czwartek, 28 kwietnia 2011

Podróże na Wschód (lekturowe)

Z racji na datę mojego urodzenia, język rosyjski był pierwszym językiem obcym, którego zacząłem się uczyć w szkole podstawowej. Po latach ze znajomości języka pozostała mi jedynie umiejętność pisania i czytania (składania liter) po rosyjsku. Uwielbiam rosyjski zaśpiew, uważam ten język za jeden z najpiękniejszych języków świata, oczywiście obok polskiego.
W czasie rutynowego przeglądu malakologicznego poletka spostrzegłem zmiany na portalu www.ruthenica.com. Znalazł się już nowy, 21 tom rocznika Ruthenica. Od razu wziąłem się za czytanie, ale tu niestety trafiłem na przeszkody. Korzystając ze wszystkich dostępnych mi przeglądarek internetowych nie udało mi się w całości otworzyć żadnego z nowych plików. Mam nadzieję, że redaktorzy szybko zorientują się w problemie i go wyeliminują. Z Ruthenica jest tak, że dostępny on-line jest tylko ostatni numer, stąd trzeba polować na artykuły, zanim spadną do Archiwum (tak przynajmniej było do tej pory). Będę jeszcze próbował, może się uda. Widziałem tekst Schileyki - check-list płucodysznych ślimaków z Wietnamu, jest artykuł o Acroloxus z Jeziora Bajkał, jest też o Limax maximus z Ukrainy. Nie wiem jeszcze, czy teksty są po rosyjsku, czy po angielsku, ale zawsze są streszczenia w jednym z tych języków.
Rozczarowany niemożnością dotarcia do artykułów, zacząłem przeglądać zasoby witryny i natrafiłem na Rosyjskie Towarzystwo Malakologów Dalekiego Wschodu (jeśli dobrze przetłumaczyłem, Дальневосточному малакологическому обществу, po angielsku: Russian Far East Malacological Society http://rfems.dvo.ru). Jest kilka powodów, dla których warto wejść na ich stronę.
Po pierwsze Biuletyn: dostępny do 13 zeszytu (2009 r.), oryginalne artykuły dostępne w pdf, bez konieczności logowania. Artykuły są przeróżne; z perspektywy amatora malakologa środkowoeuropejskiego interesujące mogą być teksty o Lymnaeidae czy Unioidae Syberii i Dalekiego Wschodu, dla porównania danych. Teksty na ogół pisane są po rosyjsku, ale zaopatrzone w tzw. abstracty, oczywiście po angielsku.
Drugi powód dla którego warto zajrzeć do dalekich sąsiadów to informacje o członkach Towarzystwa. Bardzo mi się to spodobało: nie dość, że jest lista członków, to przy większości jest CV z danymi kontaktowymi i listą publikacji, a nawet z datą urodzenia, co może być przydatne gdyby ktoś chciał wysłać urodzinową kartkę...
Za dużo powiedzieć nie mogę, bo dopiero przeglądam i poznaję ich stronę, ale już teraz polecam. Trzeba się przygotować na to, że każda kolejna strona otwiera się w nowym oknie, ale ta bolączka jest do zniesienia. A zatem na Wschód i do dzieła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz