piątek, 12 lipca 2013

Sucharek

Zjawisko to zaobserwowałem po raz pierwszy przed kilkunastu laty, w 1998 lub '99 roku. Na ogół ma ono miejsce latem, choć widywałem je również późną wiosną i wczesną jesienią.

Na fotografiach widać ślinika, czarno umaszczonego, podpowiem, że to Arion rufus albo Arion vulgaris (=lusitanicus). Na pierwszy rzut oka nie widać, aby coś się tam działo. To fakt. Zdarzenie miało już miejsce, a fotografie przedstawiają skutek. Smutny skutek. Smutny dla ślimaka...
Na zdjęciach widoczny jest ślinik podążający w kierunku kryjówki, do której już nigdy nie dotrze. Zaskoczony wzrostem  temperatury i promieniowania słonecznego nie zdążył już schronić się przed zabójczym działaniem słońca. Jak to możliwe, że zwierzę staje się tak nieuważne?
Zastanawiam się nad mechanizmem tego zjawiska. Wiążę je przede wszystkim ze środowiskami antopogenicznymi, choć "w naturze" też kilkakrotnie to widziałem. Najczęściej jest to związane z dość wilgotnymi porankami, lekko zachmurzonymi, takimi, po których trudno ocenić, jaka będzie pogoda. Ślimaki powinny być mądrzejsze i lepiej od ludzi przewidywać pogodę. W takich sytuacjach, jak ta opisywana, ślimak rano wyrusza na żerowanie. Rośliny są wilgotne, skropione rosą, co pozwala na szybkie przemieszczanie się i smaczny posiłek. Kiedy ślimak jest najedzony, postanawia wrócić do kryjówki. Nie doszedłem jeszcze tego, czy ślimaki nagie preferują stałe kryjówki, takie bazy wypadowe, czy też chowają się gdzie popadnie, byleby było bezpiecznie. I jedna i druga teza mają swoją argumentację. Wydaje mi się jednak, że niepłoszone ślimaki mają raczej swoją kryjówkę, natomiast nękane (choćby zabiegami agrotechnicznymi lub innymi okolicznościami) kryją się w dość przypadkowych miejscach. Wróćmy do opisywanej sytuacji. Kiedy ślimak się naje i wraca do swojej kryjówki, następuje zmiana warunków atmosferycznych. Promienie słoneczne nagrzewają ziemię szybciej niż dotąd i zaczyna się wyścig. Jeżeli ślimak znalazł się na chodniku, wybetonowanym podjeździe czy na utwardzonej drodze, wzrost temperatury podłoża następuje szybciej. Zwłaszcza na asfaltowych lub betonowych elementach dróg. Gdyby ślimak pozostał na żerowisku, pewnie ukryłby się w korzeniach roślin lub w ostateczności na spodniej stronie liści (ślimaki nagie rzadko preferują ten typ schronienia). Wejście na chodnik wyłożony betonowymi płytami jest ryzykowne, choć teoretycznie niesie ze sobą możliwość sporej wygranej: jeśli dotrze na czas, może ukryć się w szczelinach między płytami, gdzie nie dosięgnie go żaden drapieżnik... Temu ze zdjęcia nie udało się jednak dojść do celu. Dlaczego? Źle wyliczył czas dojścia, prawdopodobnie nie uwzględniając wydłużającej się drogi ze względu na wzrost lepkości śluzu.
Wzrost temperatury powoduje drażnienie ślimaka. Musi wtedy wytwarzać więcej śluzu, aby chronić swoje ciemne ciało przed poparzeniem słonecznym. Śluz jest też niezbędny do poruszania się. Im jest cieplej i im niższa wilgotność powietrza, tym szybciej śluz wysycha, stając się najpierw bardziej lepki,potem zamieniając się w opalizującą suchą błonkę. Wzmożone zapotrzebowanie na śluz powoduje odwodnienie ślimaka, jego ruchy stają się przez to bardziej powolne. Im bardziej ślimak stara się pośpieszyć, tym więcej energii go to kosztuje, a im więcej energii traci, tym wolniej się porusza. W efekcie: czasem na kilka centymetrów przed kryjówką (kamienieniem, cegłą, starą szmatą, porzuconą deską, grudą ziemi itp.) znajduje się - nawet po kilka - zasuszonych ślimaków nagich. To prawdopodobnie najwyższa cena, jaką zapłaciły za ewolucyjny wynalazek pozbawiający ich muszli. Szybkość, którą zdobyły wraz z pozbyciem się balastu muszli nie zawsze rekompensuje ryzyko wyschnięcia.
Zastanawia mnie natomiast, jak to możliwe, że niektóre osobniki ślimaków nagich nie nauczyły się rozpoznawać warunków atmosferycznych. Czy to wina obżarstwa, tej jeszcze jednej porcyjki, po której ciężko wstać od stołu?  Czy to wina spóźnialstwa, za które kiedyś trzeba zapłacić? Może to pokłosie młodzieńczej naiwności i wiary w to, że jeszcze zdążę? A może to wina człowieka, że tak dużo miejsca zabetonował, zaasfaltował, udeptał i utwardził? Nie wiem; to pytania dla ślimaków, pod rozwagę. Choć wydaje mi się, że i my możemy się czegoś z tej przykrej lekcji nauczyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz