Ostatni moment, żeby poprawić okropne statystyki za rok 2024, więc korzystam. To taki moment, w którym spojrzenie wstecz wyostrza wzrok na tym, co przede mną. Dziękuję wszystkim, którzy przez ostatni rok zajrzeli do mojego pisania. Przyznaję, że nie takiej aktywności życzyłem sobie przed rokiem, nie dramatyzuję, wyciągam wnioski. Chciałbym tę aktywność wzmocnić w przyszłym roku. Co się zaś aktywności jako takiej tyczy, to ostatni rok minął przede wszystkim pod znakiem iNaturalist, w który troszkę się wkręciłem. W sumie zarejestrowałem blisko siedem tysięcy obserwacji, w tym 2192 obserwacje mięczaków (trafiłem pod tym względem do pierwszej dziesiątki w Europie). To mnie cieszy, bo przez dwa miesiące (w lipcu i sierpniu) każdego dnia udało mi się coś zaobserwować. A każde działanie, w którym coś nosi znamiona systematyczności, jest dla mnie powodem do dumy. Więc tym się dzielę.
Po krzakach łaziłem w różnych okolicach (bliższych i dalszych) Łodzi, troszkę na południu Śląska, w okolicach Krakowa, Warszawy i na egzotach we Włoszech i w San Marino. Tradycyjnie zamykam rok niedosytem, ale takim blisko pod korkiem. Z najciekawszych obserwacji tegorocznych wymieniam daudebardię krótkonogą oraz nowe stanowisko ślimaka szarego Cornu aspersum w Łodzi. Tutaj chciałbym tylko zawołać, że dotąd gatunek ten nie doczekał się żadnej wzmianki faunistycznej potwierdzającej jego ugruntowaną już pozycję na kilku stanowiskach w Polsce. Czyżbym znowu musiał się tym tematem zająć? Chętnie odstąpię proponując współpracę. W tym roku nie dołożyłem się w niczym do rozwoju malakologii (w sensie nie napisałem ani nie powiedziałem niczego, może nawet lepiej...).
No właśnie... Nie pojawiłem się na Krajowym Seminarium Malakologicznym w Siedlcach. Nie sądzę, aby ktoś poza mną z tego powodu płakał, nie mniej to ten punkt w roku, którym zawsze żyję. No to tutaj była posucha. Nie wiem, jak to będzie wyglądało w 2025, Toruń zaprasza, ale termin w kolizji z życiem rodzinnym. Jeśli chodzi o pomysł na rozwiązanie dylematu - Tabula rasa. Coś wymyślę. Chyba.
Zawsze oceniam rok przez pryzmat lektur. No i tu lekka bida. Zresztą bida od lat. Chyba już się nie doczekam jakiegoś porządnego opracowania polskiej malakologii, które by chociaż otarło się rozmach Urbańskiego sprzed prawie siedemdziesięciu lat. Łapię, co się da, ale najczęściej są to książeczki dla dzieci, nawet nie popularnonaukowe. Sukcesywnie rozrasta się mój księgozbiór malakopedagogiczny, a w tym po raz pierwszy stwierdziłem tytuł w całości poświęcony małżowi. Czekał na mnie od 1995 roku, ale się doczekał. Muszę odnotować, że w 2024 roku wpadły w moje ręce dwa opracowania dla amatorów hodowli ślimaków afrykańskich.
W mijającym roku dobiegło końca życie profesora Stefana W. Alexandrowicza. To z jego determinacji powstały krajowe seminaria malakologiczne, zwane "krościenkami" (od miejsca pierwszych obrad), również jego determinacji zawdzięczać można powstanie Folia malacologica (pierwotnie jako pismo AGH). Chciałbym, aby pamiętano o nim, sam mam jakiś wyrzut sumienia, że za mało tę postać podtrzymuję w pamięci malakologów i miłośników malakologii.
Za niedługo zmieni się rok w dacie. Nie pierwszy, może i nie ostatni (może). Nie należę do tych, którzy jakoś szczególnie szaleją w sylwestrową noc, nie bardzo chyba tę potrzebę pielęgnuję w sobie. Wolę pomyśleć o planach, w których niezmiennie na pierwszym miejscu stawiam faunistykę. Tyle jeszcze krzaków rośnie, pod które nie wlazłem do tej pory, tyle szuwarów, trzęsawisk, młak, stoków, grądów i czego tam jeszcze. Wierzę, że coś dobrego się znajdzie. Może już wkrótce.
Dzięki, że mam dla kogo pisać.