Na tym właśnie polega megalomania, że małym rzeczom nadaje się duże znaczenie, a wielkie traktuje małostkowo. Nie chcę, żeby wyrazem megalomanii była moja radość z tysięcznej wizyty na moim blogu. Nawet nie znam dokładnej godziny, ale na pewno dziś po południu. Tysięczny gość pochodził z Polski i chciałbym - na jego anonimowe ręce - podziękować wszystkim, którzy odwiedzają "Moje Mollusca".
Tysiąc wejść w skali roku nie jest oszołamiającym sukcesem, ale w malakologii sukcesy mają inną miarę niż w publicystyce. Dla mnie to wyraźna zachęta do jeszcze bardziej systematycznej pracy i regularniejszej sprawozdawczości z pasji. Wierzę - i jestem głęboko przekonany - że coś dobrego może się z tego zrodzić.
Wracam do pracy po ponad tygodniowej nieobecności. Pewnie przez kilka dni nie będę się mógł wygrzebać spod zaległych spraw. Czeka mnie los zagrzebki pospolitej, ale po kilku dniach zamienię się - jak tylko wynurzę się z zagrzebania - w wypławczaka (garbatego) pozostając niezmiennie przyczepką jeziorną (planowane maile) oraz ślinikiem wielkim (w kontekście perspektyw kolejnego wypadu na Południe pod koniec tego tygodnia). Bo ja jestem mięczakiem. We wszystkich wydaniach na raz. Po prostu mięczak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz