Trzeci, wrześniowy zeszyt Folia Malacologica tworzy 10 artykułów, z czego siedem to tzw. prace oryginalne. Jest nadto wspomnienie o zmarłej w maju tego roku profesor Małgorzacie Strzelec, a także relacja z malakologicznego sympozjum w Wiedniu oraz recenzja książki o ośmiornicach.
Z każdym kolejnym numerem pismo staje się coraz bardziej międzynarodowe. Widać to i w geografii autorów, i geografii tematów. To mnie bardzo cieszy, bo nasza malakologia nigdy nie była zaściankowa, i obserwowany kierunek rozwoju potwierdza tę tezę. Są więc prace o ślimakach lądowych delty Mekongu (oj, marzenie moje...), nie mniej egzotyczny kierunek wyznacza charakterystyka rodziny Pupinidae z... Butanu, dwie prace dotyczą Viviparus acerosus (Czechy i Ukraina), jest też opracowanie filogenezy i zoogeografii rodzaju Lanzaiopsis (Bałkany). Jest i Dreissena polymorpha na stanowiskach w polskich Karpatach, jest i poczciwy stary Liwiec (znaczy współczesny, już polodowcowy;)
Można by odnieść wrażenie, że współczynnik autorów krajowych do zagranicznych przechyla się na rzecz tych drugich. To dobrze. Ale to też jakiś symptom choroby, która toczy nasz system nauki w Polsce. Ponieważ Folia Malacologica nie są pismem z listy filadelfijskiej, nasi autorzy dyscyplinowani przez swoich pracodawców szukają punktowanych łamów, krzywdząc poniekąd wysiłki Redakcji, by Folia weszły na salony. Trochę błędne koło.
Kibicował będę dalszym wysiłkom rozwijania pisma. I tylko żałować mogę, że w nieuczoności swojej nie jestem w stanie poza kibicowaniem dołożyć więcej w tych wysiłkach...
Jedna ze stron Folia Malacologica 27 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz