wtorek, 29 maja 2012

Uczyć za młodu

Mądrość ludowa mówi, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Trudno się z mądrością ludową nie zgadzać. Nie bardzo wiem tylko, o jaką skorupkę chodzi, bo chyba nie ślimaczą...
Skorupka ślimaków nie nasiąka, jest odporna na impregnowanie obyczajami. Co innego z człowiekiem - tu każde doświadczenie wpływa jakoś na dalsze losy. Czy pozytywnie, czy też negatywnie, tego do końca nigdy nie wiadomo. Warto jednak, na myśl przyprowadzając ludową mądrość, przyjrzeć się temu, czym się nacieramy od lat najmłodszych.
Dotarła do mnie właśnie niemłoda już książka, o której jednym słowem mógłbym powiedzieć: rewelacyjna! Jak to się stało, że dotychczas nie wpadła mi ręce - nie wiem, pewnie to skutek mojej gapowatości. Po latach jednak dotarła do mnie i dziś ją pochłonąłem, jako że i objętościowo do kolosów nie należy. Mówię tu o książce wrocławskiej specjalistki od ślimaków, prof. Beaty M. Pokryszko z Muzeum Przyrodniczego Uniwersytetu Wrocławskiego (uczennicy prof. A. Wiktora). Ona to, przy współautorstwie Katarzyny Bulman i ilustracjach Wiesława Dojlidki, wydała w serii "Tajemnice zwierząt" książeczkę Mięczaki z muszlą i bez muszli. Publikacja ukazała się dość dawno, w 1994 r., nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego.
Ta licząca mniej niż pięćdziesiąt stron książeczka, adresowana do starszych dzieci, jest kopalnią wiedzy dla najmłodszych, ale kopalnią odkrywkową, chciałoby się powiedzieć. Z jednej strony skoncentrowana na ciekawostkach - bo w ten sposób najlepiej daje się zainteresować tematem, nawet z pozoru nudnym. Z drugiej - utrzymująca wysoki merytoryczny poziom, który mógłby się przydać i studentowi do ostatnich powtórek przed kolokwium. Bogaty tekst i jeszcze bogatszy materiał ilustracyjny tworzą atrakcyjną i przystępną całość zaadresowaną dla młodego odbiorcy, który może jeszcze mięczakami się nie zainteresował, ale nie pozostaje obojętny na pokusy świata przyrody.
W książce omówiono wszystkie współcześnie żyjące gromady mięczaków, wspomniano o zapisie kopalnym, o wymarłych amonitach i belemnitach. Omówiono współczesne głowonogi (w tym największe znane człowiekowi bezkręgowce - kałamarnice), małże ślimaki czy walconogi, oczywiście koncentrując się na zwierzętach występujących najbardziej pospolicie, tj. na ślimakach i małżach, których biologia w wielu aspektach pozostaje zagadką dla naukowców. A cóż jest ciekawszego dla młodego adepta od zagadek? Stąd być może koncentrowanie się na niewyjaśnionych do końca mechanizmach np. doboru barw czy rozmiarów.
Książka Pokryszko i Bulman jest pracą popularnonaukową, jednocześnie jest książką dla dzieci. Łączy zatem w sobie te dwie cechy, o które trudno niezwykle w polskojęzycznej literaturze malakologicznej. Przed kilkoma miesiącami wspominałem o beznadziejnie wydanej encyklopedii dla dzieci Muszle i skamieniałości. Wspominałem również o książce, towarzyszącej mi w późnym dzieciństwie - Muszle Arthura Alexa. Tę oceniałem wysoko. Natomiast omawiana właśnie Mięczaki z muszlą i bez muszli jest z nich najlepszą publikacją, a zamieszczone ilustracje cechuje nie tylko spory realizm, ale i estetyczne wysmakowanie.
Pozostaje żałować, że tak dobra książka ukryła się w popularnej serii i nie należy do najbardziej rozpoznawalnych tytułów profesor Pokryszko. Szkoda. Myślę, że naukowcy powinni takimi publikacjami wręcz się obnosić: zamknąć swoją wiedzę na kilkudziesięciu stroniczkach i to w atrakcyjny, zachęcający do poznawania świata sposób - to nie lada wyczyn. Kierunek publicystyczny i popularyzatorski jest w gruncie rzeczy nie prostszy, a może nawet zdecydowanie trudniejszy, niż fachowe, specjalistyczne opracowania. Popularyzacja wiedzy może bowiem otworzyć komuś oczy, zarazić czymś, ukierunkować, nasączyć, być podwaliną pod późniejsze wybory, lepiszczem tożsamości intelektualnej, kamieniem milowym pasji. Myślę, i choć jest to nieco patetyczne, że taką książką może być właśnie wrocławska publikacja.
Ja wyrosłem z innych korzeni. Moja pasja nabudowała się na innych publikacjach. Gdybym jednak w dzieciństwie do takiej książki dotarł, moja pasja byłaby bardziej świadoma. Dlatego uważam, że kwerenda antykwariatów się opłaci i warto po tę książkę sięgnąć, a najlepiej obdarować nią jakiegoś dziesięciolatka. I czekać. Może rozbudzi w nim wrażliwość na tajemnice zwierząt, z muszlą i bez muszli.
Beata M. Pokryszko, Katarzyna Bulman. 1994. Tajemnice zwierząt. Mięczaki z muszlą i bez muszli. Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław, 48ss.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz