poniedziałek, 19 lipca 2010

Uczta, uczta, uczta

Od kilku dni jestem na urlopie, a urlop o najlepszy czas na zajmowanie się tym, co tygryski lubią najbardziej. Ponieważ od tygodnia upały wypalają wszystko co się da, o siwiznę przyprawiając amatorów malakologii, trzeba było wdrożyć plan awaryjny. Tym razem chodziło o poddanie krytycznej ocenie dotychczasowych oznaczeń.
Dzień spędzony na Uniwersytecie pozostanie na długo w pamięci. Mikroskop stereoskopowy pozwolił zobaczyć to, co dotąd pozostawało zakryte przed moimi oczyma. Jakaż to uczta była! Columella i Vertigo, Carychium i Acicula - wszystkie wielkie, dorodne, wyraźne, że można prążki na skorupkach liczyć. Vallonia i Punctum nie odbiegały wielkością od winniczka...
Cóż to za uczta była. I ten niedosyt. Ale zawsze lepiej zostawić coś na przyszłość. Tylko się teraz doczekać nie mogę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz