Trwają XIX Ogólnopolskie Warsztaty Bentologiczne. Dla niewtajemniczonych: bentos to zespół organizmów zwierzęcych związanych z dnem zbiorników i cieków wodnych. Nauka zajmująca się bentosem to bentologia i stanowi ona część hydrobiologii. W Polsce od lat działa Polskie Towarzystwo Hydrobiologiczne z Sekcją Bentologiczną, która sporadycznie wydaje nawet własny biuletyn pt DNO, redagowany przez dr Andrzeja Kołodziejczyka.
Tradycyjnie poza Zjazdami Hydrobiologów Polskich organizowane są również Ogólnopolskie Warsztaty Bentologiczne. W tym roku już XIX. W dniu wczorajszym, poza sesją konferencyjną, odbyły się również warsztaty z oznaczania mięczaków, które poprowadził wspomniany dr Andrzej Kołodziejczyk. Na dziś przewidziano jeszcze sesję referatową i posterową (po obiedzie), a na jutro zajęcia terenowe.
Zainteresowanych odsyłam na stronę organizatora, reprezentowaną przez p. Jarosława Kobaka, na której można znaleźć więcej szczegółów, w tym tytuły wystąpień.
Moja przygoda z malakologią zaczęła się chyba właśnie od bentologii: jako dziecko nie mogłem napatrzeć się na dno niewielkiego, wybetonowanego, zbiornika przeciwpożarowego, w którym dość przejrzysta woda pozwalała na obserwację podwodnego świata. A że zbiornik ten znajdował się w bezpośrednim sąsiedztwie szkoły podstawowej, okazji do stałych obserwacji nie brakowało. Były też dreszczyki emocji związane z ucieczkami przed nauczycielami, którzy surowo zabraniali przeskakiwania przez ogrodzenie zbiornika. Myślę, że to właśnie tamten czas otworzył mi najszerzej oczy na świat hydrobiologii i na miejsce mięczaków w tym porządku rzeczy. Pamiętam zatoczki rogowe wyłażące na sam brzeg stawiku, niezliczone zagrzebki łażące po glonowych kożuchach, ale najlepiej zapamiętałem - i najwięcej mi ich żal - piękne błotniarki jajowate z silnie rozdętym ostatnim skręcie, czyli Lymnaea (Radix) peregra f. ampla. Nigdzie nie udało mi się później znaleźć tak dorodnych okazów.
Żal, bo dziś zbiornik już nie istnieje i nie ma dorodnych błotniarek. W kolekcji też nie ostały się, bo zbiory z lat dziecięcych w większości uległy rozproszeniu. Żal, że nie da się z taką częstotliwością obserwować tego samego środowiska w różnych porach dnia i roku.
I żal, że tam, w Zaciszu nad Jeziorem Koronowskim, siedzą dziś bentolodzy dzieląc się swoimi obserwacjami, a mnie tam nie ma.
No ale zbliża się weekend, może więc uda mi się żal utulić w jakichś szuwarach. Oby.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz