszczyzna i Ziemia Lubuska też czekają na swoją kolejkę, a Warmia i Mazury reprezentowane są zaledwie przez jedno stanowisko...
Dzięki wyjazdom do Krakowa udało mi się spojrzeć nieco w zarośla południowej części Jury, uszczknąć coś ze Śląska i z Małopolski, zaś dzięki wyjazdom do Poznania udało mi się nie tylko znaleźć M. cartusiana (jeśli to w ogóle ona), ale też - co było dla mnie niezwykle cennym doświadczeniem  - spotkać się z prof. Andrzejem Wiktorem.
Był też wypad nad Bałtyk i tam udało mi się skorzystać ze sposobności, by podpatrzeć kwaśną buczynę. Nie było źle.
Nie udało mi się natomiast równie wiele: nie doprowadziłem hodowli Cochlodina orthostoma do końca, nie uporządkowałem zbiorów z lat ubiegłych, nie skatalogowałem opisanych już zbiorów, nie wykorzystałem pobytu w Gnieźnie do przyjrzenia się ślimakom, no i nie uruchomiłem strony, co było takim niezdradzanym, ale poważnym założeniem. To przesuwam na czas przyszły, bez określania jak przyszły. Bardzo jednak chciałbym kiedyś ruszyć z własną stroną, której blog byłby tylko jednym z elementów...
Co jeszcze planuję? Coś napisać, ale to bardziej realizacja tego, czego nie zdążyłem w tym roku. Poza tym marzę o udziale w kolejnym seminarium malakologicznym, choć w myślach coraz bardziej macham mu już na pożegnanie... Tradycyjnie planuję urządzać dalsze polowanie na literaturę. W 2011 r. pozyskałem kilkanaście książek, co jest niezłym wyczynem jeśli przyjąć skąpstwo naszego rynku wydawniczego w odniesieniu do malakologii. Kilka nabytków to naprawdę perełki, jak np. atlas mięczaków środkowej Hiszpanii, którym otrzymałem w darze. O kilku książkach nie wspomniałem jeszcze na blogu, postaram się nadrobić to w najbliższym czasie w kolejnych postach.
Pozostało mi jeszcze kilka książek do zdobycia, choć mam nadzieję, że będą pojawiać się nowe. Tego naprawdę brakuje.
Na dzień dzisiejszy trudno mi nawet przewidywać, co będzie w 2012 roku. Czekają mnie pewne zmiany, które wymagać będą ogromnych nakładów energii, więc tym bardziej będę musiał się ewakuować w strony przyjaznej malakologii, która nie tylko przyjmuje mnie zawsze serdecznie, to jeszcze uzupełnia wyczerpane siły i pozwala przywrócić pogodę ducha. Tak więc nie wykluczone, że w najbliższym roku będę miał zdecydowanie mniej miejsca na pasję, za to częściej będę musiał do niej zaglądać.
Wszystkim, którzy w 2011 r. przyczynili się do zawyżenia statystyk bloga, dziękuję i zapraszam do częstszego odwiedzania oraz interakcji. Wszystkim też życzę, aby mieli jak najwięcej okazji do oddawania się własnym pasjom i czerpali z tego siłę i radość na co dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz