Zacznę od rozdrażniania skrablistów: nie ma takiego słowa, jak helikultura! Jest hel, heliakalny, ale nie ma helikultura. A powinno być, skoro piszą książki na ten temat... Gdyby więc wybuchła awantura w związku z wyłożeniem słowa "helikultura" (na przykład poprzez dołożenie heli do kultury albo helikult- do leżącego ura) proponuję podeprzeć się wydaną przez Instytut Zootechniki Państwowy Instytut Badawczy w Krakowie-Balicach monografią profesora Macieja Ligaszewskiego i doktora Przemysława Pola pt. Wybrane zagadnienia z dziedziny helikultury. Monografia została wydana w 2019 roku, a przed kilkoma dniami dzięki życzliwości profesora Ligaszewskiego trafiła w moje ręce.
Samo słowo "helikultura" bynajmniej nie odnosi się do kultury greckiej (kultura helleńska lub kultura hellenistyczna), a powiązana jest ze słowem "helix" oznaczającego ślimaka lądowego z rodzaju Helix, od którego pochodzi nazwa rodziny ślimakowatych, czyli Helicidae. Do tejże rodziny należy większość największych lądowych ślimaków europejskich. Człon -kultura odnosi się natomiast nie do zachowań (ęą znaczy się wśród ślimaków), ale do hodowli. Słowem helikultura oznacza się po prostu hodowlę (na przykład masową, towarową) ślimaków lądowych z rodziny Helicidae (ale też niektórzy dodają do tego Achatinidae) do celów konsumpcyjnych. Zatem te kilka Cepaea nemoralis hodowanych przeze mnie od kilkunastu miesięcy to jeszcze nie jest helikultura, bo nie mam zamiarów konsumpcyjnych.
Monografia balickich naukowców (i hodowców) warta jest uwagi z kilku przynajmniej powodów. Zawsze towarzyszy mi trudność gradacji tych powodów, ponieważ omawiane przeze mnie publikacje nie są de facto recenzowane, a zachwalane. Jest takie polskie powiedzenie (bardzo, ale to bardzo już zdezaktualizowane): na bezrybiu i rak ryba. Wskazuje, że jeśli czegoś brakuje, to zadowalamy się czymś gorszym. Nasz rynek wydawniczy w zakresie opracowań dotyczących mięczaków niezmiennie określam bezrybiem, ale omawiana monografia wcale nie pasuje do drugiej części przysłowia, wręcz przeciwnie: to niezwykle atrakcyjna praca, której lektura przyniosła mi ogromną satysfakcję intelektualną (niewtajemniczonych uspokajam, że mój stan jeszcze nie wymaga interwencji lekarskiej z zakresu psychiatrii). Prezentowana praca to zebranie wielu lat doświadczeń hodowlanych i badawczych, opracowanych przez specjalistów zachowujących najwyższą rzetelność naukową, wolną od komercyjnych dopingów. Oznacza to, że prowadząc hodowlę z jednej strony kierowali się fundamentalną dla nauk podstawowych wartością - ciekawością, z drugiej strony poszukiwali odpowiedzi na pytania dręczące na co dzień hodowców, którzy z chowu ślimaków uczynili sposób na życie. Efektem takiego podejścia jest wskazywanie nowych korelacji mających wpływ na sukces hodowlany przedstawicieli tej części przemysłu spożywczego, która postawiła na ślimaki lądowe (a Francuzów krew zalewa kiedy się dowiadują, że większość pałaszowanych przez nich ślimaków ma polski paszport sanitarny...).
Monografia koncentruje się na trzech gatunkach Helicidae, ale jeden wspomniany jest marginalnie, ponieważ nie odgrywa istotnej roli w rodzimej helikulturze. Chodzi o Helix lucorum, który to ślimak jest wprawdzie jadalny, ale rzadko można go spotkać w obrocie handlowym. Najważniejszym gatunkiem jest Cornu aspersum, którego dwa podgatunki, tj. Cornu aspersum aspersum i Cornu aspersum maximum odgrywają główną rolę w obrocie handlowym. Sporo uwagi poświęcono również do niedawna najważniejszemu lądowemu ślimakowi jadalnemu - winniczkowi Helix pomatia. Autorzy dołożyli starań, aby wyjaśnić, skąd wzięły się różnice pomiędzy podgatunkami Cornu asresum, jakie to ma konsekwencje hodowlane i jakie strategie są w związku z powyższym optymalne w podejściu hodowlanym. Duża część monografii to podsumowania wieloletnich badań nad różnymi czynnikami warunkującymi sukces hodowlany, diagnozującymi przyczyny problemów, na jakie mogą natknąć się hodowcy. Nie jest to poradnik, jak ten, który przed kilkoma miesiącami omawiałem na tych łamach (autorstwa hodowcy, Grzegorza Skalmowskiego). Celem tego opracowania nie jest powiedzenie: siej w marcu, zbieraj w sierpniu (choć i to by się znalazło), tylko przygotowanie do uważnego przeanalizowania wielu zmiennych, bez uwzględnienia których ślimaczy biznes zamknie się w skorupie... Nie będę streszczał zawartości pracy, bo jest ona publicznie dostępna (i to jedna z kolejnych jej zalet). Zapoznać się z pracą balickich helikulturystów (przepraszam, że mogłem sobie odmówić tego neologizmu, zwłaszcza z myślą o skrablistach) można na stronie Instytutu Zootechniki https://monografie.izoo.krakow.pl/files/978-83-7607-392-7.pdf Gorąco do tego zachęcam. Znajdzie się tam odpowiedź na pytanie, dlaczego Cornu aspresum asprsum nie jest w naszych warunkach gatunkiem inwazyjnym, co wpływa na wielkość i wytrzymałość muszli ślimaków albo jak wygląda sukces reprodukcyjny winniczka wsiedlonego na nowym stanowisku. Oczywiście wspomniałem o tym, co mnie zainteresowało najbardziej, ale jak powtarzam - nie jest to recenzja, a nader subiektywne omówienie.
Monografii tego typu nadal mamy w Polsce jak na lekarstwo. Gdyby było ich dwadzieścia razy więcej, nadal odczuwałbym niedosyt, bo wciąż pozostaje tyle obszarów do zbadania... Każde pojawienie się takiego monograficznego opracowania (zwłaszcza obejmującego wiele lat badań) domaga się należytego odnotowania. Boleję, że mogę zrobić tak mało, aby przybliżyć tę pracę. Mam jednak nadzieję, że praca ta zostanie dostrzeżona i owocnie wykorzystana nie tylko przez fermowych hodowców, ale też przez wrażliwców, którzy łażąc po kwietnych rabatach z rozdziawioną gębą powiadają co chwila: O, ślimaczek! Ja z taką rozdziawioną gębą z radości zostałem po lekturze. I z niedosytem, choć ponoć mięso ślimaków jest bardzo pożywne...
Ligaszewski Maciej, Pol Przemysław 2019. Wybrane zagadnienia z dziedziny helikultury. Monografia. Kraków, Instytut Zootechniki-PIB, 120pp.