wtorek, 15 marca 2011

Konchistyka

Kiedy spojrzeć na listę publikacji w języku polskim, poświęconych w całości muszlom, to trzeba by się pokusić o stwierdzenie, że jest ona mizerna. Nie zmienia to jednak faktu, że i spośród tej rachitycznej listy dotąd nie udało mi się zdobyć wszystkich pozycji. Te, które znam, są różne i o różnej wartości - zarówno merytorycznej, jak i estetycznej.
K. i W. Dworczyk, Klejnoty morza
Zaczynam od najstarszej w zapisie mojej pamięci: kiedy byłem licealistą namiętnie wypożyczałem ją z publicznej biblioteki marząc o jej zakupie (to stało się kilka lat później, kiedy już  studiowałem). Była pierwszą książką, która bardzo ciekawie odnosiła się do konchistyki, do kolekcjonerstwa muszli oraz do kultury związanej z obecnością muszli. Roku wydania nie pamiętam dokładnie, ale zdaje się, że 1995, w Warszawie, nie pamiętam wydawnictwa, ale z popularnej bardzo serii "Hobby". Krzysztof i Wojciech Dworczykowie, autorzy książki "Klejnoty morza" napisali wciągającą rzecz o mięczakach i o wytworach ich płaszczów - muszlach. Podobał mi się lekki styl, krótkie, podstawowe informacje na temat rodzin, liczne ciekawostki. Brakowało mi barwnych ilustracji - te kilka wklejek barwnych było zdecydowanie za mało na mój apetyt, nie mniej spowodowało, że chętnie wracałem do niej.
Wiem, że w późniejszym czasie pojawiły się inne publikacje na ten temat, ale atlasu "Najpiękniejsze muszle świata" do tej pory nie zdobyłem...
Może za mało szukałem, odchodząc stopniowo od konchistyki do faunistyki?
S. Peter Dance, Muszle
Równolegle czytałem rzecz bardziej profesjonalnie przygotowaną, taką typową dla kolekcjonerów, a mianowicie Petera Dance "Muszle" z serii "Kolekcjoner" wydawnictwa "Wiedza i Życie" (1994). Z tego, co pamiętam, później ta książka została wznowiona w tej samej formie, ale przez inne wydawnictwo. Mam oba egzemplarze, ale do tego drugiego chwilowo nie mam dostępu.
To zupełnie co innego niż pierwsza pozycja: zdecydowanie mniej tu tekstu, natomiast więcej ilustracji, co znaczące - bardzo dobrych ilustracji. Książka wydana w formie poradnika i przewodnika dla kolekcjonerów, zawiera informacje o występowaniu poszczególnych gatunków w różnych rejonach świata, autor podał skalę występowania (od bardzo pospolitych do bardzo rzadkich). Uwzględnił też najważniejsze cechy wyróżniające. Wówczas najbardziej przeszkadzały mi dwie rzeczy: brak polskich nazw gatunkowych oraz nieuwzględnienie rzeczywistości Polski, tj. brak jakichkolwiek odniesień do mięczaków, które mógłbym znaleźć we własnym zakresie. No cóż, skoro nie ma się dostępu choćby do Morza Czarnego, to trzeba siedzieć cicho i się nie skarżyć...
W kilka lat później wpadła mi w ręce jeszcze inna książka, po polsku, a nawet polskiego autorstwa, "Przewodnik Muszle" Penkowskiego i Wąsowskiego (o ich książce - atlasie "Ślimaki i małże Polski" pisałem przed paroma miesiącami). Na pierwszy rzut oka całkiem przyjemna książka (przewodnik), z wprowadzeniem omawiającym typ Mollusca oraz częścią szczegółową, w której zamieszczono kilkaset fotografii muszli mięczaków, w tym również - występujących w Polsce. Jakość fotografii jest nieco niższa niż poprzedniej publikacji, ale nie najgorsza. Każdy gatunek zaopatrzony został również w polską nazwę gatunkową oraz krótką notatkę o występowaniu, trybie życia i rozmiarach. Niestety zaopatrzenie w polskie nazwy nie było do końca dobrym pomysłem. Wyczuwa się pewną sztuczność wprowadzonego nazewnictwa, niejednokrotnie zastosowane kalki językowe są szorstkie czy wręcz dziwaczne. Merytorycznych uwag dostarczyła prof. Pokryszko w recenzji zamieszczonej w jednym z zeszytów Folia Malacologica, niestety nie pamiętam w którym. Wydaje mi się, że dla początkującego adepta kolekcjonerstwa muszli mięczaków, jest to jednak bardzo dobra książka, pomagająca zdobyć podstawowy ogląd na sprawę. Książkę wydało Multico, jakoś około 2000 roku.
Jest kilka jeszcze książek, do których nie dotarłem (wspominałem, bo zarzuciłem troszkę konchiologię na rzecz malakologii i faunistyki), do których mam jednak zamiar dokopać się, może nawet w tym roku. Na pierwszy plan wysuwają się książki Andrzeja Samka, którego sposób opowiadania o muszlach jest niepowtarzalny. Czytałem (dawno, dawno temu, jeszcze w zeszłym tysiącleciu) jego książeczkę (no właśnie, jaki miała tytuł... trzeba odstawić tłuszcze zwierzęce) o muszlach morskich, wydaną na początku lat siedemdziesiątych. Jest jeszcze do nabycia "Atlas muszli ślimaków morskich" autorstwa Profesora, z osobiście przez niego wykonanymi barwnymi tablicami, oraz starsza nieco, bo z lat 90tych książeczka "Muszle morskie".
Zapowiada się sporo szukania, zwłaszcza, że i prof. Ridel napisał kiedyś popularną książeczkę o muszlach, którą warto by odszukać ze względu na szacunek dla niego.
Sama konchiologia odchodzi gdzieś na bok, wrócę do niej zapewne, kiedy będę mógł osobiście docierać do środowisk, w których zamieszkują najbarwniejsze okazy. Czy to kiedyś nastąpi, nie wiem, takie mam marzenia, które - póki co - opodatkowane nie są. No i mam też taką cichą nadzieję, że jakieś nowości pojawiają się wkrótce na naszym rynku, wszak porównując to z rynkiem niemieckim, angielskim czy amerykańskim, to daleko jeszcze w polu tkwimy.
W tym miejscu chciałbym polecić raz jeszcze pana Jacka Glanca, kolekcjonera i popularyzatora: www.concha.pl - ma facet serce do tego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz