środa, 22 marca 2017

Jacek Kaczmarski (22.03.1957-10.04.2004) - Idziemy po muszelki!

Dziś świętowałby sześćdziesiąte urodziny... Wierzę, że przechadzając się gdzieś po niebiańskich łąkach, spogląda z góry na zakochanych w swoich córeczkach ojców, którzy z wytrwałością Syzyfa zbierają z plaży muszelki... Sam w końcu przeszedł brzeg morza w tym celu, zostawiając zapis tego doświadczenia.
Nie wiem, kim byłbym bez jego twórczości. Nie jesteśmy z tego samego pokolenia. Nie odczytuję wszystkich kodów, które dla jego rówieśników mogą być oczywiste, ale też wyłuskuję z jego twórczości wszystko, czego potrzebuje o pokolenie młodszy człowiek.
Pewnie dziś stacje radiowe częstować będą "Murami", "Obławą", "Naszą Klasą"... A tyle jest utworów, które pozostają poza głównym nurtem znajomości jego twórczości. Dziś z mojego prywatnego zestawienia najważniejszych piosenek (pieśni) Jacka Kaczmarskiego polecam pochodzącą z płyty Dwie skały (1999) balladę Wakacyjna przypowieść z metafizycznym morałem.
Długa byłaby lista moich propozycji, ale dziś niech to będzie ta właśnie. Bez komentarza. 

Wakacyjna przypowieść z metafizycznym morałem
Zrywamy się przed świtem
Nie myśląc o śniadaniu
Milczący, źli a przy tym
Zupełnie niewyspani.
Okrągły księżyc drwi z nas
Jak puste dno butelki;
Lecz nam to nie pierwszyzna
Idziemy po muszelki.

Szlak wiedzie brzegiem morza
Na zachód - w kołdrze mroku,
Więc z tyłu pełznie zorza
Cierpliwie krok po kroku.
Na piasku rosną cienie
Jak rozciągnięte szelki -
Idziemy niestrudzenie,
Idziemy po muszelki.

Muszelki - rzecz nietrwała,
Po prawdzie nic nie warta,
Ale córeczka chciała -
Córeczka jest uparta.
Z fal słońce się wychyla
Jak złota pierś modelki;
Umyka nam ta chwila -
Idziemy po muszelki.

Palce u stóp maleństwa
Kaleczą się boleśnie.
Co robić? Na przekleństwa
Za późno - i za wcześnie -
Na wątpliwości antrakt,
Na cierpień bagatelki,
Bo zgrzyta zębów mantra -
Idziemy po muszelki.

Pierś słońca już w zenicie
Wspiera się nam na plecach
Potężnym żarem życia
Jak samo serce pieca.
Pot ciurka strumykami,
Dziurawią piach kropelki;
Wyschnięci na pergamin
Idziemy po muszelki.

W krąg wodorostów zieleń
Piętrzy się drwiącą warstwą
I cuchnie - a muszelek?
Muszelek - na lekarstwo!
Nie w naszej widać mocy
Odnaleźć skarb tak wielki!
Na skórze, w chłodzie nocy
Pęcznieją nam bąbelki.

Lecz córcia łapką gładką
Pieczeń skwierczącą klepie:
- Nie przejmuj się tak, Tatku!
Jutro ci pójdzie lepiej!
Los żaden nas nie zmoże,
Choć przeszkód pełen wszelkich!
Chwała Ci dobry Boże
Za drogę po muszelki!



środa, 8 marca 2017

Czy wśród mięczaków są kobiety?

Idę w zakład, że zdecydowana większość z Was spotkała się ze stwierdzeniem, że ślimaki to obojnaki. I to nawet z prawdziwym stwierdzeniem, ale prawdziwym tylko w części. W dużej części, ale nie oznacza to bynajmniej, że obojnactwo jest jedynym rozwiązaniem płciowym wśród ślimaków. Z okazji Dnia Kobiet chciałem dziś chwilkę spojrzeć na żeński pierwiastek w świecie mięczaków.
Rozdzielność płciowa występuje u licznych ślimaków, małży i głowonogów. Nie bardzo się orientuję, jak rzecz ma się u pozostałych gromad, zwłaszcza wśród chitonów i jednotarczowców, ale może kiedyś sprawdzę. W każdym razie nawet w Polsce znaleźć można gatunki ślimaków, u których występuje rozdzielność płciowa, nawet z czasem wyraźnym dymorfizmem płciowym.
Najlepiej przyjrzeć się dość pospolitej w Polsce żyworodce, czy to Viviparus viviparus, czy V. contectus. Powinien to być podręcznikowy dowód na tezę, że nie każdy ślimak to obojnak. Żyworódki nie tylko że są rozdzielnopłciowe, ale też wyraźnie (no powiedzmy, że wyraźnie) zaznaczają różnice między samcami a samicami. Muszle samic są nieco większe i nieco bardziej obłe, co jest związane ze strategią rozrodczą opierającą się na przetrzymywaniu w specjalnej torbie lęgowej zarodków. Jeśli po zimie znajdziecie gdzieś na brzegu stawu lub jeziora zeszłoroczne muszle żyworódek, zdejmijcie wieczko i potrząśnijcie muszlą nieco, aby wysypać z niej detrytus i pozostałości mięczaka. Z niektórych muszli wysypią się dwumilimetrowe  skorupki, bardzo delikatne, szczątkowe. Znaczy, że trzymacie muszlę samicy żyworódki. Jeśli chodzi o żywe osobniki tego gatunku, to łatwiej rozróżnić samca od samicy po czułkach: samice mają oba jednakowej długości i grubości (takie nitkowate prawie), natomiast samce mają prawy czułek wyraźnie pogrubiony i nieco krótszy (bo przekształcony w narząd kopulacyjny).
Inny z krajowych ślimaków, kiedyś określany mianem przodoskrzelnych, namułek pospolity Litoglyphus naticoides również może służyć za przykład rozdzielnopłciowości wśród ślimaków. Aby odróżnić samca od samicy należy przyjrzeć się ujściu muszli: u samiczek ujście jest proste, natomiast u samców widoczne jest łukowate wcięcie ujścia muszli w jej dolnej części.
Kiedyś wspominałem o obcym składniku naszej malakofauny - wodożytce nowozelandzkiej. U Potamopyrgus antipodarum występują populacje złożone wyłącznie z samic, które rozmnażają się partenogenetycznie (w warunkach kolonizowanych, bo naturalnie żyjące wodożytki znają samców). I to kolejny przykład żeńskiego pierwiastka wśród ślimaków.
U małży temat płci też jest bardzo ciekawy. Zasadniczo duża ich część, np. z rodziny Unionidae, jest rozdzielnopłciowa. Wówczas muszle samic są bardziej pękate i można w ten sposób próbować określać, czy to chłopiec czy dziewczynka;) Ciekawe jest to, że w normalnie zagęszczonych populacjach występują samce i samice. Kiedy liczebność mocno spada i trudno o znalezienie partnera, wówczas pojawia się hermafrodytyzm, tak dzieje się np. u perłoródki rzecznej (a ta jest już z rodziny Margeritiferidae, nie Unionidae).
O głowonogach nie będę się rozpisywał poza tym, że najciekawszym przykładem dymorfizmu płciowego w tej gromadzie wydaje się być żeglarek argo Argonauta agro. Ośmiornica ta w okresie rozrodu buduje specyficzną muszlę (która nie jest muszlą homologiczną z innymi muszlami mięczaków), służącą za inkubator jaj. Samica składa jaja do wnętrza muszli, następnie zasiada w niej jak w łodzi i pilnuje, żeby potomstwu było dobrze... jak u mamy. Myślę, że kiedyś więcej napiszę na temat żeglarków, bo to bardzo ciekawe stworzenia.
Tak więc, jeśli nadal ktoś twierdził będzie, że mięczaki są obojnakami, proszę rację przyznawać, z dopowiedzeniem, że jednak nie wszystkie.
A z okazji Dnia Kobiet, wszystkim Paniom, a zwłaszcza tym, które zajmują się malakologią, serdeczności posyłam.

wtorek, 7 marca 2017

Trzeba się rozglądać

Kto się mięczakami zajmuje, zwłaszcza ślimakami, ten wie, jak ważne jest rozglądać się, by jakiegoś nie rozdeptać na spacerze lub nie przeoczyć przy zbieraniu w terenie. Podobna zasada ma zastosowanie w literaturze malakologicznej, nie wiem nawet, czy nie tym bardziej ma zastosowanie. A doświadczyłem tego przy okazji pewnej podwójnej niespodzianki z Wrocławia: jednej zapowiedzianej, drugiej niezapowiedzianej. Tą pierwszą była książka Camerona, ta drugą... kolorowanka dla dzieci przekazana mi przez prof. Pokryszko. Według legendy znaleziona w jednej z wrocławskich palcówek Poczty Polskiej, gdzie leżała między mydłami a wiertarkami... To akurat był żart, ale osobiście nigdy bym na poczcie nie szukał malakologicznych publikacji (no chyba że przesyłka do odbioru...)
Nie wiem, czy w ogóle można nazwać to malakologiczną publikacją, ale zakładam, że tak. To kolorowanka dla dzieci, prosta konturówka, kilkustronicowy zeszycik, ale w całości oddany tematyce muszli. Przegapiłem ją jednak i bardzo mnie cieszy, że ktoś moją gapowatość zatrzymał.
Polecam więc poszukującym malakopedagogicznych gadżetów udać się w kolejkę na pocztę, a może przy odrobinie szczęścia znajdą pierwszą malakologiczną kolorowankę... A w ogóle, to trzeba sie rozglądać. Wszędzie. Nawet na poczcie.