piątek, 13 kwietnia 2018

Idź

Jeszcze kilkanaście lat temu podstawowym moim środkiem lokomocji były własne nogi, czasem wspomagane w tej misji przez pojazdy komunikacji miejskiej. Wielokrotnie te właśnie nogi opierały się na rowerze. Jeszcze kilkanaście lat temu... Uświadomiłem sobie (ze smutkiem), że przesiadając się do samochodu, pozbawiłem siebie sporego kawałka siebie. Tego dobrego kawałka siebie. Tego kawałka odpowiadającego za obserwację świata i przemyślenia.
Wpadłem na to wczoraj, kiedy wykorzystując swoje własne nogi spieszyłem na uroczystość nadania tytułu doktora honoris causa księdzu Adamowi Bonieckiemu (i nie byłem tam jedynym przedstawicielem malakologicznego półświatka!). Przeplatając tymi nieco przykrótkimi kończynami dolnymi, walcząc ze świadomością narastającego spóźnienia, patrzyłem na to, co się wokół mnie dzieje. Widziałem już obudzone ślimaki. Widziałem też ślimaki, które zaraz po przebudzeniu zdążyły wleźć pod jakiś śpieszący się nie mój but. Nie wiem, czy w czymś moje życie różni się od ich życia, odczuwam jednak, że coś próbuje je zgnieść. Chyba pośpiech, ta cholerna zadyszka nihilizmu...
Przesiadając się do samochodu, zatrzasnąłem drzwi zostawiając ważną cząstkę siebie za drzwiami. Tę cząstkę, która mnie spowalniała i pozwalała patrzeć na coś aż do bólu oczu. Która kołatała od wewnątrz i nie pozwalała na gubienie chwil, która wystukiwała mi rytm trzynastozgłoskowca z cezurą, która podszeptywała mi incipity wierszy znanych i nieznanych poetów, która podgwizdywała bethovenowskie uwertury.
Wierzę, że kiedyś uda mi się wrócić do momentu, w którym będę mógł odnaleźć tamtą cząstkę siebie. Tego niedostosowanego, ale pogodzonego z rzeczywistością nieśmiałego chłopca zapatrzonego w ożywiony świat biologii i metafizyki. Wystarczyło stanąć na nogach, żeby poczuć ziemię pod stopami, żeby poczuć oparcie pozwalające na ponowne wyciągnięcie głowy ku chmurom. Wystarczyło pospacerować, żeby odkryć na nowo rugowaną z duszy prawdę, że jestem mięczakiem, Wygnańcem z Siebie, laureatem Złotego Runa Nicości...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz