sobota, 26 listopada 2022

Królestwa w czasach republiki


Bardzo nie lubię tej pory roku, kiedy wychodząc rano do pracy nie mogę po drodze spotkać jakiegoś ślimaka. Niestety w naszej szerokości geograficznej to raptem kilka miesięcy w roku... Od lat próbuję takiego zabiegu, że w ciepłe miesiące, kiedy wypatrywanie ślimactwa przy spontanicznych okazjach wydaje się być naturalne, gromadzę literaturę, którą ratować się będę w czasie zimowej posuchy. Na początku września najzupełniej przypadkiem rzuciła mi się w oczy książka, na którą czekałem od lat, a którą byłbym przegapił. Miałem, że będzie moją zimową konfiturą słodzącą zapachem letniej bryzy za długie zimowe wieczory. Nie dałem jednak rady. Zaniedbawszy nieco obowiązków w dwie noce zlizałem czarne ścieżki liter z kolejnych stronic. Zacząłem od razu nawet pisać recenzję, ale spostrzegłszy, że oryginalne wydanie doczekało się sporej liczby omówień, zaniechałem. Zbliżają się jednak mikołajki i pomyślałem, że to mogłaby być świetna podpowiedź. 

Mniej więcej w kwietniu 2022 roku wydawnictwo Prószyński i S-ka wydało książkę Danny Staaf Monarchowie mórz. Niezwykła opowieść o pięciuset milionach lat ewolucji głowonogów. To jeden z tytułów serii Na ścieżkach nauki, którą od lat warszawskie wydawnictwo popularyzuje zagadnienia naukowe. 

Wyświechtaną powtórzę frazę, że tytułów poświęconych głowonogom w polskiej literaturze ze świecą szukać. Takich tylko o głowonogach to w mojej biblioteczce są trzy pozycje, ta jest czwartą, ale pierwszą, która traktuje o ich ewolucji bazując na ogromnym materiale paleontologicznym interpretowanym w świetle evo-devo

Największym atutem książki jest lekkie przeprowadzenie przez meandry bardzo skomplikowanej ewolucji głowonogów, z której bogactwa co świadomości co niektórych docierają zaledwie amonity i belemnity (w tym do mnie, choć mógłbym jeszcze wymienić inne grupy, ale już miałbym problem z przypisaniem do wieku geologicznego lub pozycji systematycznej). Autorce, absolwentce Uniwersytetu Stanforda, udało się - zachowując lekkość narracji - streścić w ośmiu rozdziałach pół miliarda lat ewolucyjnych fluktuacji i wyjaśnić - powołując się na dociekania współczesnych paleontologów - jaka jest obecna kondycja ewolucyjna tej gromady. Nawiasem mówiąc dopiero z tej książki dowiedziałem się, że łodziki trafiły na listę CITES, co oznacza, że nie można ich muszli swobodnie przewozić jako pamiątki z dalekowschodnich wojaży. Dowiedziałem się również, dlaczego nie bardzo do łodzików pasuje określeni "żywa skamieniałość". Kiedy w 2018 roku rozmawiałem w Toruniu z profesorem Norbertem Wolnomiejskim (1938-2022) o połowach kalmarów, zwrócił moją uwagę na fakt, że mięso większość z nich jest niejadalne z powodu zawartości amoniaku. Wyjaśnienie tej kwestii można znaleźć na kartach omawianej książki. Również to, dlaczego znajduje się bardzo rzadko skamieniałe ośmiornice, ale nie znajduje się skamieniałych kałamarnic. 

Ponieważ jesienią nie mogłem się powstrzymać przed przeczytaniem tej książki, dziś już nie wszystko pamiętam z należytym ułożeniem. Oznacza to, że któregoś zimowego wieczoru znów sięgnę po tę książę, żeby z prawdziwą przyjemnością zaczytywać się o minionych epokach świetności głowonogów, których potomkowie pozostają dla nas (w naszej szerokości geograficznej) czystą egzotyką. Depozyty jurajskie i kredowe i mniej liczne z wcześniejszych okresów znajdowane na obszarze Polski pozwalają jednak na wyobrażenie, z jakim bogactwem form mieliśmy do czynienia. Warto sięgnąć po książkę Monarchowie mórz, żeby przypatrzeć się procesom, które wywindowały wiele z tych form do gigantycznych rozmiarów, żeby poznać mechanizmy, które pozwoliły jednym grupom a innym nie, przetrwać kolejne wielkie wymierania. Książka to też dobry przewodnik bibliograficzny dla tych, którzy chcieliby doczytać więcej. I nie mógłbym nie wspomnieć, że są i polonika, bowiem przy pisaniu książki Danna Staaf przeprowadzała rozmowy telefoniczne (i przez Sype'a, co odnotowuje w przypisach) z kilkoma współczesnymi paleontologami, w tym z profesorem Jerzym Dzikiem. 

Zbliżają się mikołajki. Naprawdę warto sprezentować komuś tę książkę, a najlepiej komuś i sobie. I wziąć się za wciągającą lekturę. Ja w każdym razie się w niej rozpłynąłem. I tylko żałować mogę, że w pluralistycznej rzeczywistości jest tak mało popularnonaukowych opracowań malakologicznych tematów.



Staaf D., Monarchowie mórz. Niezwykła opowieść o pięciuset milionach lat ewolucji głowonogów. Tłumaczenie Elżbieta Józefowicz, Warszawa, Prószyński i S-ka, 2022, 270pp