czwartek, 24 lutego 2011

Folia Malacologica, tom 18

Wczoraj, 23 lutego, był już komplet artykułów, dzień wcześniej widziałem tylko pierwszy zeszyt. No więc wczoraj wziąłem się za studiowanie osiemnastego tomu Folia Malacologica, rocznika wydawanego przez Stowarzyszenie Malakologów Polskich.
Lektura zaczyna się się od smutnych doniesień o śmierci Elżbiety Koralewskiej-Batury, poznańskiej malakolog związanej z Zakładem Zoologii Ogólnej Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Była autorem m.in. monografii poświęconej ślimakowi żółtawemu (Helix lutescens Rossm.), zajmowała się obszernie mięczakami Wielkopolski.
Kolejne teksty pierwszego zeszytu odnoszą się do pracy zespołu poznańskich malakologów, którzy podjęli się próby skatalogowania malakofauny Wielkopolski. To bardzo ciekawa praca faunistyczna, mam nadzieję, że kolejne rejony (regiony, województwa, krainy?) doczekają się podobnych prac systematyzujących wiedzę o współczesnym występowaniu mięczaków na terenach Polski.
Drugi zeszyt otwiera również informacja o śmierci, dotycząca prof. Adolfa Riedla. Wspominałem o nim niedawno przy omawianiu 46 tomu "Katalogu Fauny Polski", zawierającego informacje o ślimakach lądowych. Prof. Adolf Riedel należy do grona najczęściej cytowanych polskich malakologów, a jego wkład w usystematyzowanie wiedzy o Zonitidae pozostaje nieoceniony.
W osiemnastym tomie Folia Malacologica jest sporo ciekawych tekstów. Z racji geograficznych zainteresował mnie najbardziej tekst dr Anny Sulikowskiej-Drozd o refugiach malakofauny leśnej w centralnej Polsce (Grądy nad Lindą i Grądy nad Moszczenicą). Obrzeża (dalekie, ale jednak) poznałem osobiście w zeszłym roku. Tekst zaopatrzony fotografiami, które zachęcają do innego spojrzenia na okolice Zgierza i Łodzi.
Interesujący jest również tekst o populacji Cepaea hortensis z północno-zachodniej Polski i północnych Niemiec, autorstwa Małgorzaty Ożgo. Pisze o populacji, która wprowadza zamieszanie w najprostszym sposobie odróżnienia od siebie C. hortensis i C. nemoralis. Powszechnie wiadomo, że najłatwiej gatunki te odróżnić po kolorze wargi: u hortensis jest zawsze biała, u nemoralis ciemna. Czy jednak zawsze? Polecam.
Są też recenzje i sprawozdania, teksty autorstwa Witolda Alexandrowicza czy Marianny Soroki. Trzeba się zalogować i przeczytać, warto. Dla posługujących się językiem polskim na zasadach wyłączności pozostaje tylko jeden tekst: recenzja autorstwa prof. Pokryszko i Camerona (tekst dwujęzyczny).
Nie mogłem się doczekać publikacji ostatniego tomu Folii. Skądinąd wiedziałem już (ba, nawet w rękach trzymałem przez chwilę), że numer już został wydany w wersji papierowej. Szkoda, że pojawiają się opóźnienia w publikacjach na stronie internetowej, warto by to zmienić, jeśli pismo chce uchodzić za liczące się na międzynarodowej arenie malakologicznej. Tempus fugit, lectio manet.

niedziela, 20 lutego 2011

Prądnik Korzkiewski

Wracając z Krakowa, drogą przez Olkusz, w Wielkiej Wsi skręciłem na chwilę w prawo, przejechałem jakieś trzy kilometry i zatrzymałem się w pobliżu Prądnika Korzkiewskiego. Nie wiem, czy to już Ojcowski Park Narodowy, myślę, że jeszcze nie, bo nie widziałem tablic informacyjnych. Cel był prosty: rekonesans. Skoro jest szansa, że trasę tę będę pokonywał w tym roku jeszcze kilkukrotnie, warto się zawczasu rozejrzeć, gdzie trzeba się będzie zatrzymać.
Teraz jeszcze zima i niedobry czas na szukanie ślimaków. Śniegu może mało, ale ściółka zmrożona, nie ma co zwierząt niepokoić. Tak zupełnie przypadkiem znalazłem kilka okazów Monachoides incarnata, trzy okazy Alinda biplicata i po jednym Discus rotundatus i Nesovitrea sp.
Tereny bardzo słabo mi znane, piękne, zapierające dech w piersiach. Jurajskie klimaty ze zjawiskami krasowymi nie mogą nie odbić się w świadomości i pamięci. Nie mogę doczekać się kolejnego wyjazdu do Krakowa i kolejnych możliwości, jakie amatorowi daje wyjazd na południe...
Cel wyjazdu jest inny, edukacyjny, ale jeśli po drodze uda mi się jeszcze coś poznać, coś zobaczyć, coś znaleźć, czegoś doświadczyć - to chyba będzie dobrze. Taką nadzieją żyję. I radością, bo mogłem - patrząc przez okno z korytarza i widząc Kościół Mariacki - być cząstką tej akademickiej wspólnoty, do której należeli Kopernik, Frycz-Modrzewski, Kochanowski czy Łaski. Megalomania? Owszem, ale mięczakom trzeba wybaczać patos.

czwartek, 10 lutego 2011

Zmarł abp Józef Życiński

Niespełna godzinę temu dotarła do mnie wiadomość, że zmarł metropolita lubelski, arcybiskup Józef Życiński. Był dla mnie bardzo ważną postacią polskiego życia społecznego, ceniłem go, szanowałem; był dla mnie moralnym autorytetem.
Urodził się w Nowej Wsi k. Piotrkowa Trybunalskiego, a więc na tej samej ziemi piotrkowskiej, która mnie wychowała. Był teologiem i filozofem; w działalności naukowej zajmował się filozofią nauki, ale również filozofią przyrody. Był człowiekiem niezwykłej erudycji, doskonałego pióra, głębokiego intelektu. Bardzo często lekturę Tygodnika Powszechnego zaczynałem od jego medytacji biblijnych...
W 1997 r. Zbigniew Herbert dedykował mu wiersz "Tomasz", który znalazł się później w ostatnim tomie poety, "Epilog burzy" (1998). Wiersz opatrzony był dedykacją "Jego eminencji księdzu biskupowi Józefowi Życińskiemu". Ten drobny błąd był przez lata moją nadzieją: tytuł "eminencja" odnosi się bowiem do kardynałów. Miałem nadzieję, że wkrótce zostanie kardynałem, w końcu jak mało kto odróżniał się na tle polskiego Kościoła. Proroctwo Herberta jednak się nie sprawdziło...
Józef Życiński był przykładem człowieka głębokiej wiary i uczciwego racjonalizmu. Nie bał się pogranicza wiary i rozumu, przeciwnie: wiedział że nie mogą bez siebie istnieć.
Mięczakami się nie zajmował, ale uczył, że warto być człowiekiem podążającym ścieżkami wrażliwości. I za to pozostanę mu wdzięczny.

wtorek, 8 lutego 2011

Straszne niedopatrzenie

Przeszukując ocean internetowych witryn, niejednokrotnie trafiałem w odległe strony świata i sprowadzałem stamtąd teksty poświęcone mięczakom. Jakim więc zaskoczeniem była informacja od zaprzyjaźnionej Pani Doktor, że w wersji on-line dostępny jest Juornal of Molluscan Studies. Wydawało mi się, że kilkakrotnie bywałem na ich stronie i nie znalazłem archiwum. No właśnie. Wydawało mi się! Kiedy wszedłem na stronę JMS od razu zauważyłem, że ostatni (bieżący) numer jest do pobrania. Chwila poszukiwań i dotarłem do kompletnego archiwum obejmującego wszystkie numery od 1893 roku!
Czeka mnie teraz ogromna praca polegająca na kwerendzie informacji, które mogłyby rzucić trochę nowego światła na moje obserwacje. Zostaje tylko jeszcze jedna mała przeszkoda - językowa - ale poddać się nie zamierzam.
Kto chce, niech sprawdza, ja serdecznie polecam: http://mollus.oxfordjournals.org/content/by/year
Palce lizać!

czwartek, 3 lutego 2011

Wykaz mięczaków z obszaru Polski

No w końcu to zrobiłem. Wczoraj zamieściłem pierwszą wersję wykazu mięczaków z obszaru Polski, jeszcze surową i nieopracowaną edytorsko i krytycznie, ale już jest.
Chciałbym, żeby się komuś przydała, bo brak pełnej, aktualnej listy mięczaków notowanych z obszaru Polski. Na tej, którą zamieściłem na stronie, jest jeszcze sporo błędów i nieścisłości, brakuje literatury i didaskaliów. Poważne wątpliwości budzi systematyczny układ - który nie jest systematyką. Co do niej samej - systematyki - to "za duży wiatr na moją wełnę": nie jestem w stanie podać nawet w przybliżeniu, która koncepcja jest najmocniejsza. Jeśli porównać zamieszczoną listę z listą CLECOM Project PL, to pojawi się sporo różnic, zwłaszcza w interpretacji zasadniczej: co jest gatunkiem, a co formą. Poza tym współcześnie zarzuca się podział Gastropoda na trzy podgromady, ale nie potrafię jeszcze poprzenosić gatunków w odpowiednie grupy systematyczne.
Zatem jest, "Checklist of Molluscs in Poland", po prawej stronie, poniżej linku "Strona główna". Zapraszam do komentowania, udoskonalania, wytykania błędów etc.