wtorek, 30 maja 2023

XXXVII Krajowe Semianrium Malakologiczne - i po

Jeśli ktoś kojarzy Śląsk z szarą industrialną infrastrukturą, może nigdy na Śląsku nie był. Albo nie zauważył, jak bardzo Śląsk się zmienia. Oczywiście nadal jest to najbardziej zurbanizowany obszar Polski, nadal bardzo mocno przekształcony przez człowieka, ale wcale nie przerażający, zwłaszcza jeśli wyląduje się w okolicach Parku Śląskiego w Chorzowie. A tam wylądowałem kilka dni temu, aby móc wziąć udział w Krajowym Seminarium Malakologicznym. W XXXVII Krajowym Seminarium Malakologicznym, moim piątym...

Malakologiczna mapa Polski może kojarzyć Śląsk z pracami prof. Małgorzaty Strzelec, która przez lata zajmowała się sukcesją ślimaków w środowiskach antropogenicznych. Ja kojarzę tę krainę ze ślimakami słodkowodnymi, a zwłaszcza z Ferrissia, którą pierwszy raz spotkałem w Rybniku, ale ponoć jest wszechobecna w śląskich ciekach. Mówię ponoć, bo nie miałem jeszcze okazji sprawdzić. Tym bardziej podczas Seminarium, które było dość intensywne, żeby nie zdążyć ze wszystkim planami terenowymi.

Oficjalnie Seminarium rozpoczęło się w czwartek, 25 maja 2023 roku o godz. 9:00. Miejscem obrad był Hotel Skaut, a organizatorem, poza Stowarzyszeniem Malakologów Polskich, był Wydział Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Śląskiego. Panie Mariola Krodkiewska, Aneta Spyra i Anna Cieplok napracowały się, abym mógł ucztować słuchając kolejnych wystąpień różnych pokoleń malakologów. Bo dla mnie seminaria to czas ucztowania. Różnorodność tematów, choć w tematykach reprezentowanych przez lata na seminariach, pozwala spodziewać się nowych wyników, nowych wniosków, nowych spostrzeżeń. Znów było też sporo nowych nazwisk. I to jest bardzo fajne, kiedy się widzi nowych adeptów malakologii, którzy co prawda podchodzą do niej z różnych dziedzin, nie zawsze dla niej samej, ale zawsze z jakimś pożytkiem dla niej samej.

Wspomniana tematyka była różna, jak zawsze. Nie pokuszę się o statystyki, w tych niedoścignioną była prof. Beata Pokryszko, której poświęcony był wieczór wspomnień. Za kilka dni minie rok od jej odejścia. Seminarium było okazją wspomnieć ją, opowiedzieć o niej, pokazać ją trochę taką, jaka była, zwłaszcza tym, którzy nie mieli okazji jej poznać. Środowisko malakologiczne straciło nie tylko wybitną specjalistkę od ślimaków, ale również animatora międzyludzkich relacji malakologicznych. Referaty dotyczyły ekologii eksperymentalnej, taksonomii małży Corbicula (ależ tam się bigos robi...), baaardzo szeroko pojętej genetyce mięczaków (nie rozumiem za zwyczaj, o czym mowa, więc kiwam głową jak piesek na tylnej półce fiata 125p). Były referaty poświęcone ślimakom lądowym, przewidywanym zmianom w ich składzie gatunkowym, nowych stwierdzeniach, było życie wewnętrzne winniczków (znaczy o bakteriach), była archeologi i geologia. Słowem: prawie wszystko. Prawie, bo nie było Bałtyku (ale za to był basen Morza Czarnego), nie było też wystąpienia przedstawicieli Organizatorów (nie licząc wystąpienia wspomnieniowego poświęconego prof. Małgorzacie Strzelec). I było mało o pasożytach. Ale było. W każdym razie mogę powiedzieć, że wysłuchałem wszystkich wystąpień, a po niektórych wziąłem nawet udział w dyskusjach.

Przy okazji Seminarium odbyło się również bardzo ważne Walne Zebranie Członków Stowarzyszenia Malakologów Polskich. Bardzo ważne zebranie, chociaż nie wyborcze. Po latach udało się dokonać małych zmian w statucie, wychodząc z trwającego od lat klinczu. Według mnie warte to odnotowania. Podjęto również bardzo ważną decyzję, aby godnością Członka Honorowego SMP obdarzyć prof. Andrzeja Lesickiego. Nie muszę dopowiadać, że jednogłośnie.

Tradycyjnie już była też uroczysta kolacja, w czasie której - ku zaskoczeniu wielu - dyplomami nagrodzono młodych adeptów nauk. Choć konkurencja była naprawdę duża, a komisja ds. nagród działała w okrojonym składzie, wskazano najlepszy referat oraz najlepszy poster. Może w przyszłych latach warto by rozszerzyć liczbę kategorii, żeby docenić więcej młodzieży? Do dyskusji.

Zapowiedziano, gdzie odbędzie się kolejne seminarium. Szykować się należy na Ziemię Łukowską (historycznie), a administracyjnie do Siedlec, bo to ten ośrodek zadeklarował gotowość przygotowania kolejnego spotkania polskich malakologów. Czy tam się wybiorę? Bardzo bym chciał, bo choć objedzony, wciąż czuję niedosyt. Ale to może dlatego, że ja jestem malakologicznie zachłanny? Czekam na diagnozę...





1 komentarz: