piątek, 25 maja 2018

Dzika Biologia

Wiosenne i letnie miesiące to nie jest dobry czas na lektury. No, chyba że ktoś się przygotowuje do matury lub egzaminów, wtedy nie powinien wybrzydzać w miesiącach, a czytać, czytać, czytać. Maturzyści mi powiedzą, że się spóźniłem, bo już po, ale nigdy nie wiadomo...
Raczej bez rozmyślania o losie maturzystów sięgnąłem niedawno po książkę, którą z największą, rzekłbym: dziką przyjemnością włączyłem do swoich zbiorów bibliotecznych. Kilkanaście dni temu rozpocząłem jej lekturę i nie mogę się powstrzymać, przed zaanonsowaniem tego wydania. A tymi ogródkami zbliżam się do wyjawienia, że chodzi mi o Biologię autorstwa Jerzego Dzika. To drugi, po Zoologii podręcznik tego Autora wydany przez Uniwersytet Warszawski. Zoologię już rekomendowałem, zaznaczając, że do jej recenzji wrócę (czego jeszcze nie zrobiłem). Biologia jest pracą w jakiejś mierze podobną, przynajmniej w szacie graficznej i formacie, ale ważniejsze jest, że podobna jest w założeniach redakcyjnych. Jest to bowiem (karkołomna) próba stworzenia podręcznika biologii, który posłuży studentom różnych profesji. Nie chodzi nawet o to, żeby ktoś się czegoś nauczył, ale żeby coś zrozumiał. I to jest bardzo ważne założenie, fundamentalne wręcz, bez którego nie sposób zrozumieć całej tej publikacji.
Prywatnie jestem fanem pisarstwa Jerzego Dzika. Odpowiada mi erudycyjny styl pisania, logiczność wywodu, dystans oraz poczucie humoru (jeżeli da się je znaleźć w treści podręcznika, to jest to coś przeze mnie pożądanego). Profesorowi Dzikowi udaje się tylko sprawnie prowadzić narrację, ale - jakby dialogując z czytelnikiem - podprowadzać go pod kolejne treści, które rodzą się z otwieranych pytań.
Gdyby mi ktoś czytał te książkę, mógłbym mówić, że siedzę jak na tureckim kazaniu. Lektura idzie mi dość wolno, muszę się zatrzymywać co parę kroków, wracać o ileś akapitów, czytać ponownie. Ale to moja cecha, nie książki. Nawet mało wyrobiony biologicznie czytelnik powinien się swobodnie poruszać po tematyce, zwłaszcza, że książka ta podporządkowana jest nie tylko celom dydaktycznych, ale też - to moja ocena - celom pedagogicznym (nawet jeśli takich założeń nie przyjmował warszawski paleontolog). Kiedy przechodzę przez kolejne rozdziały, kiedy wyjaśniają mi się kolejne prawidłowości, doświadczam, że zostałem przeprowadzony za rękę przez grząski teren. To przeprowadzenie jest subtelne, towarzyszące, nie narzucające się, ale cenne. Dlatego uważam, że cele pedagogiczne są dostrzegalne w tej pracy.
Próba streszczenia całej biologii w książce liczącej mniej niż 200 stron, musi być szturmem Don Kichota na wiatrak. Gdyby ktoś oczekiwał, że taką książkę da się napisać, musiałby zmienić tożsamość na Sancho Pansę. Nie o to bowiem chodzi w tym podręczniku, żeby sięgający umiał biologię, ale żeby ją zrozumiał, żeby poruszał się po jej prawach jak po labiryncie, po którym już się raz przeszło - bez względu na ilość błędów, namacalnie wie się, że wyjście jest.
Dzik pisze nie podręcznik, a esej. Rozbudowany, solidny, konkretny, ale też finezyjny esej. Przy odrobinie uważności można gdzieniegdzie otrzeć się o paternalizm, ale nie jest to paternalizm nachalny. To bardziej gawęda kogoś mądrego, kto potrafi odpowiedzieć na wiele pytań, które kiedyś sam postawił i przez lata poszukiwał na nie odpowiedzi. To narracja kogoś, kto mógłby w fotelu siedząc, nabijając fajkę aromatycznym tytoniem, wyjaśniać zawiłości biologii molekularnej obrazując anegdotami z wykopalisk paleontologicznych. Mnie taka wizualizacja nasuwa się spontanicznie...
Nawet nie znając Autora, czytelnik szybko zorientuje się, że ma do czynienia z kimś, kto dobrze się orientuje w dziejach życia na Ziemi. To podejście ewolucyjne jest bardzo wyraźne, i bardzo jednocześnie porządkujące. Klucz chronologiczny otwiera naprawdę wiele zawiłości, choć niektórych zamków nie wzrusza, zapraszając do dalszych dociekań.
Nie mnie oceniać merytorycznie tę książkę, niech tym się zajmą specjaliści biolodzy. Byłbym jak niemowlę uczące Usaina Bolta biegania... Ja tę książkę polecam jako intelektualną przygodę na wysokim poziomie, przygodę dla tych, których pasjonuje życie.

Jerzy Dzik. 2017. Biologia czyli sens życia. WUW Warszawa, 174pp

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz