Dziś, w Światowym Dniu Książki spoglądam na swoją skromną bibliotekę amatora malakologii i zastanawiam się, czy doczekam takich czasów, kiedy bolączką moją będzie niemożność przeczytania tego, co się wydaje, a nie to, że nowości uświadczyć nie można. Mam zapewnienie, że pod koniec tego roku pojawi się duże opracowanie krajowej malakofauny wodnej, czekam więc (jak na szpilkach). Czekam i wypatruję. I tęsknię...
Książka to nie papierowy przedmiot. Książka to spotkanie, to rozmowa, to pytania i odpowiedzi albo jeszcze więcej pytań. Niezależnie, czy książka poświęcona będzie jakiemuś wąskiemu zagadnieniu, czy będzie popularną powieścią, jest ona wartością, o którą trzeba dbać, którą trzeba pielęgnować i karmić ofiarowanym jej czasem i przemyśleniami.
Dziś, w Światowym Dniu Książki, życzę wszystkim malakologom możliwości zrodzenia książki. Tak, zrodzenia. Życzę tych wszystkich radości związanych z dotykaniem "swojej" okładki i wąchaniem "swoich" kartek, tych przyjemności poprzedzonych wszystkimi trudami porodu: korektami, szukaniem wydawcy, pieniędzy na sfinansowanie publikacji, walkami o miejsce w księgarni... Tego życzę. A wszystkim malakologom i miłośnikom mięczaków dziękuję za to, że kiedyś podjęli ten trud rozmnożenia myśli, dziękuję nie tylko za ich pracę, ale również za taki, a nie inny kształt jej owoców. Dziękuję za lepiej lub słabiej wydane książki. Bez nich szarzyzna byłaby tylko szarzyzną. Z nimi szarzyzna jest podkładem do nanoszenia najróżniejszych barw spotkań z myślą.
Książki zrodzone z miłości są książkami szczęśliwymi. Ludzie czytający szczęśliwe książki są ludźmi kochającymi...
Bibliofilom w Święto Książki pozdrowienia przesyła Malakofil.
Książki o mięczakach w Muzeum w Lejdzie, foto (c) ASD |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz