piątek, 14 maja 2010

Bełchów i Kołacin


Wczoraj (13.05) przejeżdżałem przez dwie malownicze miejscowości, nie mające ze sobą wiele wspólnego, poza tym, że leżą w Łódzkiem i że blisko im do jakiejś wody. Najpierw Bełchów, potem Kołacin.
Przez Bełchów przepływa dziwna rzeka. Dziwna, bo ma przynajmniej dwie nazwy. Jedną nazwą jest Łupia, drugą Skierniewka. Łupia odnosi się głównie do górnego odcinka, źródłowego. Całkiem niedaleko od Bełchowa znajduje się renesansowy park w Arkadii. Parę lat temu, kiedy zwiedzałem Arkadię, w wodzie widziałem Viviparus viviparus i Radix peregra. Postanowiłem sprawdzić, czy znajdę w rzece w Bełchowie. Ale nie znalazłem. Może dlatego, że znowu rzekę oglądałem z brzegu, a nie od środka. A w otoczeniu Łupii znaleźć można dorodną populację Helix pomatia, pojedyncze osobniki Bradybaena fruticum, całkiem liczne (pakiet standard): Trichia hispida, Succinea putris, Cepaea nemoralis (pod mostem), Zonitoides nitidus i - prawie masowy w okolicach mostu - jakiś golas, chyba Limax.
A potem był Kołacin koło młyna. Znalazłem tam dwa dorodne, gorzkoczekoladowe golasy z rodzaju Arion. Czy to rufus czy lusitanicus, pojęcia nie mam. Oba poza naturalnym zasięgiem występowania. Bliskość młyna wskazuje na zawleczenie, oba gatunki łatwo ulegają zawleczeniu. Kiedyś postaram się nauczyć rozpoznawać nagusy, ale to program na następne dziesięciolecia... Mam nadzieję tylko, że do tego czasu Arion nie zeżre wszystkiego dokoła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz