sobota, 26 listopada 2016

Konstanty Jelski (17.02.1837-26.11.1896) w 120 rocznicę śmierci

Warto odnotować, że właśnie dziś mija 120 lat od chwili, gdy "[26 listopada], w czwartek, o godz. 4-tej po południu, zmarł K. Jelski. Została po nim wdowa, córka ś.p. Edmunda Korsaka, zdolna uczennica Rubinstejna i dwoje dziatek: dzieweczka Kostusia i chłopczyk Antosiek". Tak donosił o tym jeden z warszawskich nekrologów, natomiast więcej szczegółów podawał nekrolog przygotowany przez redakcję krakowskiego "Wszechświata": "Dnia 26 z. m. zakończył życie ś.p. Konstanty Jelski, kustosz zbiorów przyrodniczych Akademii Umiejętności w Krakowie. Wielkie zamiłowanie w badaniach przyrody, rozległa wiedza w zakresie systematyki zwierząt i roślin,
niestrudzona gorliwość w ciężkiej a nie rozgłośnionej pracy czyniły z niego siłę poważną i pożyteczną. Był to człowiek prawy i skromny, a zgasł na stanowisku, gdyż przed skonem pracował jeszcze w Akademii. Cześć i spokój jego pamięci".
Konstanty Jelski urodził się 17 lutego 1937 roku na terenie obecnej Białorusi. Matka jego była rodzoną siostrą Stanisława Moniuszki, co jednak nie przyczyniło się do życiowych wyborów przyszłego badacza Ameryki Południowej (choć poślubił uzdolnioną nauczycielkę muzyki, stąd może jednak genetyczne zamiłowania muzyczne towarzyszyły mu w życiu).  Studiował medycynę w Moskwie, następnie nauki przyrodnicze w Kijowie, gdzie też zatrudniony był jako kustosz zbiorów zoologicznych tamtejszego uniwersytetu. Już wówczas zajmował się badaniem mięczaków, czego owocem jest m.in. opisanie nowego dla nauki gatunku Valvata menkeana Jelski, 1863. W tymże 1863 roku, najprawdopodobniej z powodu związków z ruchami narodowo-wyzwoleńczymi, pośpiesznie opuścił (na zawsze) Kijów i poprzez Turcję (wówczas wielu Polaków znajdowało tam azyl), gdzie przez krótki czas prowadził badania, w tym również nad mięczakami, dotarł do Francji. Francja otworzyła zupełnie nowy rozdział w jego życiu: w 1865 wypłynął w rejs do Gujany Francuskiej, gdzie prowadził badania nad tamtejszą fauną. Warto zaznaczyć, że ten rajski skrawek ziemi był wówczas kolonią karną, stąd poziom organizacji życia naukowego musiał odpowiadać po części charakterowi tych ziem. Wspomnienia z tamtego okresu spisał w formie beletrystycznej, a opublikowane zostały w Krakowie w dwa lata po jego śmierci, w 1898 roku.
Największe bodaj zasługi dla nauki położył na polu badania innej części Ameryki Południowej, a mianowicie Peru. Trafił tam krótko po zakończeniu wojny z Hiszpanią, kiedy Peru wykuwało swoją niepodległość, również na arenie ekonomicznej. Działał już tam wówczas inny znany Polak, Ernest Malinowski, budowniczy najwyżej (do niedawna) położonej linii kolejowej. Pobyt i badania w Peru finansował Jelskiemu ich inicjator, hrabia Konstanty Branicki, mecenas wielu podróżników i badaczy polskiego pochodzenia (m.in. Dybowskiego, Sztolcmana, Taczanowskiego). Jemu to, Branickiemu, przesyłał Jelski odłowione w Peru okazy fauny oraz zbiory geologiczne. Kolekcja muszli, która powstała w ten sposób, a od 1887 roku stanowiąca dużą część Muzeum Branickich, była jedną z ciekawszych kolekcji europejskich końca XIX wieku, a w wieku XX stała się częścią zbiorów dzisiejszego Muzeum i Instytutu Zoologii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.
Po powrocie do Polski (właściwiej: na ziemie polskie), Jelski osiadł w Krakowie, gdzie został kustoszem zbiorów zoologicznych Akademii Umiejętności (dzisiejsza PAU). Tam też, przy pracy dla Akademii, zakończył życie 26 listopada 1896 roku, o czym donosiły nekrologii sprzed 120 lat.
Wiek XIX był okresem, w którym wielu Polaków, z przyczyn politycznych nie mogąc rozwijać kariery w kraju, robili to w różnych jej zakątkach. Największą ich zasługą jest to, że w wielu miejscach, ale głównie w Amerykach, zapisali się jako bohaterowie narodowi państw i często jest tak, że sława ich bardziej tam na obczyźnie pobrzmiewa, niż pośród rodaków. Mam nadzieję, że nie pójdą w zapomnienie te nazwiska, wśród nich i Jelskiego. Mam też nadzieję, że dożyję momentu, kiedy konchologiczne zbiory Jelskiego z Kolekcji Branickich znów będzie można oglądać w Warszawie, może kiedyś w porządnym Muzeum Historii Naturalnej. Ale to już osobny temat, o czym kiedyś napiszę.
Na koniec jeszcze polecę tylko lekturę książki Radosława Tarkowskiego Konstanty Jelski. Przyrodnik i badacz Ameryki Południowej (Kraków 2011), z której obficie korzystałem przygotowując ten okolicznościowy wpis...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz